czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział XXX


Cześć! ODWIESZAM BLOGA :)) Cieszycie się? Bo ja bardzo. Prawdę mówiąc, to brakowało mi robienia wszystkiego, aby was nie zawieść i gdzieś co trzy dni dodawać nowe rozdziały i oczywiście  waszych komentarzy, które poprawiają mi humor. Mam nadzieję, że moja chwilowa nieobecność nie zniechęciła was do czytania opowiadania :)
Końcówkę rozdziału pomogła mi napisać koleżanka, której BARDZO dziękuję! Na pewno zorientujecie się odkąd ona pisała :)) Dziękuję ci kochana x Ten rozdział z dedykacją dla Ciebie!!
A teraz życzę miłego czytania xx

CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ


- Już mówiłem ... Nie przyjadę ... Nie drzyj się do telefonu, bo Laura śpi ... Pa - słyszałam jak Liam rozmawia z kimś przez telefon. Otworzyłam zaspane oczy i zerknęłam na chłopaka, był zdenerwowany.
- Kto dzwonił? - spytałam. Tak na prawdę wiedziałam, że to Sophia, ale wolałam się upewnić.
- Sophia - powiedział.
- Wiedziałam - szepnęłam, ale chłopak to usłyszał i popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, a ja za to uśmiechnęłam się do niego promiennie.
- Jak zwykle chciała, to samo - westchnął zrezygnowany.
- Musi zrozumieć, że James też powinien jej pomagać, a nie tylko ty. Masz własne życie, a w ogóle, to może nie być twoje dziecko - powiedziałam i chciałam wstać, aby się ubrać, ale zakręciło mi się w głowie i upadłam z powrotem na łóżko.
- Nic ci nie jest? - spytał Liam, który od razu znalazł się bardzo blisko mnie.
- Nie - powiedziałam i chwyciłam się za głowę, bo nagle zaczęła mnie boleć.
- Przecież widzę. Może pojedziemy do lekarza - zaproponował.
- Nie ma potrzeby. Po prostu za szybko wstałam - chciałam przekonać go, że jest wszystko dobrze.
- Dobrze, ale jeśli się powtórzy, to od razu jedziemy bez żadnego ale - powiedział stanowczo.
- Dobrze. Czemu mnie stresowałeś, że zrobiłam coś źle na matematyce? - spytałam patrząc na chłopaka.
- Chciałem cię lekko nastraszyć i udało mi się - powiedział cmokając mnie w policzek. Pożałował odpowiedzi, bo od razu oberwał z poduszki w ramię. Nie był dłużny i również dostałam. W taki sposób zaczęła się wojna na poduszki. Okładaliśmy się w najlepsze dopóki do mojego pokoju nie weszła mama.
- Dzień dobry - powiedział zmieszany Liam i odstawił poduszkę na bok. Uuu ... ktoś się boi mojej mamy?
- Cześć Liam. Kiedy przyszedłeś? - spytała z lekkim uśmiechem.
- Wczoraj wieczorem. Paul mnie wpuścił - odpowiedział.
- Dobrze. Zejdźcie na dół, bo śniadanie czeka - odparła i wyszła.
- Idę się ubrać. Jak chcesz, to możesz iść już jeść - powiedziałam biorąc ubrania.
- Poczekam - powiedział, a ja weszłam do pomieszczenia, zwanego łazienką.
Po wejściu do niej, ubrałam się w czarne leginsy, białą tunikę z czarnym napisem "Kiss Me" i bransoletkę od cioci. Włosy związałam w koka, po czym zrobiłam lekki makijaż. W czasie wykonywania tych wszystkich czynności, zastanawiałam się nad wyborem co do grupy. Bardzo chciałabym, żeby nadal istniała, a z drugiej strony nie wiem czy dam radę połączyć to z nauką, której na razie nie ma dużo.  Przejrzałam się jeszcze w lustrze i wyszłam do chłopaka, który siedział na łóżku i wystukiwał coś na telefonie.
- Idziemy? - spytałam. Chłopak pokiwał twierdząco głową, wsadził telefon do kieszeni spodni, wstał i ruszyliśmy na dół do kuchni, w której siedziała mama z Paulem.
- Cześć Paul - powiedziałam równocześnie z Li, na co zaśmialiśmy się.
- Cześć. Mam złą wiadomość - powiedział poważnym tonem.
- Jaką - powiedział zmartwionym głosem Liam.
- Musicie z chłopakami jechać na sesję,  a potem na wywiad. Przykro mi - oznajmił. Mina od razu mi zrzedła. Miałam ten dzień spędzić z moim chłopakiem. Popatrzyłam na Paula smutnym wzrokiem i wzięłam się za jedzenie śniadania. Straciłam apetyt po tej wiadomości. Co ja mam teraz robić? Z Vicą nie mogę się spotkać, bo dziś miała pojechać do babci w odwiedziny. Chłopacy będą w studiu, a jakoś nie mam ochoty na naukę. Może pójdę na spacer ... Zobaczy się jeszcze. Liam podziękował za posiłek i zaczął szykować się do wyjścia.
- Ile to będzie wszystko trwało? - spytałam narzeczonego mamy.
- Długość sesji będzie zależało od tego jak chłopacy będą się zachowywać, a wywiad powinien trwać około godziny - wyliczył.
- Mam nadzieję, że to nie będzie długo trwać, bo się zanudzę na śmierć - powiedziałam.
- Nie zanudzisz się, bo idziemy wybrać sukienkę ślubną - powiedziała uradowana mama.
- Uratowałaś moje życie mamo - powiedziała, na co kobieta zachichotała.
- Już musimy lecieć - powiedział Paul. Podszedł do mamy, ucałował ją w usta, a Liam zrobił tak samo ze mną.
- Pa - szepnęłam do chłopaka wychodzącego z domu. Przez chwilę nie ma go obok mnie, a ja już cholernie tęsknie. Co ten chłopak ze mną zrobił.
- Idziemy teraz czy po południu? - spytała mama.
- Teraz, tylko muszę iść po torebkę - oznajmiłam i popędziłam do swojego pokoju.
- Za 15 minut przy drzwiach, bo muszę się jeszcze przebrać - krzyknęła kobieta z dołu.
- Okej - odkrzyknęłam i zaczęłam szukać torby. Znalazłam ją pod łóżkiem. Jakim cudem się tam znalazła?! Otworzyłam ją, a moim oczom ukazała się bransoletka z zawieszką :
L+L=♥ 
Aww ... ! Jaka słodka. Postanowiłam napisać do niego.

Hej kochanie! Dziękuję za tą piękną bransoletkę, nie trzeba było :) BARDZO Cię kocham i tęsknię x

Hej słońce. Cieszę się, że ci się podoba. Oj trzeba było :D Widzimy się po wywiadzie. Też kocham i bardzo tęsknie x

Założyłam prezent na rękę, wzięłam torbę i ruszyłam na dół, gdzie czekała już gotowa do wyjścia mama. Ubrałam skórzaną kurtkę, bo za ciepło nie było. Przez całą drogę rozmawiałyśmy tak jak kiedyś. Brakowało mi tego. Teraz nareszcie mogę to nadrobić. Cały czas mama wypytywała mnie o sprawy z Liamem, jak mi się układa, czy już z nim to robiłam ... Po tym ostatnim, to popatrzyłam na mamę z głupią miną. Na serio chce wiedzieć?
- Co tak na mnie patrzysz? - spytała zdziwiona. Na serio nie wie?
- Ty na serio chcesz o tym wiedzieć? - spytałam.
- Jestem twoją matką i chcę wiedzieć co się dzieje w twoim życiu - odpowiedziała.
- O takich rzeczach raczej nie gada się z matką, bardziej z przyjaciółką, no chyba, że ci tak baaaardzo zależy - powiedziałam przeciągając "a". Proszę niech powie, że nie muszę mówić!
- Nie musisz mówić - odpowiedziała z uśmiechem. Dziękuję, za to co dla mnie robisz!
- Okej, to do którego najpierw? - spytałam, bo staliśmy przed kilkoma sklepami z sukniami ślubnymi.
- Chodźmy może do tego - powiedziała pokazując w stronę najbliższego sklepu. Weszłyśmy do niego i ujrzałyśmy wiele sukienek.  Jedna z nich spodobała się rodzicielce, ale po dokładnym obejrzeniu zrezygnowała z kupna. Poszłyśmy do kolejnego. Sklep wyglądał niechlujnie, w ogóle jak ujrzałam wnętrze, to od razu pociągnęłam mamę do wyjścia. Boże, jakim cudem ten sklep jeszcze funkcjonuje. Chodziłyśmy z mamą do różnych sklepów. W każdym z nich była przynajmniej jedna sukienka, która przypadła jej do gusty, ale mówiła, że ona musi mieć wyjątkową, więc chodziłyśmy od sklepu do sklepu. Został nam ostatni. Po wejściu do niego oczy rozszerzyły mi się do maksimum. Jego wystrój był niesamowity, po prostu nie do opisania. Za ladom stała dziewczyna około 25 lat.  Gdy nas ujrzała podeszła i przywitała się z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - spytała.
- Dzień dobry. Chciałabym kupić suknię, która będzie wyjątkowa i oczywiście podobała się mojemu przyszłemu mężowi - odpowiedziała.
- Proszę za mną, powinno się coś znaleźć - powiedziała, a my poszłyśmy za nią. Kobieta wyjmowała różne sukienki. Każdą z nich panna młoda przymierzała. Cały czas mówiła, że to jeszcze nie ta. Usiadłam na krześle i wyjęłam telefon z torebki, by sprawdzić czy ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Odblokowałam telefon i ujrzałam 30 nieodebranych połączeń od Liama. Aż tyle? Oddzwoniłam natychmiast, odebrał od razu.
- Jezu Laura! Martwiłem się. Czemu nie odbierałaś - zaczął panikować.
- Jestem na zakupach z mamą i mam wyciszony telefon, więc nie słyszałam jak dzwoniłeś - powiedziałam.
- Już myślałem, że coś złego ci się stało - odetchnął z ulgą.
- Misiek nie denerwuj się, żyję jak słyszysz. Co chciałeś ode mnie? - zapytałam.
- Chciałem abyś do nas przyjechała, bo już skończyliśmy - odpowiedział.
- Nie wiem czy będę miała jeszcze siły, bo cały czas próbujemy znaleźć odpowiednią sukienkę, ale na razie nie ma takiej - powiedziałam.
- Ile można wybierać jedną sukienkę - westchnął.
- Suknia ślubna musi być wyjątkowa - powiedziałam.
- Nie chcę wiedzieć, ile ty będziesz wybierała - powiedział rozbawiony.
- Na pewno krócej - powiedziałam.
- Idealna!! - krzyknęła mama, na co się zaśmiałam.
- Muszę kończyć, bo chyba już wybrała - powiedziałam i obróciłam się w stronę kobiety, która obracała się wkoło i cieszyła się jak małe dziecko.
- Pa. Kocham Cię - powiedział z chichotem. Chyba usłyszał cieszącą się mamę.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
- Patrz jaka cudowna - powiedziała. Faktycznie była przepiękna.

( wyobraźcie sobie, że jest w nią ubrana Jennifer )

- Bierzemy? - spytałam z nadzieją.
- Tak - powiedziała i ruszyła do przymierzalni, aby przebrać się w swoje rzeczy. Po zapłaceniu wyszłyśmy uradowane ze sklepu i poszłyśmy w stronę domu. Przez całą drogę mama opowiadała mi o swoich pomysłach na wystrój kościoła i sali. Cieszył mnie ten fakt, że jest szczęśliwa. Paul, to dobry facet i mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi. Po wejściu do domu, mama poszła schować sukienkę, a ja udałam się do kuchni, żeby coś zjeść, bo mój brzuch domagał się jedzenia. Trochę chodziłyśmy po sklepach i nie było czasu na zjedzenie czegokolwiek.  Zastałam w niej uśmiechniętego Paula.
- Jak na zakupach? - spytał.
- Ciężko było, ale na szczęście kupiłyśmy, to co najważniejsze - powiedziałam i wyjęłam z lodówki masło, szynkę, ogórka i pomidora, po czym zrobiłam sobie kanapki, które zjadłam w ekspresowym tempie. Popędziłam do góry, w celu umycia się, bo już nie miałam sił, żeby gdziekolwiek iść, tym bardziej, że u chłopaków nie można spodziewać się chwili spokoju. W połowie drogi minęłam się z mamą, która nie przestawała się uśmiechać. Po wejściu do mojego raju rzuciłam się na łóżko i wzięłam telefon, aby napisać do Liama.

Jestem już w domu, ale te zakupy mnie wymęczyły, więc nie przyjdę :((

No to ja przychodzę do ciebie :) Będę za niedługo x

Czyli jednak sen nie jest mi dany. Nie, że mi przeszkadza, że przychodzi. Nawet lepiej, bo jak zasnę za szybko, to potem o 5 już będę na nogach, a w ogóle muszę wykorzystać jak najlepiej czas, bo nie wiadomo co może stać się następnego dnia. Chłopak przyjechał po 20 minutach. Przywitał mnie słodkim buziakiem. Rozmawialiśmy o Sophii, która przed chwilą chciała skontaktować się z Li, ale zanim odebrał, to wyrwałam mu telefon i odrzuciłam połączenie. Ma Jamesa i niech od MOJEGO chłopaka trzyma się z daleka.
- Nie poznaję cię. Myślałem, że jak odbiorę, to po prostu będziesz udawać, że jest w porządku - powiedział.
- Jak widać nie aż tak bardzo - powiedziałam. Chłopak popatrzył na mnie swoim przenikliwym wzrokiem, po czym wpił się zachłannie w moje usta. Całowaliśmy się namiętnie dopóki nie przerwała nam mama, która weszła do pokoju. Spaliłam wielkiego buraka.
- Przepraszam, nie chciałam wam przeszkodzić - powiedziała i chciała wyjść, ale zatrzymałam ją.
- W niczym nie przeszkodziłaś mamo. Nic takiego nie robiliśmy - powiedziałam uśmiechając się do Li.
- Właśnie widziałam. Chciałam tylko powiedzieć, że jedziemy do rodziców Paula na późną kolację, bo chcieli dowiedzieć się szczegółów co do ślubu. Wrócimy o 24:00. Poradzisz sobie? - spytała.
- Jasne. Z Liamem będę bezpieczna. Miłej kolacji - powiedziałam. Mama spojrzała surowym wzrokiem na chłopaka.
- Opiekuj się nią - powiedziała i opuściła pokój.
- Obejrzymy jakiś film? - spytał.
- Okej, tylko pójdę się umyć, bo jeszcze na nim zasnę, a w tych ubraniach nie będzie mi za wygodnie - powiedziałam i poszłam do łazienki.  Szybko wykonałam wieczorną toaletę i wróciłam do Liama, który miał już wszystko przygotowane, tylko czekał na mnie.
- To co oglądamy? - spytałam tuląc się do niego.
- Komedię romantyczną - oznajmił.
- Okej - odpowiedziałam zszokowana. Komedia romantyczna, serio? Myślałam, że wybierze jakiś horror. Najwyraźniej myślenie mi nie wychodzi. Chłopak włączył film i wtulona w niego zaczęłam oglądać. Widziałam że Liam głównie skupiał swoją uwagę na mnie, było widać, że coś chcę... nie wiedziałam co powiedzieć ale wydusiłam z siebie szczere słowa ,, kocham cię''. Liam tylko spojrzał na mnie, swoją ręką macał mój zarumieniony policzek ,, ja ciebie bardziej''. Po czym natychmiastowo zaczął mnie namiętnie całować i się zapytał czy tego chcę. Jego mina była taka urocza, więc szepnęłam mu do ucha 'zróbmy to' i całowałam go po szyi. Liam ściągnął ze mnie bluzkę i zaczął całować po brzuchu, jednocześnie zaczęłam ściągać ze siebie resztę ubrań. Kiedy już byłam naga Liam mi tak romantycznie powiedział : jesteś taka piękna. Cieszę się że jesteś cała moja... i zdjął ze siebie resztę swoich ubrań. Zaczęliśmy się kochać... to był mój pierwszy raz, więc Liaś był spokojny, romantyczny i cały czas się pytał czy wszystko w porządku. Za każdym razem mówiłam lepiej być nie może, gdyż zaczęło mi się robić coraz przyjemniej. Po godzinnym seksie Liam był taki spocony, wręcz cholernie seksowny. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam go całować od klatki w dół. Było wspaniale! Nigdy się tak dobrze nie czułam jak tego wieczoru. Jest godzina 23:20 a o 24:00 mama z Paulem mieli wrócić od jego rodziców. Powiedziałam Liamowi,  'jeszcze zdążysz'.  Gdy już zaczęliśmy, nagle telefon zadzwonił.  Była to mama, więc odebrałam.
- Hej córuś dzisiaj nie wrócimy na noc bo oboje wypiliśmy i nikt nas nie odwiezie - powiedziała.
-Dobra bawcie się dobrze, a ja idę spać - odpowiedziałam.  
- Dobranoc Laura! - pożegnała się.  Po zakończonej rozmowie wyłączyłam telefon, aby nikt już nam nie przeszkadzał. Widziałam jak Li się już ubierał. Szybko podbiegłam i zaczęłam go z powrotem rozbierać.
- Zostajesz na noc kochanie! - krzyknęłam  i od razu popchnęłam go na łóżko. Cała noc wyglądała tak, że nie było czasu na spanie: seks, całowanie, macanie i tym podobne. Tą noc zapamiętam do końca życia, z resztą Liam chyba też, bo zapewne będzie miał małe blizny na plecach. Cóż... ale czego się nie robi z miłości.

-----
Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Idealna nie jestem, więc jakieś na pewno się znajdą :) xd
Jak się podobał rozdział?? Czekam na wasze opinie w komentarzach.
Tęskniłam! ♥♥

~ Julcia

piątek, 17 stycznia 2014

PRZEPRASZAM !!


Z PRZYKROŚCIĄ OZNAJMIAM, ŻE ZAWIESZAM BLOGU. WIEM CO CHCĘ, ABY BYŁO W KOLEJNYM ROZDZIALE, ALE NIE UMIEM TEGO DOBRAĆ W SŁOWA. MAM PEWIEN PROBLEM, PRZEZ KTÓRY NAUKA MI NIE IDZIE, ALE TEŻ NIE MAM CHĘCI NA NIC.MAM NADZIEJĘ, ŻE POZBIERAM SIĘ JAKOŚ Z TEGO. 
ZDECYDOWAŁAM, ŻE NA RAZIE ZAWIESZĘ TEN BLOG. NIE WIEM KIEDY WRÓCĘ DO PISANIA, ALE WĄTPIĘ, ŻE STANIE SIĘ TO W NAJBLIŻSZYM CZASIE. CHYBA, ŻE STANIE SIĘ CUD.
OD CZASU WSTAWIENIA POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU ZASTANAWIAŁAM SIĘ, CZY MAM TO ZROBIĆ, A DZIŚ W SZKOLE ZADECYDOWAŁAM OSTATECZNIE. MOŻE UDAŁOBY MI SIĘ NAPISAĆ COŚ CO 2 TYGODNIE. ALE PO CO? JEŚLI NIE BĘDZIE WAM SIĘ PODOBAŁO, ALE TAKŻE MI. 
BARDZO WAS PRZEPRASZAM ! WIEM, ŻE ZAWIODŁAM. ;((((((


~ Julcia ;((

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział XXIX

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM SPODOBA. MIŁEGO CZYTANIA XX
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ 



Jak dobrze, że nareszcie piątek. Poleniuchuję sobie dwa dni, chociaż mam taką nadzieję. Dziś mam na 11:00, więc nie muszę się śpieszyć, bo jest dopiero 7:00. Normalna dziewczyna pospałaby do 9:00 lub później, ale ja nie mogę. Po prostu nie wiem co zrobiłam źle na matematyce. Dopiero dowiem się po drugiej dużej przerwie, bo matematykę mam ostatnią. Wyszłam z łóżka i sprawdziłam czy nie mam jakiejś nieodebranej wiadomości. Była jedna od Liama, wysłał ją po chwili jak zasnęłam.

Hej ! Ty i ja jutro idziemy na kolację. Nie przyjmuję odmowy, więc będę po ciebie o 19 :) Kocham Cię xx

Na serio ? Przecież mam na 19 spotkanie u cioci, razem z dziewczynami. Niestety będzie musiał przyjąć odmowę.

Przepraszam, ale mam spotkanie z ciocią w sprawie naszej grupy tanecznej :( Odmowę musisz przyjąć x

Odstawiłam telefon na szafkę nocną i poszłam na dół, aby coś zjeść, bo głód dawał o sobie znać. Spotkałam Paula i mamę zajadających naleśniki. Z chęcią zjadłabym jednego, ale koniec z nim, bo jeszcze tyłek mi przytyje. 
- Cześć - przywitałam się z nimi.
- Hej. Zaraz ci nałożę - powiedziała mama.
- Nie. Dziś zjem płatki, bo mi tyłek urośnie od tego ciągłego jedzenia naleśników - odparłam i podeszłam do szafki, aby wyjąć miskę oraz płatki. Po wsypaniu do miseczki płatków, wyciągnęłam mleko z lodówki i nalałam je do naczynia. Wzięłam śniadanie i poszłam do góry, aby przejrzeć Twittera i inne społeczności. W połowie drogi, zatrzymał mnie głos Paula.
- Idziesz dziś z Liamem na tą kolacje ? - spytał.
- Nie, bo mam spotkanie z grupą taneczną. A co ? - odpowiedziałam i również spytałam.
- Nic, czyli mogę zatrzymać ich do późna na próbie - powiedział z zadowoleniem i wrócił do kuchni, bo rozmawialiśmy na korytarzu, a ja dokładnie stałam na schodach. Gdy weszłam do mojego królestwa, zauważyłam nową wiadomość. Oczywiście nadawcą był mój kochany chłopak.

Miałem nie przyjmować odmowy, ale taką przyjmę. Wpadniesz do nas po spotkaniu ?

Nie, bo Paul powiedział, że zatrzyma was do późna jak nie idę z tobą na kolacje. Skąd on w ogóle o niej wiedział ?

Pytał się co dziś wieczorem robimy, więc odpowiedziałem. Ale jutro  nie uwolnisz się od mnie :)

Po wysłaniu wiadomości zaczęłam jeść posiłek i przeglądać portale. Poczytałam trochę plotek o chłopcach i zamknęłam laptopa, bo była 9 i musiałam zacząć szykować się do szkoły. Wykonałam mój codzienny problem, czyli wybieranie ubioru.


Poszłam do łazienki ubrać się i zrobić  inne babskie sprawy. Zajęło mi to godzinę, więc zeszłam na dół, pożegnałam się z Paulem, który o dziwo nie był w pracy i ruszyłam do szkoły. Szłam powoli, gdyż miałam dużo czasu do rozpoczęcia zajęć. Wolałam być za wcześnie niż spóźnić się. Szłam ze słuchawkami na uszach, aż w pewnym momencie ktoś wyrwał mi je z uszu. Odwróciłam się i chciałam popatrzyć gniewnie na tą osobę, ale gdy zobaczyłam kto to, to chciałam mu walnąć. Był to, ten idiota.
- Czego chcesz ? - warknęłam.
- Ktoś wstał lewą nogą. Chciałem się tylko przejść z koleżanką z klasy do szkoły, ale widać, że to nie wyjdzie - powiedział chłopak z zawodów.
- Możesz iść jeśli powiesz mi swoje imię, bo na sprawdzeniu obecności nie słuchałam - powiedziałam.
- Jacob - powiedział, a mnie zatkało. Znów te imię, znów te wspomnienia. Jezioro, alkohol, zabawa, gwałt, ciężarówka, śmierć. Na samo wspomnienie łzy gromadziły się w moich oczach, ale szybko je otarłam, żeby ich nie widział i nie zadawał pytań.
- No dobra chodź - powiedziałam. Chłopak dotrzymywał mi kroku. Rozmawialiśmy głównie o szkole i turnieju, na którym poznaliśmy się. W końcu zszedł na temat swojej dziewczyny.
- Co sądzisz o Alice ? - spytał.
- Ymm ... nie chcesz wiedzieć  - powiedziałam.
- Czyli jak każdy - powiedział uradowany.
- Czemu się cieszysz ? Chyba każdy jej nie lubi, twojej dziewczyny - powiedziałam mocno zdziwiona.
- Byłej dziewczyny - powiedział.
- Jak to ? - powiedziałam zdziwiona.
- Rozstaliśmy się, bo zrozumiałem, że nigdy jej nie kochałem, bo było to tylko zauroczenie - stwierdził. Przez dalszą drogę milczeliśmy. Pod szkołą pożegnałam się z Jacobem i poszłam do Victorii, która stała przy szafkach ze zdziwioną miną.
- Hej. Coś ty robiła z tym człowiekiem ? - spytała.
- Szłam z nim do szkoły i dowiedziałam się, że nie jest już z tą piszczącą - powiedziałam i otworzyłam szafkę, która wczoraj mi przydzielono, aby schować strój do tańca i nie potrzebne na najbliższe lekcje książki. Po zamknięciu szafki ruszyłam z przyjaciółką do sali od języka angielskiego. Na tej lekcji nie można było siedzieć jak się chce, lecz pani usadzała według swoich upodobań. Tak się złożyło, że siedzę z Jacobem w ostatniej ławce, a przed nami Vica z jego przyjacielem, czyli tym ciachem co siedzi zawsze przed nami. Nauczycielka zaczęła prowadzić jak dla mnie nudną lekcje. Oczywiście nie obyło się bez zadania domowego. Zadała napisać opowiadanie o domu, w którym straszy. Dla mnie, to łatwizna. Po minie Vici, widziałam, że nie jest zadowolona. Podejrzewam, że ktoś będzie musiał jej w tym pomóc. Po angielskim miałam 3 godziny lekcji tańca. Nie obyło się bez patrzenia na nas na rozgrzewce, ale zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Miałam teraz drugą dużą przerwę, czyli za 30 minut czeka mnie lekcja z panią Payne. Jestem bardzo ciekawa co zrobiłam nie tak wczoraj, no ale cóż, trzeba czekać. Usiadłam z Vicą przy "naszym" stoliku i zaczęłyśmy rozmawiać o naszych chłopcach, gdy w pewnym momencie dosiadł się Jacob z Martinem.
- No siema. O czym plotkujecie ? - spytał Martin.
- Rozmawiamy o One Direction - powiedziałam.
- O nie. Tylko nie mówcie, że jesteście kolejnymi faneczkami - powiedział chłopak. Zdziwiło nas to trochę. Czyżby nie widział wczoraj Harry'ego i Liama na dużej przerwie ?
- O co ci chodzi ? - spytałam.
- Nienawidzę ich i tyle - oznajmił.
- Szkoda, że nienawidzisz mojego chłopaka - szepnęłam.
- Co ? Ty jesteś tą nową dziewczyną, którą każda directioner uwielbia - powiedział zdziwiony.
- No może nie każda - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Przepraszam. Nie chciałem - powiedział zmieszany. Uśmiechnęłam się w jego stronę i zaczęliśmy gadać o nauczycielach. Dowiedziałam się, że chłopacy znają się od dziecka i w poprzedniej szkole byli najlepszymi koszykarzami, bo chodzi do szkoły sportowej, gdzie główną dyscypliną właśnie była ona. W Polce była najlepsza w tym, do czasu kontuzji kolana. Miałam operację i nie udało mi się wrócić do takiej formy jak przedtem. Chciałam być sławną koszykarką, ale teraz pragnę być tancerką i mam nadzieję, że nie pojawi się nic w życiu, co utrudni mi spełnić to marzenie. Lekarz powiedział, że problemy z kolanem mogą wrócić, ale jest tez szansa, że już nigdy nie będzie sprawiało mi problemu. Wracając do szkoły. Przed chwilą zadzwonił dzwonek i wszyscy jesteśmy w drodze do sali matematycznej. Nauczycielki jeszcze nie było, więc można było pozwolić sobie na rozmowę z innymi. Ten czas wykorzystałam na poznanie innych, gdyż jeszcze nie zrobiłam tego od rozpoczęcia nauki w tej placówce. Pani wbiegła do klasy po dziesięciu minutach, przepraszając nas ciągle za spóźnienie.
- Mam wasze prace. Jedna osoba napisała na maksymalną ilość punktów, a jedna zrobiła tylko niewielki błąd - powiedziała.
- Na pewno ja mam maksa - powiedział ten kujon. Dziwi mnie to, czemu taka osoba jak on, chodzi do szkoły tanecznej. Według mnie powinien iść na nauczyciela, naukowca, cokolwiek byle nie na taniec. Na lekcjach tańca nie idzie mu najlepiej, więc nie wiem, jak on w ogóle się tu dostał.
- Niestety nie Mike. Tą osobą jest Laura - powiedziała z uśmiechem.
- Dobra jesteś. Już wiem do kogo się zgłosić w razie potrzeby - oznajmił Jacob.
- Postanowiłam nie wpisywać do dziennika tych ocen, bo nie są za ciekawe - oznajmiła i zaczęła rozdawać kartki. Ta lekcja była już normalna, czyli liczyliśmy zadania i dostaliśmy pracę domową. Po usłyszanym dzwonku, wszyscy wybiegli jak najszybciej z klasy, gdyż chcieli już zacząć weekend. Po szkole poszłam z Vicą do Struckburga, a po godzinie ruszyłyśmy do domów, aby zdążyć ogarnąć się przed spotkaniem, które odbędzie się w domu cioci Violetty. Po wejściu do domu, w którym nie było nikogo zabrałam się za napisanie opowiadania na angielski, gdyż dostałam weny, a do spotkania miałam jeszcze trochę czasu. Pisanie zajęło mi 30 minut, a oto moje opowiadanie :

                Pewnego dnia trójka przyjaciół pojechała nad jezioro. Bawili się tam wspaniale. Tak byli zajęci, że nie zauważyli, że robi się ciemno. Jednak gdy to się stało, było już ciemno. Pozbierali swoje rzeczy i ruszyli w drogę powrotną. Do domu mieli 5 kilometrów. Po drodze nie obyło się bez śmiechu i przepychanek. Właśnie szli przez las. Zauważyli w jego głębi jakieś światełko. Postanowili iść tam. Szli i szli, aż doszli do domu, który wyglądał na opuszczony. Wokół niego rosło pełno krzewów róż. Dom był porośnięty bluszczem. Przy domu mieścił się stary i zniszczony plac zabaw. Dla trójki przyjaciół, wygląd domu nie był straszny, tylko byli ciekawi co jest w środku. Bez zastanowienia weszli do niego. Na ścianach domów były różne napisy, przy których użyciu wykorzystano krew. Szczególnie jeden przykuł ich uwagę. Był to napis : Nie wchodźcie dalej jak chcecie żyć. Ania się przestraszyła, ale Adama i Kacpra, to nie ruszyło. Poszli dalej, a dziewczyna stała w miejscu i nie chciała dalej iść. Jeden wszedł do kuchni. Przy stole siedział mężczyzna.
- Dzień dobry. Pan tu mieszka ?
- Widać, że z kolegą nie umiecie czytać.
- O co panu chodzi ?
Mężczyzna wstał. Nie był on człowiekiem, był duchem. Chłopak dopiero teraz zauważył, że to nie był człowiek. Przestraszył się i zaczął się wycofywać, jednak nie zdążył. Zjawia rzuciła w niego trzema nożami. Jeden trafił w głowę, drugi w plecy, a trzeci w nogę. Chłopak runął na ziemię. Wykrwawił się. Drugi poszedł do salonu. Siedziała w nim kobieta, lecz był to jej duch. Kacper nie zauważył tego.
- Przepraszam, myślałem, że nikt tu nie mieszka.
- Nic się nie stało. Odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Nagle belka z podłogi ułamała się i spadł do piwnicy, która miała podłogę pokrytą kolcami. Zmarł od razu. Dziewczyna stała przy drzwiach i nawoływała przyjaciół.
- Nie wygłupiajcie się i wyłaźcie ! Ja chcę już wracać.
Zamiast odpowiedzi ujrzała przed sobą ducha małego chłopca. Z jego oczu lała się krew. A ubranie było strasznie brudne.
- Twoi przyjaciele nie żyją. Moi rodzice ich zabili. Jeszcze nie wiedzą, że tu jesteś. Jeśli chcesz żyć, to uciekaj.
Nie czekała ani chwili dłużej tylko wybiegła z nawiedzonego domu. Odpowiedziała całe zdarzenie rodzicom. Poszli z tym na policję. Niestety dowiedzieli się, że znaleźli ich martwych w jeziorze i byli pod wpływem alkoholu. Dziewczynkę uznali za psychiczną i zamknęli ją w psychiatryku. Od tej pory dziewczynka co noc miała sen z chłopcem, który ją uratował przed śmiercią w nawiedzonym domu.

Wiem, że trochę dziwne, ale lepsze nie wymyślę na tą chwilę. Poszłam do łazienki się odświeżyć, po czym ubrałam się w taki zestaw :


Po wyprostowaniu włosów, opuściłam łazienkę i zeszłam na dół, po czym wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu mamy, która postanowiła mnie zawieźć, bo inaczej spóźniłabym się. Punktualnie o 19 dotarłam na miejsce. Przywitała się z każdym i usiadłam na wyznaczone miejsce.
- Jak wiecie, chcę porozmawiać z wami na temat naszej grupy. Każdy chodzi teraz do szkoły, ma swoje obowiązki, naukę i oczywiście znajomych. Chciałabym wiedzieć, czy chcecie dalej tworzyć zgrany zespół taneczny, czy po prostu każdy rozchodzi się w swoją stronę i może spotkamy się we wakacje - zaproponowała kobieta. Bardzo chciałabym dalej występować z tymi ludźmi, ale niestety zaczęła się szkoła i nie zawsze będę miała czas lub chęć na takie zajęcia.
- Da nam pani parę dni na przemyślenie, bo jest do dla nas, jak sądzę trudna decyzja, nad którą musimy poważnie pomyśleć - powiedziała Kate.
- Dobrze. Dam wam tydzień. Po tygodniu zadzwonię do każdego z was i powiecie mi co zdecydowaliście - powiedziała.
- Okej - powiedzieliśmy wszyscy razem.
- Jest możliwość, że już się nie zobaczymy. Może spędźmy ten wieczór razem - zaproponowała ciocia.
- Z chęcią zostanę, tylko nie wiem jak inni - powiedziała Louise. Wszyscy przystaliśmy na propozycję. Do 22 graliśmy, śmialiśmy się i oglądaliśmy jakąś komedię. Czasami ciocia zachowywała się jak nastolatka, ale w końcu nie jest aż tak stara, aby być poważną cały czas. Po powrocie do domu przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam spać, ponieważ myślałam nad tym, czy chłopacy jeszcze siedzą w studiu, czy może już sobie smacznie śpią. Rozmyślałam jeszcze chwilę, aż usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Przestraszyłam się i zamknęłam oczy, bo bałam się. Chyba za dużo horrorów oglądałam w Polsce. Poczułam uginający się materac, a za chwilę czyjaś ręka spoczęła na mojej tali. Ktoś przytulił mnie od tyłu i już wiedziałam, że to mój Li, bo rozpoznałam jego boskie perfumy.
- Co tutaj robisz ? - spytałam chłopaka.
- Cii śpij. Przyjechałem do ciebie, bo nie mogłem zasnąć, gdy nie ma cię obok mnie - wyszeptał. Przewróciłam się na drugą stronę, czyli tak, abym mogła wtulić się w Liama. Po wykonanej czynności zasnęłam.



-----
Heej ! 
Przepraszam, że musieliście czekać trochę na rozdział, ale jest ostatni tydzień semestru i musiałam popoprawiać niektóre oceny. Miałam więcej nauki, więc nie miałam czasu na przelanie moich myśli na komputer, albo chociaż do notatnika w telefonie. Dziękuję za wejścia i komentarze :)
Te opowiadanie miałam dawno jako zadanie domowe z j.polskiego i myślę, ale także mam nadzieję, że nie jest najgorsze, więc postanowiłam je dać jako zadanie domowe Laury. 
Nie wiem czy będę miała czas na napisanie kolejnego rozdziału w tygodniu, ale chociaż mam nadzieję, że uda mi się wstawić za tydzień :D Jako, że mam ferie za dwa tygodnie, to postaram się wykorzystać je na napisanie paru rozdziałów.
Rozdział pisany teraz ( czyli tak przed pierwszą ) więc mogą pojawić się jakieś błędy, za które bardzo przepraszam.

Do następnego ♥

~ Julcia

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział XXVIII


MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA :) MIŁEGO CZYTANIA I ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA XX
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ



Po dwóch godzinach, chłopak zjawił się w moim pokoju. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, tak żeby w jakiś sposób go nie urazić.
- Cześć - powiedział dając mi buziaka w policzek.
- Hej. Jak ci minął dzień ? - spytałam. Wolałam najpierw jakoś rozwinąć tą rozmowę zanim zadam to pytanie.
- Nagrywaliśmy jedną z piosenek do płyty i nie wychodziło nam za dobrze, ale na szczęście po twojej wiadomości zebraliśmy tyłki i nagraliśmy wszystko, tak jak miało być. A jak twój pierwszy dzień nauki ? - spytał z tym swoim pięknym uśmiechem.
- Ciekawie- odpowiedziałam.
- Tylko tyle ? Może rozwiniesz swoją wypowiedź - zachęcał.
- Jesteś pewien ? - spytałam, bo wolałam się upewnić.
- Tak - powiedział.
- Jak weszłyśmy do szkoły, to wszyscy chłopacy się na nas patrzyli. Na lekcjach dostawałam liściki z prośbami o numer. Na rozgrzewce chłopacy razem z nauczycielem się na nas napalali - nie dokończyłam, bo mi przerwał.
- Co ?! - krzyknął
- To co słyszałeś, ale to nie wszystko. Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz - odparłam.
- Któryś ci coś zrobił ? Obiecywał ? Próbował pocałować ? Jak tak, to nogi z dupy mu ... - nie dokończył, bo przerwałam mu pocałunkiem. Musiałam to zrobić, bo doszedłby jeszcze do podejrzenia o gwałt.
- Nic z tych rzeczy kochanie - powiedziałam po pocałunku.
- To co ? - spytał przerażony.
- Miałam matematykę z twoją mamą. Czemu mi nie powiedziałeś ? - powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
- Wiedziałem, że o czymś zapomniałem - powiedział pod nosem.
- Czyli zapomniałeś ? - spytałam podejrzliwie.
- No tak, ale nie martw się. Tata nie jest historykiem - odparł. Ale ja mu nic nie mówiłam o historii !?
- Ale ja nic nie wspominałam o twoim ojcu, albo o historii lub innym przedmiocie. Tylko o matematyce - powiedziałam.
- Nie ??? - spytał zdziwiony.
- Lepiej się przyznaj z kim mam historię - powiedziałam.
- No z moim tatą - powiedział i spuścił głowę.
- Super. O tym też zapomniałeś - powiedziałam pod nosem.
- Przepraszam - powiedział i przytulił mnie. Nie chciałam mu tak szybko ulegać, ale jak pomyślę, że za parę miesięcy mogę go stracić, to łzy same lecą.
- Wybaczam, ale następnym razem mów mi wszystko - odparłam.
- Obiecuję - powiedział.
- Oglądamy jakiś film ? - zaproponowałam.
- Jasne - odpowiedział.
- Ja idę po coś do picia i jedzenia, a ty podejdź do tamtej szafy i wybierz film - powiedziałam pokazując na jedną z szafek. Wstałam z łóżka, na którym siedzieliśmy i poszłam do kuchni. Wzięłam z niej, to co miałam i wróciłam do swojego pokoju. Liam rozmawiał z kimś przez telefon. Był wkurzony.
 - Nie. Nie rozumiesz, że przez ciebie związek mi się wali. Masz Jamesa. Mówiłem ci, że już nie przyjadę. Pa i nie dzwoń już - powiedział do telefonu. Rozłączył się i rzucił urządzenie na łóżko. Był zdenerwowany. Postanowiłam już wejść.
- Słyszałam - powiedziałam.
- Podsłuchiwałaś - powiedział zdenerwowany.
- Wolałam nie wchodzić jak widziałam cię w tym stanie. Właśnie widzę, że trzeba było jeszcze chwilę poczekać, bo zaraz wybuchniesz - powiedziałam. Nagle jego mięśnie rozluźniły się, czyli uspokajał się.
 - Ja nie chciałem cię wystarczyć - szepnął.
- Nie wystraszyłeś. Po prostu nie chcę, żebyś był zdenerwowany - odpowiedziałam.
- Ona mnie wkurza. Ciągle dzwoni, że jej coś jest i chce abym przyjechał - skarżył się na Sophię.
- A jeszcze niedawno byłbyś już w drodze do jej domu - powiedziałam rozbawiona.
- Nie przesadzaj - powiedział.
- Tylko mówię prawdę. Teraz włącz już film - poprosiłam. Usadowiłam się wygodnie na łóżku, w czasie gdy Liam próbował włączyć film. Po chwili dołączył do mnie, obejmując mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. Na telewizorze było widać pierwsze napisy. Był to horror.
- Naprawdę ? - spytałam.
- No co ? Będziesz się bała i wtulisz się jeszcze bardziej - powiedział z chytrym uśmieszkiem. Pożałował swojej odpowiedzi, bo dostał z poduszki z głowę.
- Za co ? - spytał.
- Za to, że cię kocham - odpowiedziałam i zaczęłam oglądać film. Był bardzo straszny. Teraz, to nie zasnę, a muszę być wyspana do szkoły.
- Co powiesz na jeszcze jeden horror - zaproponował.
- Pogięło cię. Nie będę mogła spać po tym, a ty chcesz jeszcze jeden - stwierdziłam.
- Aż taki nie był. Zawsze mogę zostać na noc - powiedział.
- A żebyś wiedział, że zostaniesz - stwierdziłam. A on szeroko się uśmiechnął. Zaplanował to. Wstałam i poszłam do łazienki się umyć. Wzięłam prysznic, bo na wannę byłam zbyt zmęczona. Po wykonaniu wieczornych czynności, położyłam się do łóżka. Liam rozebrał się do bokserek i zrobił to samo. Objął mnie od tyłu i w takiej pozycji zasnęliśmy.

Następny dzień

Usłyszałam dźwięk budzika. Szybki wyłączyłam go, aby nie obudzić go. Obróciłam się w stronę miejsca, gdzie leżał mój chłopak. Zamiast niego leżała karteczka.



Wstałam i podeszłam do szafy, aby zrobić to co na co dzień, czyli wybrać ciuchy. Dziś w miarę szybko mi, to poszło.



Zeszłam na dół, aby zrobić sobie śniadanie. Nie spodziewałam się tego co ujrzałam. Mama była w domu, przecież miała być w pracy.
- Hej. Mamo, nie powinnaś być pracy ? - spytałam zdziwiona.
- Powinnam - oznajmiła z uśmiechem.
- No to czemu nie jesteś ? - spytałam.
- Bo postanowiłam zrobić tobie śniadanie. Pojadę później, bo uprzedziłam asystentkę o tym, że mam ważną sprawę do załatwienia - powiedziała z szerokim uśmiechem
- Czemu się tak szczerzysz ? - spytałam. Zaczynam martwić się o nią.
- Za miesiąc biorę ślub - krzyknęła. Jakbym widział siebie, gdy dostałam laptopa. Co się dzieje z tymi dorosłymi. Chwila. Ślub ?
- Gratulacje - rzuciłam się na mamę z uściskiem.
- Pomożesz mi wybrać sukienkę ? - spytała.
- Jasne. W innych sprawach też będę ci pomagać jak będziesz chciała - odparłam.
- A będziesz moją druhną razem z Victorią i Amandą jeżeli będzie z nią już wszystko dobrze -zaproponowała.
- Oczywiście - znów przytuliłam mamę. Cieszę się, aż tak bardzo na ślub swojej matki, więc boje się swojej reakcji na mój. Z uśmiechem zjadłam śniadanie. Pożegnałam się z rodzicielką i wyszłam z domu. Dziś szłam sama, bo Vica musiała po drodze coś załatwić. Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam do szkoły. Przed budynkiem czekała na mnie przyjaciółka.
- Hej. Dobrze, że już przyszłaś - przywitała się.
- Czemu - odparłam.
- Wszyscy faceci gapią się na mnie od 10 minut - powiedziała, a ja się zaśmiałam.
- O to chodzi. Przyzwyczajaj się. Będzie tak samo, a może gorzej jeśli Harry oficjalnie powie, że jesteś jego dziewczyną - stwierdziłam.
- Ale to będą dziewczyny - powiedziała.
- Przeżyjesz, nie jesteś z tym sama - stwierdziłam.
- Co teraz mamy ? - spytała Vic.
- Historię z ojcem Liama - końcówkę powiedziałam po cichu.
- Z kim ? Bo nie dosłyszałam - oznajmiła.
- Z jakimś panem - nie chciałam jej mówić. Niech sama się domyśli na lekcji. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy wchodzili do swoich klas. Razem z przyjaciółką usiadłam na tyłach klasy.
- Dzień dobry. Nazywam się Geoff Payne i macie ze mną historię. Jak będę wyczytywać wasze imiona i nazwiska, to proszę wstać, abym mógł was zobaczyć - powiedział. Popatrzyłam na Vicę. Była w szoku.
 - Może jeszcze rodzice Harry'ego tu pracują ? - spytała przerażona.
- Nie. Tylko ja mam takiego pecha - odpowiedziałam jej. Pan Payne zaczął wyczytywać nazwiska. Było coraz bliżej mnie.
- Laura White - przeczytał. Wstałam posłusznie. Nie kazał mi usiąść jak poprzednim osobą, tylko przypatrywał mi się z uśmiechem.
- Jako, że wstałaś ostatnia, możesz powiedzieć nam, co zapamiętałaś z poprzedniej szkoły - oznajmił. Zaczęłam mu opowiadać o powstaniu listopadowym, bitwie pod Grunwaldem, rozbiorach Polski i innych wydarzeniach historycznych.
- Przepraszam, ale kto cię uczył takich rzeczy ? - spytał zdziwiony. Klasa zaczęła się śmiać.
- Od początku wakacji mieszkam w Londynie, a poprzednio lata spędziłam w Polsce, więc trudno byłoby powiedzieć coś o czym nie wiem - stwierdziłam.
- Czyli jesteś z Polski. Będziesz musiała dużo nadrobić o historii Anglii. Siadaj - powiedział. Chyba pana coś boli, że będę nadrabiać te wszystkie rzeczy. Przewróciłam oczami i zaczęłam słuchać nauczyciela, który objaśniał PSO. Po 45 minutach usłyszałam ukochany dzwonek na przerwę. Szybko spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy, nie czekając na Victorię. Następna była matematyka z panią Payne. Jak ja przeżyję ten rok szkolny, to stanie się cud.
- Co ci się stało ? - spytała zmęczona Vic. Chyba biegła za mną, bo potrafię naprawdę szybko iść jak jestem zdenerwowana.
- Mam już dość tej szkoły. Teraz będę musiała być grzeczniutka, żeby nie podpaść jego rodzicom - stwierdziłam.
- Nie przesadzaj. Czasami możesz pokazać różki - powiedziała na co zaśmiałam się pod nosem. Zadzwonił dzwonek. Czas iść na matematykę.
- Dzień dobry. Wyjmijcie karteczki, bo chcę sprawdzić co pamiętacie z poprzednich klas - oznajmiła. Z niechęcią wyjęłam kartkę i czekałam aż nauczycielka zacznie dyktować zadania.
- Na początek wyznaczcie x z tego równania - powiedziała pokazując na tablicy, gdzie wcześniej kobieta zapisała równanie.  Przed dalszą cześć lekcji, dyktowała zadania, które według mnie były proste.
- Oddajemy karteczki, bo zaraz zadzwoni dzwonek - po tym jak powiedziała, każdy usłyszał upragniony dźwięk oznaczający przerwę. Teraz trwała ona 30 minut, więc poszłyśmy na stołówkę.
- I jak ci poszło ? - spytała.
- Dobrze. A tobie ? - również spytałam.
- Tak sobie - powiedziała ze smutkiem, ale za chwilę znikł, bo koło niej usiadł Harry i pocałował ją w policzek.
- Hej dziewczyny - powiedział.
- Cześć - odpowiedziałyśmy równo.
- Liam zaraz przyjdzie, tylko poszedł do swoich rodziców - oznajmił.
- Ciekawe czy pan Payne poinformuje go o twojej nie wiedzy o Anglii - powiedziała Vic.
- Pytał cię - zaśmiał się Hazz.
- Tak, bo jako ostatnia wstałam, gdy sprawdzał obecność. To nie moja wina, że mam takie nazwisko - stwierdziłam. Nagle koło mnie usiadł Liam i pocałował mnie czule w usta, a wszyscy ze stołówki patrzyli na nas z otwartymi buziami.
- Ktoś się na ciebie skarżył - powiedział, a ja przewróciłam oczami.
- Wiedziałam, że to powie - ucieszyła się przyjaciółka.
- A skąd wiesz co chcę powiedzieć ? - spytał mój chłopak
- To, że twój tata skarżył się na Laurę, że nie wie nic o historii Anglii - powiedziała.
- Naprawdę - powiedział zdziwiony.
- Dzięki Vic - powiedziałam.
- Tylko z mamą rozmawiałem - powiedział. Kurde co ja mogłam zrobić na matematyce ? Nawet nie rozmawiałam z Vicą.
- Co zrobiłam nie tak ? - spytałam.
- Dowiesz się jutro na lekcji - powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- Za miesiąc jest ślub mamy i Paula. Mama chce, abyś była jej druhną ze mną i Amandą, jeśli pozwoli jej na to zdrowie- powiedziałam.
- Super ! Jasne, że będę - powiedziała.
- A nasza piątka jest drużbą pana, ale już nie tak młodego - powiedział Hazz.
- Hehe. Kochanie jak ty coś powiesz - stwierdziła Vica. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje tańca. Dziś mamy 4 godziny.
- To pa. My idziemy na lekcje tańca - powiedziałam do Li i dałam buziaka w polik.
- Tylko niech znów się nie napalają - powiedział.
- Powinieneś się cieszyć, że masz taką ładną dziewczynę - oznajmiłam.
- A ty jak zwykle skromna - zaśmiał się. Wysłałam mu buziaka i pobiegłam do szatni. Trochę lekcji zabrała nam wychowawczyni, bo rozdawała kluczyki od szafek. Potem już nikt nam nie przeszkadzał. Po czterogodzinnej męczarni wróciłam do domu. Jak dobrze, że jutro piątek. W sobotę mamy zebranie u cioci, bo chce wiedzieć, czy dalej będziemy tańczyć w grupie, do której uczęszczałam w wakacje. Poszłam do łazienki i odkręciłam wodę, która leciała do wanny. Zdecydowałam się dziś na relaksującą kąpiel. Wlałam do wody olejek i zaczęłam się rozbierać. W wodzie spędziłam dwie godziny. Po wyjściu i owinięciu ciała ręcznikiem, umiałam zęby, po czym wykremowałam swoje ciało. Wróciłam do pokoju po piżamę, którą w łazience na siebie nałożyłam. Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa, bo chciałam zobaczyć, co dzieje się na świecie. Po godzinie zamknęłam urządzenie i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

-----
Hej ! ♥
Jak podoba się wam rozdział ? Liczę na wasze opinie w postaci komentarzy :)
Tak jak obiecałam pod ostatnim postem, oto link do bloga, gdzie dodaje imaginy http://directionersimaginy69.blogspot.com/ mam nadzieję, że wpadniecie :D Już wczoraj dodałam jeden :)
Oczywiście dziękuję za każdy komentarz i wyświetlenie. Nawet nie wiecie ile radości sprawiacie mi każdym komentarzem i wejściem :) 

Pozdrawiam i całuję ♥

~ Julcia

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział XXVII

CZEKAM NA WASZE SZCZERE OPINIE :) MIŁEGO CZYTANIA XX
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ


Dziś idę na 9:35, więc mogłam pospać dłużej, ale jednak nie za wiele. Pierwsza lekcja, to niemiecki z wychowawczynią. Na lekcji będzie system oceniania, czyli jak zwykle nudy. Niestety będę musiała ją słuchać, bo nie chcę mieć kłopotów. Zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Mama przygotowała naleśniki. Bardzo je lubię, ale za często ich nie jem, bo nie ma kto ich robić, a samej mi się nie chcę. Po raz kolejny przyznam, że jestem leniwa, ale już taka jestem i nikt mnie nie zmieni. Po skończeniu ukochanego posiłku, pożegnałam się z mamą, która wychodziła do pracy. Paula już dawno nie było, bo musiał być wcześniej w pracy. W końcu powoli przygotowują się do premiery kolejnej płyty chłopaków. Jeszcze nie wiadomo jaki będzie nosiła tytuł, ale wiem, że niedługo ogłoszą to fanom. Pobiegłam do swojego pokoju, żeby wybrać ubiór na dzisiejszy dzień. Trochę mi to zajęło, bo nie wiedziałam kompletnie co ubrać. W końcu zdecydowałam się na taki strój, który był odpowiedni na dziś, bo na dworze nie było za ciepło


Ruszyłam do łazienki, w celu wykonania porannych czynności, bez których nie ruszyłabym się z domu. Po wykonaniu makijażu wyszłam z pomieszczenia, biorąc torbę przez ramię, w której znajdowały się książki oraz strój na lekcje tańca i wyszłam z pokoju. Wsunęłam na nogi conversy ( takie jak na zdjęciu ) i opuściłam dom, oczywiście zamykając go na klucz. Przed furtką stała moja kochana przyjaciółka.
- Hej ! Postanowiłam po ciebie przyjść, bo tak nudno jest iść samemu - powiedziała z uśmiechem.
- Hej ! Nawet dobrze, że przyszłaś, bo miałam zamiar dzwonić do ciebie - odparłam.
- No to super. Mam nadzieję, że jest już wszystko dobrze pomiędzy tobą a Liamem - oznajmiła.
- Tak. Jeszcze wczoraj poważnie porozmawialiśmy i obiecał już nie jeździć do niej, chyba, że będzie to naprawdę potrzebne, tylko najpierw spyta się o zgodę - odpowiedziałam.
- To dobrze. A co masz na myśli : naprawdę potrzebne ? - spytała.
- Jak nie będzie Jamesa, a będzie rodzić - powiedziałam.
- No to wiedzę, że masz bardzo duże ograniczenie - powiedziała.
- Wiem. To może nie być dziecko Li, a jak będzie rodzić, to może jej pomóc, gdy James nie będzie mógł - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Mam nadzieję, że będzie Jamesa - powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Możesz nie odpowiadać, ale czy nadal kochasz go ? - spytałam i popatrzyłam na dziewczynę, która spuściła głowę.
- Przepraszam. Nie powinnam pytać - powiedziałam  widząc jej reakcje.
- Miałaś prawo spytać. Tak nadal go kocham, ale on kocha Sophię i najprawdopodobniej ma z nią dziecko. Ja mam Hazze, którego kocham mocniej od niego - powiedziała. Spojrzałam na nią i zauważyłam, że płacze. Przytuliłam ją mocno. Było mi smutno, że przez mnie płacze.
- Już jest okej - oznajmiła.
- Przepraszam jeszcze raz - odparłam z lekkim uśmiechem.
- Nie ma za co. Nie wiedziałaś, że rozkleję się - odparła.
- Mogłam się domyślić - odpowiedziałam.
- Dobra, koniec tematu o tym idiocie. Zaraz będziemy w nowej szkole i trzeba dobrze się zaprezentować, a łzy nie pomogą w tym - powiedziała. Podczas dalszej drogi już nikt się nie odezwał. Nie chciałam, aby znów płakała. Może porozmawiam z nią później. W końcu byłyśmy już pod szkołą. Przed budynkiem było wiele ludzi. Każdy miał swoją grupę, mniej więcej 6 osobową, tylko my byłyśmy we dwie. Nie przeszkadza nam to, wolimy być we dwie niż z innym 5 osobami, z którymi nie rozumiemy się, a tym bardziej nie przepadamy za sobą. Ja już zyskałam osobę, która mnie nie lubi, czyli dziewczyna pana, którego nadal imienia nie znam. Kurde, chyba naprawdę zacznę uważać na to co mówi nauczyciel. Przechodziłyśmy korytarzem i wszystkie istoty płci przeciwnej patrzyły się na nas. Popatrzyłam zdziwionym wzrokiem na Vicę. Przyśpieszyłyśmy i ruszyłyśmy w stronę toalet.
- O co im chodzi ! - wydarłam się, gdy weszłyśmy do środka.
- Sama chciałabym, to wiedzieć - oznajmiła. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Poszłyśmy pod klasę. W czasie drogi, znów patrzyli się na nas. Vica ledwo co powstrzymała mnie od krzyknięcia - o co wam do cholery chodzi. Dobrze, że to zrobiła, bo problemy w pierwszy dzień nie są mi potrzebne. Jak już wspomniałam pierwsza lekcja, to niemiecki.
- Guten Morgen - powiedziała nauczycielka. Mruknęłam coś pod nosem w celu przywitania, co uczyniła też Vic.
- Coś mówiłyście panno White i panno Black ? - spytała nauczycielka.
- Guten Morgen - szybko odpowiedziałyśmy równo.
- Mam nadzieję - odparła surowo. No pięknie. Czemu jestem aż tak leniwa, że nie mogłam odpowiedzieć. Coś czuję, że za łatwo nie będzie.
- Sprawdzam obecność i radzę uważać - powiedziała jednocześnie patrząc na nas. Słuchałam jak nauczycielka czyta PSO ( Przedmiotowy System Oceniania - ale chyba każdy to wie ), gdy nagle na moim stole pojawiła się karteczka, którym adresatem był jakiś kujon. 

Heej piękna :* Dasz mi swój numer ;)
Mike xx

Odpisałam mu, że ma spadać. Rzuciłam kartką przez pół klasy, w czasie gdy nauczycielka nie patrzyła. Mike odwinął kartkę papieru akurat, gdy panna Palvin patrzyła w jego kierunku. Jak to zobaczyłam, to walnęłam z otwartej ręki sobie w czoło. 
- Co za idiota - pomyślałam sobie.
- Mike nie piszemy liścików na lekcji. Przecież dobrze o tym wiesz - powiedziała łagodnie. Na mnie, to już darłaby się. Pff... to nie fair. Przez kolejne minuty lekcji dostawałam coraz więcej listów od chłopaków z zapytaniem o numer. Tylko ten palant nie napisał, bo przecież go ma. Nagle zabrzmiał dzwonek na przerwę. Wszyscy zaczęli pakować swoje rzeczy. Poszłam w ich ślady i zaczęłam również, to robić. Przerwa była 30 minutowa, więc wszyscy poszli do stołówki, gdzie zazwyczaj spędzali przerwy. Usiadłam z Victorią przy jednym ze stolików i zaczęłyśmy jeść. Przed wyjściem wzięłam tylko jabłko, które mam nadzieję, że mi wystarczy do końca zajęć.
- Co to miało być, to na lekcji ? - spytała przyjaciółka.
- Każdy chłopak chciał mój numer. Zaczęło się od kujona, a zakończyło na tym ciachu, który siedzi przed nami - odpowiedziałam i ugryzłam jabłko.
- Branie masz - odparła z chichotem.
- Jakbym nie miała chłopaka, to ucieszyłoby mnie to - odpowiedziałam. Nagle do naszego stolika podszedł pan ciacho ze swoimi kolegami, którzy nie byli za brzydcy.
- No hej maleńka. Chciałabyś pójść ze mną do kina ? - spytał odgarniając swoją grzywkę na bok, bo akurat spadła mu na oczy.
- Yyy ... nie - odpowiedziałam.
- Czemu ? - spytał widząc, że jego koledzy zaczęli się z niego śmiać
- Nie jestem zainteresowana - odparłam.
- Nie podobam się tobie ? - spytał lekko wkurzony.
- Ładny jesteś, masz fajną grzywkę, stylówę i w ogóle, ale po prostu nie chcę z tobą iść gdziekolwiek - powiedziałam z uśmiechem.
- Ale przynajmniej wiem, że ci się podobam -powiedział, a ja przewróciłam oczami. Odszedł nareszcie od stolika było słychać jak jeden mówi do niego :
- No stary. Pierwsza raz dziewczyna ci odmówiła. Co się z tobą dzieje ? Zaczęłam się z tego powodu śmiać, a ze mną Vic.
- Nawet tu fajnie - powiedziałam.
- No w końcu masz branie - powiedziała i zaczęłyśmy jeszcze bardziej się śmiać. Resztę przerwy spędziłyśmy na rozmowie o naszych chłopakach. Zadzwonił dzwonek i ruszyłyśmy do klasy, tym razem matematycznej, czyli 120.
- Dzień dobry. Nazywam się Karen Payne i będę uczyć was matematyki - powiedziała. Wtedy pierwszy raz spojrzałam na kobietę. Była to mama Liama. Będę musiała z nim porozmawiać. Czemu nie powiedział mi o tym ? Już wiedziałam dlaczego wiedział, że to dobra szkoła.
- Laura ? - spytała Vic.
- Czy to nie jest przypadkiem ... - zaczęła, ale przerwałam jej.
- Mama Liama. Zabije go za to. Mam nadzieję, że nie poznała mnie z gazet - powiedziałam. Na tej lekcji tak jak na następnych omawialiśmy PSO. Lekcje szybko nam minęły. Czas był na dwie lekcje tańca. Po dzwonku każdy poszedł przebrać się do szatni. Ubrałam na siebie szare spodnie dresowe, czarną bokserkę oraz moje ulubione czerwone trampki, które według mnie były najwygodniejsze do tańca. Weszłam z Vic na salę do tańca i zobaczyłam, że na środku niej stoi ten młody. A tak chciałam, aby nas nie uczył. Wszystko zawsze musi iść nie po mojej myśli.
- Jestem Jacob i jak zauważyliście będę was uczył tańca - powiedział z uśmiechem. Wszystkie dziewczyny zaczęły przyglądać się młodemu nauczycielowi. Już wiadomo jaki będzie ich ulubiony przedmiot.
- Niech każdy zrobi rozgrzewkę w swoim zakresie i za 10 minut zacznę was uczyć kroków do pewnej piosenki - oznajmił. Poszłam z Vicą w kąt i zrobiłyśmy co nam kazano. W pewnym momencie zauważyłam, że wszyscy chłopacy, włącznie z nauczycielem patrzą jak rozciągam się z Vic. Na serio ? Nawet nauczyciel. Przewróciłam oczami i wróciłam do ćwiczeń.
- Czas minął. Zbierzcie się wkoło mnie, bo chcę opowiedzieć wam o projekcie tanecznym - powiedział i zaczął tłumaczyć. Mieliśmy tydzień czasu, aby zastanowić się czy bierzemy w nim udział. Po wyjaśnieniach zaczął uczyć nas kroków do Justin Bieber - Heartbreaker. Po skończonych zajęciach wróciłam do domu. Rzuciłam się na łóżko, bo byłam zmęczona. Pierwszy raz byłam zmęczona tańcem. Zawsze była, to dla mnie przyjemność, a teraz męczarnia. Postanowiłam wysłać sms-a do Liama, bo chciałam, żeby wyjaśnił mi sprawę ze swoją mamą.

Hej misiu ! :* możesz do mnie przyjść ?

Hej kochanie ! :* Będę za 2 godziny, bo jestem jeszcze w studio

Odstawiłam telefon na szafkę i włączyłam muzykę z MP3, bo nie miałam co robić przez te dwie godziny czekania. Jestem ciekawa jak mi to wyjaśni.

-----
Heej !
Mam nadzieję, że się spodobał rozdział :D Liczę na szczerę komentarze :)
Dostałam wiadomość w sprawie pomocy na blogu i się zgodziłam. Niedługo będziecie mogli czytać moje imaginy na innym blogu :) Mam nadzieję, że spodobają się wam i będziecie je komentować. Link do bloga podam pod następnym rozdziałem :)
Dziękuję za każdy komentarz i każde wyświetlenie !! ♥
KOCHAM WAS ... !! ♥♥♥

~ Julcia