Cześć! ODWIESZAM BLOGA :)) Cieszycie się? Bo ja bardzo. Prawdę
mówiąc, to brakowało mi robienia wszystkiego, aby was nie zawieść i gdzieś co
trzy dni dodawać nowe rozdziały i oczywiście waszych komentarzy, które poprawiają mi humor.
Mam nadzieję, że moja chwilowa nieobecność nie zniechęciła was do czytania
opowiadania :)
Końcówkę rozdziału pomogła mi napisać koleżanka, której
BARDZO dziękuję! Na pewno zorientujecie się odkąd ona pisała :)) Dziękuję ci
kochana x Ten rozdział z dedykacją dla Ciebie!!
A teraz życzę miłego czytania xx
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ
- Już mówiłem ... Nie przyjadę ... Nie drzyj się do
telefonu, bo Laura śpi ... Pa - słyszałam jak Liam rozmawia z kimś przez
telefon. Otworzyłam zaspane oczy i zerknęłam na chłopaka, był zdenerwowany.
- Kto dzwonił? - spytałam. Tak na prawdę wiedziałam, że to
Sophia, ale wolałam się upewnić.
- Sophia - powiedział.
- Wiedziałam - szepnęłam, ale chłopak to usłyszał i
popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, a ja za to uśmiechnęłam się do niego
promiennie.
- Jak zwykle chciała, to samo - westchnął zrezygnowany.
- Musi zrozumieć, że James też powinien jej pomagać, a nie
tylko ty. Masz własne życie, a w ogóle, to może nie być twoje dziecko -
powiedziałam i chciałam wstać, aby się ubrać, ale zakręciło mi się w głowie i
upadłam z powrotem na łóżko.
- Nic ci nie jest? - spytał Liam, który od razu znalazł się
bardzo blisko mnie.
- Nie - powiedziałam i chwyciłam się za głowę, bo nagle
zaczęła mnie boleć.
- Przecież widzę. Może pojedziemy do lekarza - zaproponował.
- Nie ma potrzeby. Po prostu za szybko wstałam - chciałam
przekonać go, że jest wszystko dobrze.
- Dobrze, ale jeśli się powtórzy, to od razu jedziemy bez
żadnego ale - powiedział stanowczo.
- Dobrze. Czemu mnie stresowałeś, że zrobiłam coś źle na
matematyce? - spytałam patrząc na chłopaka.
- Chciałem cię lekko nastraszyć i udało mi się - powiedział
cmokając mnie w policzek. Pożałował odpowiedzi, bo od razu oberwał z poduszki w
ramię. Nie był dłużny i również dostałam. W taki sposób zaczęła się wojna na
poduszki. Okładaliśmy się w najlepsze dopóki do mojego pokoju nie weszła mama.
- Dzień dobry - powiedział zmieszany Liam i odstawił
poduszkę na bok. Uuu ... ktoś się boi mojej mamy?
- Cześć Liam. Kiedy przyszedłeś? - spytała z lekkim
uśmiechem.
- Wczoraj wieczorem. Paul mnie wpuścił - odpowiedział.
- Dobrze. Zejdźcie na dół, bo śniadanie czeka - odparła i
wyszła.
- Idę się ubrać. Jak chcesz, to możesz iść już jeść -
powiedziałam biorąc ubrania.
- Poczekam - powiedział, a ja weszłam do pomieszczenia,
zwanego łazienką.
Po wejściu do niej, ubrałam się w czarne leginsy, białą
tunikę z czarnym napisem "Kiss Me" i bransoletkę od cioci. Włosy
związałam w koka, po czym zrobiłam lekki makijaż. W czasie wykonywania tych
wszystkich czynności, zastanawiałam się nad wyborem co do grupy. Bardzo chciałabym,
żeby nadal istniała, a z drugiej strony nie wiem czy dam radę połączyć to z
nauką, której na razie nie ma dużo.
Przejrzałam się jeszcze w lustrze i wyszłam do chłopaka, który siedział
na łóżku i wystukiwał coś na telefonie.
- Idziemy? - spytałam. Chłopak pokiwał twierdząco głową,
wsadził telefon do kieszeni spodni, wstał i ruszyliśmy na dół do kuchni, w
której siedziała mama z Paulem.
- Cześć Paul - powiedziałam równocześnie z Li, na co
zaśmialiśmy się.
- Cześć. Mam złą wiadomość - powiedział poważnym tonem.
- Jaką - powiedział zmartwionym głosem Liam.
- Musicie z chłopakami jechać na sesję, a potem na wywiad. Przykro mi - oznajmił.
Mina od razu mi zrzedła. Miałam ten dzień spędzić z moim chłopakiem.
Popatrzyłam na Paula smutnym wzrokiem i wzięłam się za jedzenie śniadania.
Straciłam apetyt po tej wiadomości. Co ja mam teraz robić? Z Vicą nie mogę się
spotkać, bo dziś miała pojechać do babci w odwiedziny. Chłopacy będą w studiu,
a jakoś nie mam ochoty na naukę. Może pójdę na spacer ... Zobaczy się jeszcze.
Liam podziękował za posiłek i zaczął szykować się do wyjścia.
- Ile to będzie wszystko trwało? - spytałam narzeczonego
mamy.
- Długość sesji będzie zależało od tego jak chłopacy będą
się zachowywać, a wywiad powinien trwać około godziny - wyliczył.
- Mam nadzieję, że to nie będzie długo trwać, bo się zanudzę
na śmierć - powiedziałam.
- Nie zanudzisz się, bo idziemy wybrać sukienkę ślubną -
powiedziała uradowana mama.
- Uratowałaś moje życie mamo - powiedziała, na co kobieta
zachichotała.
- Już musimy lecieć - powiedział Paul. Podszedł do mamy,
ucałował ją w usta, a Liam zrobił tak samo ze mną.
- Pa - szepnęłam do chłopaka wychodzącego z domu. Przez
chwilę nie ma go obok mnie, a ja już cholernie tęsknie. Co ten chłopak ze mną
zrobił.
- Idziemy teraz czy po południu? - spytała mama.
- Teraz, tylko muszę iść po torebkę - oznajmiłam i
popędziłam do swojego pokoju.
- Za 15 minut przy drzwiach, bo muszę się jeszcze przebrać -
krzyknęła kobieta z dołu.
- Okej - odkrzyknęłam i zaczęłam szukać torby. Znalazłam ją
pod łóżkiem. Jakim cudem się tam znalazła?! Otworzyłam ją, a moim oczom ukazała
się bransoletka z zawieszką :
L+L=♥
Aww ... ! Jaka
słodka. Postanowiłam napisać do niego.
Hej kochanie! Dziękuję za tą
piękną bransoletkę, nie trzeba było :) BARDZO Cię kocham i tęsknię x
Hej słońce. Cieszę się, że ci
się podoba. Oj trzeba było :D Widzimy się po wywiadzie. Też kocham i bardzo
tęsknie x
Założyłam prezent
na rękę, wzięłam torbę i ruszyłam na dół, gdzie czekała już gotowa do wyjścia
mama. Ubrałam skórzaną kurtkę, bo za ciepło nie było. Przez całą drogę
rozmawiałyśmy tak jak kiedyś. Brakowało mi tego. Teraz nareszcie mogę to
nadrobić. Cały czas mama wypytywała mnie o sprawy z Liamem, jak mi się układa,
czy już z nim to robiłam ... Po tym ostatnim, to popatrzyłam na mamę z głupią
miną. Na serio chce wiedzieć?
- Co tak na mnie
patrzysz? - spytała zdziwiona. Na serio nie wie?
- Ty na serio
chcesz o tym wiedzieć? - spytałam.
- Jestem twoją
matką i chcę wiedzieć co się dzieje w twoim życiu - odpowiedziała.
- O takich rzeczach
raczej nie gada się z matką, bardziej z przyjaciółką, no chyba, że ci tak
baaaardzo zależy - powiedziałam przeciągając "a". Proszę niech powie,
że nie muszę mówić!
- Nie musisz mówić
- odpowiedziała z uśmiechem. Dziękuję, za to co dla mnie robisz!
- Okej, to do
którego najpierw? - spytałam, bo staliśmy przed kilkoma sklepami z sukniami
ślubnymi.
- Chodźmy może do
tego - powiedziała pokazując w stronę najbliższego sklepu. Weszłyśmy do niego i
ujrzałyśmy wiele sukienek. Jedna z nich
spodobała się rodzicielce, ale po dokładnym obejrzeniu zrezygnowała z kupna.
Poszłyśmy do kolejnego. Sklep wyglądał niechlujnie, w ogóle jak ujrzałam
wnętrze, to od razu pociągnęłam mamę do wyjścia. Boże, jakim cudem ten sklep
jeszcze funkcjonuje. Chodziłyśmy z mamą do różnych sklepów. W każdym z nich
była przynajmniej jedna sukienka, która przypadła jej do gusty, ale mówiła, że
ona musi mieć wyjątkową, więc chodziłyśmy od sklepu do sklepu. Został nam
ostatni. Po wejściu do niego oczy rozszerzyły mi się do maksimum. Jego wystrój
był niesamowity, po prostu nie do opisania. Za ladom stała dziewczyna około 25
lat. Gdy nas ujrzała podeszła i
przywitała się z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry. W
czym mogę pomóc? - spytała.
- Dzień dobry.
Chciałabym kupić suknię, która będzie wyjątkowa i oczywiście podobała się
mojemu przyszłemu mężowi - odpowiedziała.
- Proszę za mną,
powinno się coś znaleźć - powiedziała, a my poszłyśmy za nią. Kobieta wyjmowała
różne sukienki. Każdą z nich panna młoda przymierzała. Cały czas mówiła, że to
jeszcze nie ta. Usiadłam na krześle i wyjęłam telefon z torebki, by sprawdzić
czy ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Odblokowałam telefon i ujrzałam 30
nieodebranych połączeń od Liama. Aż tyle? Oddzwoniłam natychmiast, odebrał od
razu.
- Jezu Laura! Martwiłem się. Czemu nie odbierałaś - zaczął
panikować.
- Jestem na zakupach z mamą i mam wyciszony telefon, więc
nie słyszałam jak dzwoniłeś - powiedziałam.
- Już myślałem, że coś złego ci się stało - odetchnął z
ulgą.
- Misiek nie denerwuj się, żyję jak słyszysz. Co chciałeś
ode mnie? - zapytałam.
- Chciałem abyś do nas przyjechała, bo już skończyliśmy -
odpowiedział.
- Nie wiem czy będę miała jeszcze siły, bo cały czas
próbujemy znaleźć odpowiednią sukienkę, ale na razie nie ma takiej - powiedziałam.
- Ile można wybierać jedną sukienkę - westchnął.
- Suknia ślubna musi być wyjątkowa - powiedziałam.
- Nie chcę wiedzieć, ile ty będziesz wybierała - powiedział
rozbawiony.
- Na pewno krócej - powiedziałam.
- Idealna!! - krzyknęła mama, na co się zaśmiałam.
- Muszę kończyć, bo chyba już wybrała - powiedziałam i
obróciłam się w stronę kobiety, która obracała się wkoło i cieszyła się jak
małe dziecko.
- Pa. Kocham Cię - powiedział z chichotem. Chyba usłyszał
cieszącą się mamę.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
- Patrz jaka cudowna - powiedziała. Faktycznie była
przepiękna.
( wyobraźcie sobie,
że jest w nią ubrana Jennifer )
- Bierzemy? - spytałam z nadzieją.
- Tak - powiedziała i ruszyła do przymierzalni, aby przebrać
się w swoje rzeczy. Po zapłaceniu wyszłyśmy uradowane ze sklepu i poszłyśmy w
stronę domu. Przez całą drogę mama opowiadała mi o swoich pomysłach na wystrój
kościoła i sali. Cieszył mnie ten fakt, że jest szczęśliwa. Paul, to dobry
facet i mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi. Po wejściu do domu, mama poszła
schować sukienkę, a ja udałam się do kuchni, żeby coś zjeść, bo mój brzuch
domagał się jedzenia. Trochę chodziłyśmy po sklepach i nie było czasu na
zjedzenie czegokolwiek. Zastałam w niej
uśmiechniętego Paula.
- Jak na zakupach? - spytał.
- Ciężko było, ale na szczęście kupiłyśmy, to co
najważniejsze - powiedziałam i wyjęłam z lodówki masło, szynkę, ogórka i
pomidora, po czym zrobiłam sobie kanapki, które zjadłam w ekspresowym tempie.
Popędziłam do góry, w celu umycia się, bo już nie miałam sił, żeby gdziekolwiek
iść, tym bardziej, że u chłopaków nie można spodziewać się chwili spokoju. W
połowie drogi minęłam się z mamą, która nie przestawała się uśmiechać. Po
wejściu do mojego raju rzuciłam się na łóżko i wzięłam telefon, aby napisać do
Liama.
Jestem już w domu, ale te zakupy mnie wymęczyły, więc nie przyjdę :((
No to ja przychodzę do ciebie :) Będę za niedługo x
Czyli jednak sen nie jest mi dany. Nie, że mi przeszkadza,
że przychodzi. Nawet lepiej, bo jak zasnę za szybko, to potem o 5 już będę na
nogach, a w ogóle muszę wykorzystać jak najlepiej czas, bo nie wiadomo co może
stać się następnego dnia. Chłopak przyjechał po 20 minutach. Przywitał mnie
słodkim buziakiem. Rozmawialiśmy o Sophii, która przed chwilą chciała
skontaktować się z Li, ale zanim odebrał, to wyrwałam mu telefon i odrzuciłam
połączenie. Ma Jamesa i niech od MOJEGO chłopaka trzyma się z daleka.
- Nie poznaję cię. Myślałem, że jak odbiorę, to po prostu
będziesz udawać, że jest w porządku - powiedział.
- Jak widać nie aż tak bardzo - powiedziałam. Chłopak
popatrzył na mnie swoim przenikliwym wzrokiem, po czym wpił się zachłannie w
moje usta. Całowaliśmy się namiętnie dopóki nie przerwała nam mama, która
weszła do pokoju. Spaliłam wielkiego buraka.
- Przepraszam, nie chciałam wam przeszkodzić - powiedziała i
chciała wyjść, ale zatrzymałam ją.
- W niczym nie przeszkodziłaś mamo. Nic takiego nie
robiliśmy - powiedziałam uśmiechając się do Li.
- Właśnie widziałam. Chciałam tylko powiedzieć, że jedziemy
do rodziców Paula na późną kolację, bo chcieli dowiedzieć się szczegółów co do
ślubu. Wrócimy o 24:00. Poradzisz sobie? - spytała.
- Jasne. Z Liamem będę bezpieczna. Miłej kolacji -
powiedziałam. Mama spojrzała surowym wzrokiem na chłopaka.
- Opiekuj się nią - powiedziała i opuściła pokój.
- Obejrzymy jakiś film? - spytał.
- Okej, tylko pójdę się umyć, bo jeszcze na nim zasnę, a w
tych ubraniach nie będzie mi za wygodnie - powiedziałam i poszłam do łazienki. Szybko wykonałam wieczorną toaletę i wróciłam
do Liama, który miał już wszystko przygotowane, tylko czekał na mnie.
- To co oglądamy? - spytałam tuląc się do niego.
- Komedię romantyczną - oznajmił.
- Okej - odpowiedziałam zszokowana. Komedia romantyczna,
serio? Myślałam, że wybierze jakiś horror. Najwyraźniej myślenie mi nie
wychodzi. Chłopak włączył film i wtulona w niego zaczęłam oglądać. Widziałam że
Liam głównie skupiał swoją uwagę na mnie, było widać, że coś chcę... nie
wiedziałam co powiedzieć ale wydusiłam z siebie szczere słowa ,, kocham cię''.
Liam tylko spojrzał na mnie, swoją ręką macał mój zarumieniony policzek ,, ja
ciebie bardziej''. Po czym natychmiastowo zaczął mnie namiętnie całować i się
zapytał czy tego chcę. Jego mina była taka urocza, więc szepnęłam mu do ucha 'zróbmy
to' i całowałam go po szyi. Liam ściągnął ze mnie bluzkę i zaczął całować po
brzuchu, jednocześnie zaczęłam ściągać ze siebie resztę ubrań. Kiedy już byłam
naga Liam mi tak romantycznie powiedział : jesteś taka piękna. Cieszę się że
jesteś cała moja... i zdjął ze siebie resztę swoich ubrań. Zaczęliśmy się
kochać... to był mój pierwszy raz, więc Liaś był spokojny, romantyczny i cały
czas się pytał czy wszystko w porządku. Za każdym razem mówiłam lepiej być nie
może, gdyż zaczęło mi się robić coraz przyjemniej. Po godzinnym seksie Liam był
taki spocony, wręcz cholernie seksowny. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam
go całować od klatki w dół. Było wspaniale! Nigdy się tak dobrze nie czułam jak
tego wieczoru. Jest godzina 23:20 a o 24:00 mama z Paulem mieli wrócić od jego
rodziców. Powiedziałam Liamowi, 'jeszcze
zdążysz'. Gdy już zaczęliśmy, nagle
telefon zadzwonił. Była to mama, więc
odebrałam.
- Hej córuś dzisiaj nie wrócimy na noc bo oboje wypiliśmy i
nikt nas nie odwiezie - powiedziała.
-Dobra bawcie się dobrze, a ja idę spać - odpowiedziałam.
- Dobranoc Laura! - pożegnała się. Po zakończonej rozmowie wyłączyłam telefon,
aby nikt już nam nie przeszkadzał. Widziałam jak Li się już ubierał. Szybko
podbiegłam i zaczęłam go z powrotem rozbierać.
- Zostajesz na noc kochanie! - krzyknęłam i od razu popchnęłam go na łóżko. Cała noc
wyglądała tak, że nie było czasu na spanie: seks, całowanie, macanie i tym
podobne. Tą noc zapamiętam do końca życia, z resztą Liam chyba też, bo zapewne
będzie miał małe blizny na plecach. Cóż... ale czego się nie robi z miłości.
-----
Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Idealna nie jestem, więc jakieś na pewno się znajdą :) xd
Jak się podobał rozdział?? Czekam na wasze opinie w komentarzach.
Tęskniłam! ♥♥
♥
~ Julcia