poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział XXXII

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA :) MIŁEGO CZYTANIA !! XX
CZYTASZ ----> KOMENTUJESZ


Właśnie jest 6 rano i budzik dzwoni jak na złość. Nie chcę iść do szkoły, szczególnie gdy koło mnie leży mój najukochańszy chłopak. Jestem trochę zła na niego, że pobił się, ale jestem też dumna, bo w pewien sposób obronił mnie. Szybko wyłączyłam te ustrojstwo. Nie chciałam, aby Li obudził się. Niech się wyśpi. Aby wstać muszę jakoś wydostać się z jego uścisku. Powoli zaczęłam podnosić jego rękę, potem wyskoczyłam z łóżka i na moje miejsce położyłam dużą, puchatą poduszkę. Podeszłam do szafy, aby wybrać coś na dziś. Zerknęłam najpierw na chłopaka, żeby upewnić się, że śpi. Potem mój wzrok powędrował na okno. Na niebie były ciemne chmury, a drzewa kołysały się z powodu wiatru. Z niechęcią poszłam się ubrać.


Po wyjściu z łazienki, skierowałam się do biurka. Musiałam spakować książki, bo wczoraj nie miałam kiedy. Posprawdzałam czy mam wszystkie zadania domowe zrobione. Niestety nie odrobiłam matematyki. Usiadłam na krześle i w pośpiechu robiłam lekcje. Po 5 minutach było gotowe. Jestem dobra z tego przedmiotu, więc wielkiego problemu nie było. Schowałam zeszyt do torebki i podeszłam do śpiącego chłopaka, i dałam mu buziaka w policzek. Liam uśmiechnął się przez sen. Wyszłam po cichu z pokoju, aby go nie zbudzić i skierowałam się do kuchni, gdzie siedziała mama.
- Cześć. Podwieźć cię, bo akurat jadę w tamtą stronę? - spytała.
- Cześć. Jasne, tylko wezmę wodę - oznajmiłam i podeszłam do lodówki po napój. Wzięłam łyk i schowałam ją do torebki. Uśmiechnęłam się do rodzicielki, po czym oznajmiłam jej, że możemy jechać.
- A co z Liamem? - spytała, a mi się o nim przypomniało.
- Yyy ... Poczekaj. Zostawię mu kartkę i moje klucze na stole w kuchni - powiedziałam.

Kochanie!
Mama podwiozła mnie do szkoły. Nie chciałam cię budzić, bo słodko spałeś, a po wczorajszym należy ci się odpoczynek :) Obok leżą moje klucze. Oddasz mi je przy okazji.
Kocham Cię!!
Laura x

Koło listu położyłam klucze i poszłam do mamy. Weszłyśmy z domu, oczywiście zamykając go na klucz. Wsiadłyśmy w samochód i za chwilę jechałyśmy ulicami Londynu. Cały czas patrzyłam przez okno. Rozmyślałam nad moim życiem. Co by było, gdybym nie zgodziła się na przyjazd tu? Czy byłabym tak szczęśliwa jak teraz? Wątpię. Mam tutaj przyjaciół, wspaniałego chłopaka, szkołę i robię, to co kocham, czyli tańczę. A właśnie ... grupa taneczna. Mam nadzieję, że nie pożałuję tej decyzji. Chcę, żeby grupa nadal istniała. Taniec, to moja pasja, więc czemu miałabym zrezygnować z tego? Dobra, podjęłam decyzję. Wyciągnęłam telefon i napisałam sms-a do cioci.

Hej ciociu. Zdecydowałam się. Chcę nadal tańczyć. Nie wiem czy pogodzę, to ze szkołą, ale mam nadzieję, że tak.

Dostałam raport doręczenia, więc nie muszę się martwić czy wiadomość doszła. Po chwili byłam pod placówką. Pożegnałam się z mamą i wyszłam z auta. Znów te same uczucie. Wzrok wszystkich chłopaków był skierowany na mnie. Nie lubię tego. Jestem tylko dziewczyną. Nawet ładna nie jestem, więc mogliby odpuścić sobie te patrzenie na mnie. Przez całą drogę do szafki modliłam się, żeby przestali to robić. Niestety nie udało się. Otworzyłam szafkę i zaczęłam wkładać do niej niepotrzebne książki. W efekcie, w torbie został mi tylko podręcznik i zeszyt od matmy oraz różne potrzebne rzeczy do przetrwania w szkole. Po zamknięciu szafki zaczęłam kierować się w stronę sali matematycznej. W oddali widziałam moją przyjaciółkę, która rozmawiała z Jacobem. Podeszłam do nich i przywitałam się.
- Wow! - powiedział mierząc mnie od góry do dołu.
- No co? Nigdy nie widziałeś ubranej dziewczyny? - spytałam, na co przyjaciółka zachichotała.
- Widziałem, ale nie aż tak pięknie - powiedział, a ja spaliłam buraka.
- Dziękuję - podziękowałam z uśmiechem. Zabrzmiał dzwonek na lekcje. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy na swoich miejscach. Nauczycielka spóźniała się. Nam, to było na rękę, bo mogliśmy rozmawiać. Po 10 minutach przyszła cała zdyszana.
- Przepraszam za spóźnienie. Lauro, zostań na chwilę po lekcji - oznajmiła. Wszystkich wzrok wylądował na mojej osobie. Czyżbym coś zrobiła?
- Dobrze - odpowiedziałam. Po sprawdzeniu obecności, wzięła dwie osoby do odpowiedzi. Kujona i Alice. Ta druga dostała 1, bo nic nie widziała. Ja się pytam: jak ona dostała się do tej szkoły? Lekcja zleciała bardzo szybko. Wszyscy wyszli na przerwę, a ja zostałam w klasie.
- Podejdź do mnie dziecko - powiedziała. Zrobiłam, to co kazała.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie jest Liam? Nie odbiera ode mnie telefonu, byłam nawet u niego w domu, a tam go nie ma! - krzyknęła. Podskoczyłam ze strachu. Nie myślałam, że taka spokojna kobieta może podnieść, aż tak głos.
- Chyba jeszcze śpi - odpowiedziałam.
- Jak to chyba? - spytała nadal podniesionym głosem.
- Jak wychodziłam z domu, to spał. Po moim wyjściu mógł w każdej chwili wstać - odpowiedziałam spokojnie.
- Wynocha z klasy!! - krzyknęła, a mnie zamurowało.
- Nie mam zamiaru się powtarzać - ostrzegła. Wyszłam szybko z klasy. Biegłam przez korytarz, bo chciałam jak najszybciej znaleźć Vici. Nie zauważyłam ojca Liama i wpadłam na niego.
- Przepraszam. Niech pan nie krzyczy - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Dziecko. Nie mam zamiaru na ciebie krzyczeć - powiedział z rozbawieniem, ale uspokoił się, gdy zobaczył moje łzy.
- Co ci się stało? Mam zadzwonić po Liama? - spytał.
- Dziękuję, ale nie trzeba. Poradzę sobie - powiedziałam i podeszłam do przyjaciółki, która stała pod klasą od języka angielskiego. Widząc moje łzy, mina jej zrzedła.
- Co jest? - spytała.
- Nic. Ziewałam i łzy mi poleciały - powiedziałam z udawanym uśmiechem.
- Widzę, że kłamiesz. Trudno, powiesz jak będziesz chciała - powiedziała. Można było wyczuć smutek w jej głosie. Nie chciałam jej okłamywać, ale nie chcę o tym mówić.
- Przepraszam. Na razie nie chcę o tym mówić - powiedziałam tuląc się do przyjaciółki. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Teraz mam angielski. Nie lubię tej lekcji, ale trzeba jakoś przeżyć.

*Liam*

Poczułem jak Laura daje mi buziaka w policzek. Uśmiechnąłem się. Po chwili usłyszałem jak dziewczyna zamyka drzwi od pokoju. Przewróciłem się na drugi bok, wtuliłem w poduszkę Laury, która pachniała jej szamponem do włosów i zasnąłem. Nic innego mi nie pozostało, bo dziś nie ma prób, a do imprezy mam jeszcze dużo czasu. Po trzech godzinach obudziłem się. Postanowiłem wstać, bo mój żołądek domagał się jedzenia, ale też byłem wyspany. Sięgnąłem po telefon. Miałem pełno nieodebranych połączeń od mamy. Zadzwonię do niej później, bo na pewno ma lekcje. Poszedłem do łazienki, aby odświeżyć się. Po orzeźwiającym prysznicu ubrałem się w czarne rurki i biały T-shirt. Doprowadziłem swoje włosy do porządku i wyszedłem z pomieszczenia. Rozejrzałem się po pokoju mojej księżniczki, zauważyłem nieład na jej biurku. Zachichotałem i poukładałem na nim trochę, bo sterta książek mogła w każdej chwili runąć. Potem pościeliłem łóżko i zszedłem do kuchni. Zauważyłem małą karteczkę zaadresowaną do mnie

Kochanie!
Mama podwiozła mnie do szkoły. Nie chciałam cię budzić, bo słodko spałeś, a po wczorajszym należy ci się odpoczynek :) Obok leżą moje klucze. Oddasz mi je przy okazji.

Kocham Cię!!
      Laura x

Faktycznie, obok leżał mały pęk kluczy. Kartkę schowałem do kieszeni, a klucze chwyciłem w rękę, bo miałem zamiar iść do domu Horana, aby pomóc mu z dekoracją. Nie byłem głodny, więc mogłem ruszyć tam od razu. Ubrałem skórzaną kurtkę i wyszedłem z domu Paula i Jennifer. Zakluczyłem go dokładnie i poszedłem w stronę mojego samochodu. Po drodze spotkałem Sophię. Musiała mi już zepsuć ten dzień?
- Czego chcesz? - spytałem oschle.
- Może tak milej - odparła.
- Co cię tu sprowadza? - zapytałem z udawanym uśmiechem na twarzy.
- Chciałam pogadać z twoją dziewczyną - odparła.
- Wątpię, że chciałaby z tobą rozmawiać. Nie mam jej teraz w domu - powiedziałem i kierowałem się do auta. Niestety znów mi przerwano.
- No to możesz się mną zająć - pisnęła.
- Nie mogę. Pa - powiedziałem, gdy dotarłem pod pojazd. Kiwnąłem jej głową na pożegnanie, wsiadłem do środka i odjechałem z piskiem opon. W lusterku widziałem, że się wściekła. Dobrze jej tak. Po dotarciu na miejsce przywitałem się z chłopakami, którzy postanowili tak jak ja, pomóc mu w wystroju. Dekorowanie nie obyło się bez rzucania w siebie ozdobami. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon. Był to ojciec. Odebrałem od razu, bo mogło coś się stać Laurze. Poprosiłem go, żeby informował mnie, gdy będzie dziwnie się zachowywała lub stanie się coś złego. Wiem, że nie powinienem jej tak kontrolować, ale chcę, aby była bezpieczna.
- Słucham - odparłem.
- Cześć synu. Coś jest nie tak - powiedział. Wiedziałem.
- Co się stało? - spytałem zmartwiony.
- Wpadła na mnie i jak chciałem się spytać, czy coś się stało, że tak biega po korytarzu, a ona zaczęła płakać i błagała, żebym nie krzyczał na nią - powiedział zaniepokojony.
- A na której, to było przerwie? - spytałem.
- Po pierwszej lekcji - odpowiedział.
- Poczekaj chwilę, tylko coś sprawdzę - poprosiłem.
- Będę czekać - powiedział. Wszedłem w galerię, bo miałem w niej ściągnięty plan Laury, abym wiedział kiedy kończy. Zobaczyłem, że pierwszą miała matematykę. Czyżby matka jej coś zrobiła? Wyszedłem z galerii i wróciłem do rozmowy.
- Miała matme z matką - oznajmiłem.
- Może coś jej powiedziała - zauważył ojciec.
- Mam nadzieję, że nie. Pogadam z nią o tym po imprezie u Nialla. Dzięki za informacje. Pa - powiedziałem i rozłączyłem się. Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do wcześniejszego zajęcia. Po skończonej pracy zadzwoniliśmy po pizze, a potem każdy z nas pojechał do własnego domu, aby przebrać się, oczywiście Niall nie musiał nigdzie jeździć.

*Laura*

Nareszcie lekcje się skończyły. Nie mogłam wytrzymać w tej szkole. Mam już jej dość, a szczególnie matematyki. Kiedyś był to mój ulubiony przedmiot, ale teraz już nim nie jest. To nie moja wina, że Liam nie słyszał telefonu. Właśnie wracałam z Vicą do domu. Każda z nas była pogrążona w swoich myślach. Zaszliśmy na zakręt, przy którym zawsze żegnamy się.
- To widzimy się u Niallerka. Pa - pożegnała się.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam. Po wejściu do domu zrobiłam sobie coś do jedzenia, a potem ruszyłam do swojego pokoju, aby wybrać ciuchy na dzisiejszą imprezę. Nie mogłam się zdecydować co wybrać, aż w końcu wybrałam to:


Jest w sam raz. Mam nadzieję, że Amanda nie przyczepi się do stroju, bo mamy iść tylko się z nimi pożegnać. Wzięłam się za robienie lekcji, bo wątpię, że po imprezie będę w stanie je zrobić. Długo męczyłam się nad robieniem angielskiego. Musiałam napisać recenzję ulubionego filmu. Oczywiście wybrałam This Is Us. Nie wiedziałam co napisać, aż w końcu coś wymyśliłam. Zobaczyłam, że jest już 17:00. Poszłam do łazienki odświeżyć się. Włosy pofalowałam i zrobiłam nowy makijaż, gdyż tamten zmyłam, bo prysznica tak by nie przeżył. Wzięłam torebkę i opuściłam swój pokój, a potem dom. Zamówiłam taksówkę, bo gdybym miała iść, to na osiemnastą na pewno nie zdążyłabym. Droga minęła mi szybko. Zapłaciłam kierowcy i poszłam po Am.
- Hej. Cieszę się, że już wychodzisz - powiedziałam i dałam jej buziaka w policzek.
- Siema. Też się cieszę. Czemu się tak wystroiłaś? - zadała pytanie, które chciałam uniknąć.
- Jak się pożegnamy, to ja idę na imprezę do kolegi z klasy - odparłam.
- Przecież dziś jest poniedziałek - zauważyła.
- Ale dla mnie każdy dzień na imprezę jest dobry - powiedziałam.
- A Jennifer ci pozwoliła? - spytała.
- Koniec pytań. Idziemy już? - musiałam coś powiedzieć, bo musiałabym kłamać dalej.
- Najpierw idź po wypis. Lekarz był rano i powiedział, że masz osobiście go odebrać - oznajmiła.
- Kurde ... Czekaj tu, a ja zaraz wrócę - powiedziałam wkurzona. Chciałam już być w drodze, a chodzenie po gabinetach lekarskich nie jest mi potrzebne. Dotarłam pod odpowiedni gabinet i zapukałam. Usłyszałam proszę, więc weszłam do środka.
- O witam! Proszę usiąść. Zaraz dam pani wypis - oznajmił lekarz.
- Dobrze - zrobiłam co kazał.
- Widzę, że pani z imprezy - mówił szukając wypisu.
- Właściwie, to zaraz na nią jadę - odpowiedziałam, a on popatrzył na mnie ze zdziwioną miną.
- Jeżeli zabiera pani na nią pannę Black, to proszę pilnować, żeby nie piła alkoholu, bo jej organizm nie jest jeszcze w stanie przyjmować takich rzeczy - ostrzegł. Co? Jej organizm nie jest w stanie. Mieli ją wyleczyć, ale niech już im będzie.
- Proszę o życzę udanej imprezy - powiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.
- Dziękuję. Do widzenia - pożegnałam się i opuściłam gabinet. W drodze do sali wysłałam sms-a di Liama.

Amanda nie może pić :(( Wątpię, że kupiliście jakiś sok, więc lepiej idźcie to zrobić :) Zaraz będziemy opuszczać szpital.

Dostałam odpowiedź, że pomyśleli o tym i kupili. Jacy oni przewidywalni. Stanęłam w drzwiach i widziałam jak Am szczerzy się do telefonu.
- Czyżby Romeo napisał? - spytałam chichocząc.
- Tak, a teraz chodźmy - powiedziała. Wzięłam jej torbę i wyszłyśmy z budynku. Czekała już na nas taksówka. Zapakowałyśmy się do niej. Podałam kierowcy adres i ruszyliśmy. Po 15 minutach byłyśmy na miejscu. Zanim wyszliśmy, to wysłałam sms-a Niallowi, że jesteśmy i mają gasić światła. Zapłaciłam kierowcy i udałyśmy się do drzwi.
- Ty pierwsza - zwróciłam się do dziewczyny. Zrobiła co kazałam. Po wejściu do środka zapaliła światło i wtedy wszyscy wyskoczyli ze swoich kryjówek.
- NIESPODZIANKA!! - krzyknęliśmy wszyscy równo. Córka Paula popłakała się ze szczęścia.

-----
Hej! Jak wam się spodobał rozdział? Dla mnie taki sobie. 
Dziękuję wam za każde wejście i każdy komentarz. Nawet nie wiecie jak mnie to uszczęśliwia!!
Przepraszam za błędy x
Do następnego. Kocham Was!! 

~Julcia

7 komentarzy:

  1. Rozdział przecudowny
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super:) Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku ! <3 Cuudowny i to baardzo *.* Masz dar to pisania takich rzeczy ! Naprawdę :) Słodkie to wszystko jest tylko nie rozumiem dlaczego mama Liam'a nakrzyczała na Laurę . ;c Ale to się wyjaśni szybko :)
    Czekam na następny ! <3

    @a_misiek <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! rozdział wspaniały, czytam twoje opowiadanie od niedawna i myślę że jest cudowne!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Julcia.. cudowny..!!! ;) Czekam na kolejny..
    To lepsze niż zwykła książka.. ;) <3
    Wercia.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo, lecę czytać dalej <3 Twoja @Vickey__2412 której nie chciało się wchodzić na konto ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny :) @marylindelrey

    OdpowiedzUsuń