poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział XXVI

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA :) LICZĘ I PROSZĘ O SZCZERE KOMENTARZE :D MIŁEGO CZYTANIA XX
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ



Miesiąc później

Dziś jest 1 września, czyli idę na rozpoczęcie roku do nowej szkoły. Nowi znajomi, nowe otoczenie, nauczyciele też nowi, ale o tym nie teraz. Przez ostatni miesiąc trochę się działo. Po powrocie prawie codziennie Sophia dzwoniła do Liama. Chciała się z nim spotkać, przekonać go do tego, że jest ojcem. Ciąża jest prawdziwa, bo z tego wynika, że jest w trzecim miesiącu i brzuch już ma większy. Codziennie dzwoni do Liama, że jej słabo, zaraz zemdleje, wymiotować jej się chce i inne duperele. Oczywiście jak to on, jeździ do niej. Trochę mi smutno, bo przez to spędzamy mniej czasu razem. Jak nie ona, to wywiad, próba lub wychodzi gdzieś z chłopakami. Rozumiem, że się o nią martwi, ale ona jest z Jamesem, więc on też może się zainteresować, w końcu on może być ojcem. Ale nie, bo po co. Pod koniec wakacji odbyła się rozprawa w sprawie mojego gwałtu. Oczywiście wygrałam, bo nie było szans na przegraną. Andy próbował przekonać sędziego, że znalazł się tam przypadkiem, ale zeznania komisarza były nie do obalenia. Oczywiście jak dowiedział się o wyroku, czyli 5 lat, obiecywał, że się zemści. Na początku trochę się bałam, ale teraz już ani trochę. Przez resztę wolnego zostałam nękana o spotkanie z tym chłopakiem z konkursu, ale nadal się nie zgodziłam. Prawie codziennie dostaję sms-y z propozycją, ale zawsze znajdę wymówkę. Mądra ja. Wracając do Sophii. Ta wredna żmija wyciągnęła Liama z naszej kolacji z okazji miesięcznicy. Jak usłyszałam, że musi jechać, to myślałam, że przy najbliższym spotkaniu coś jej zrobię. Na szczęście od czasu pobytu w LA jej nie widziałam. Skąd wiem, że ma większy brzuch ? Liam robi jej zdjęcia co dwa tygodnie i pokazuje mi je. Widzę, że przy tym jest szczęśliwy, więc gdy okaże się ojcem - zerwę z nim. Nie będę mogła żyć tak jak teraz, czyli Sophia dzwoni i Liama już przy mnie nie ma. Dobra, to koniec wspominania. Teraz czas wyszykować się do szkoły. Weszłam do pomieszczenia zwanego łazienką. Ściągnęłam piżamę, czyli majtki i za dużą koszulkę, po czym weszłam pod prysznic. Od pewnego czasu, właśnie tu zapominam o problemach. Jestem odprężona i wesoła. Po szybkim myciu ubrałam bieliznę, a na to czarną sukienkę. Założyłam szpilki tego samego koloru i zeszłam na dół, aby pożegnać się z mamą i wyszłam z domu.


Pewnie chcecie wiedzieć jak z Amandą ? Otóż dwa tygodnie temu miała już wrócić do domu, ale w dzień wypisu, serce przestało bić. Lekarze robili co w swojej mocy, żeby ją uratować. Na szczęście się udało. Lekarze cały czas szukali przyczyny, ale nie znaleźli. Co to za lekarze ?! Teraz termin jej wyjścia przypada na 13 września, czyli dzień urodzin Niallerka. Mamy zamiar zrobić im wspólną imprezę. Dla Nialla urodzinową, a dla Am powitalną. Urodziny Liama i moje ( mieliśmy połączone, bo ja miałam 20 a on 29 ) niestety nie wypaliły, ponieważ panienka Smith była oburzona, że jej nie zaprosiliśmy i po chwili rozpoczęcia imprezy zadzwoniła, że ma problemy z oddychaniem. Wszyscy próbowali przekonać chłopaka, że dzwoni, żeby zepsuć nam wszystkim zabawę, a szczególnie mu, ale nie chciał słuchać i pojechał. Nikt nie chciał świętować, bo ja byłam obrażona na niego, a inni z powodu braku jednego z solenizantów, zrezygnowali. W końcu nasza impreza skończyła się oglądaniem filmów, a potem moją kłótnią z Liamem. Następnego dnia pogodziliśmy się, ale obiecałam, że jak jeszcze raz mnie zostawi i pojedzie do niej, to z nami koniec. Nie jestem wredna, ale mam już tego dość. Przez te myśli szłam dwa razy szybciej, więc już dotarłam do szkoły. Muszę poczekać na Vicę, bo jej obiecałam. Nie chciałam tak stać bezczynnie, więc zaczęłam przyglądać się ludziom. Wszyscy wyglądali na miłych, ale czy tacy będą ? Zatrzymałam wzrok na jednym chłopaku. Przypomina mi kogoś. Właśnie odwrócił się w moją stronę i rozpoznałam go. To ten chłopak z tańców. Cholera. Miałam nadzieję, że już go nie spotkam, a teraz będę go widywała codziennie w szkole.
 - No witam. Kogo moje piękne oczy widzą - powiedział z uśmiechem.
- Mnie - odpowiedziałam głupio.
- Hehe, ale ty zabawna. Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie czas po rozpoczęciu - oznajmił.
- Hmm ... No niestety chyba nie - powiedziałam. Zauważyłam, że podchodzi do nas jakaś dziewczyna. Chyba jest wkurzona.
- Weź się odczep od mojego chłopaka. Tak go nie poderwiesz, bo on jest tylko mój - pisnęła i odciągnęła go ode mnie. Dziękowałam jej w duchu, że taka jest. Podeszła do mnie Vic.
- Co to było ? - spytała zdziwiona.
- Dziewczyna tego z konkursu - odparłam. Popatrzyłyśmy na siebie dziwnymi minami i zaczęłyśmy się śmiać z tej dziewczyny. Po chwili opanowałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę dziedzińca, gdzie miał odbyć się apel. Przyjaciółka była ubrana w sukienkę, której dół był biały w czarne paski, a góra cała czarna.  


Apel rozpoczął się. Dyrektorka mówiła o projektach które chce, żebyśmy zrealizowali, o tym jak będą wyglądały zajęcia i przedstawiała każdego nauczyciela. Właśnie czytała kto jest z kim w klasie.
- … Victoria Black … i Laura White - przeczytała. Uhh ... i znów ostatnia w dzienniku. Ale za to cieszyłam się, że będę z przyjaciółką w jednej klasie. Naszym wychowawcą jest ta miła pani, którą spotkałyśmy, gdy byłyśmy zobaczyć wyniki. Nazywała się Amelia Palvin i uczy niemieckiego. Zawsze byłam dobra z tego języka. Wszyscy ruszyli w stronę wyznaczonych klas. Nasza miała numer 119. Te klasy mają dziwną numeracje, bo jest ich z 20 a numery mają powyżej 100. No cóż, takie upodobania dyrektorki. Do naszej klasy chodzi ten chłopak i ta jego piszcząca dziewczyna. Nie wiem jak on z nią wytrzymuje. Usiadłyśmy z Vic w ostatniej ławce i zaczęłyśmy oglądać ludzi. Zawsze tak robimy. Zamiast słuchać nauczyciela przypatrujemy się innym i zastanawiamy się, czy warto ich poznać czy nie. Moje rozmyślania na temat jednego chłopaka przerwał głos nauczycielki.
- Już nie będę was zanudzać. Widzimy się jutro. Zanim wyjdziecie, weźcie plan lekcji z biurka. Do zobaczenia - powiedziała z uśmiechem. Szybko wstałam i ruszyłam po plan. Już chciałam wychodzić, ale nauczycielka zatrzymała nas, czyli mnie i Victorie.
- Czy ja przypadkiem panienką nie przeszkadzałam ? - spytała surowo.
- Nie skądże - odpowiedziałam.
- Przez cały czas nie słuchałyście tego co mówię, tylko patrzyłyście się na uczniów - oznajmiła. Kurde, a jednak widziała. Zawsze nauczyciele tego nie widzieli. Chyba nie będzie z nią za łatwo.
- Przepraszamy - powiedziała Vic.
- Jak jeszcze raz przyłapię was na nie uwadze, to będziecie miały kłopoty - ostrzegła.
- Dobrze. Jeszcze raz przepraszamy - tym razem ja odpowiedziałam.
- Opuśćcie już klasę - powiedziała. Szybko zrobiłyśmy co kazała. Byłyśmy zdziwione, bo jak ją poznałyśmy, to była miła, nawet trochę za miła. Teraz przynajmniej wiemy, że trzeba na nią uważać.
- A jeszcze miesiąc temu była milutka - powiedziała przyjaciółka.
- Była, ale teraz chyba już nie będzie - stwierdziłam. W czasie drogi do swoich domów rozmawiałyśmy o uczniach. Śmiałyśmy się z niektórych, bo naprawdę dziwnie zachowywały się te osoby. Nagle zeszło nam na temat chłopaków.
- A widziałaś tego chłopaka co siedział przed nami. Niezłe z niego ciacho - powiedziała.
- No nawet całkiem, całkiem - odpowiedziałam. Pożałowałyśmy, że zeszłyśmy na ten temat, bo za nami szedł Liam z Harrym.
- Nie można zostawić was na chwilę, bo już schodzicie na takie tematy - zaśmiał się Hazz.
- No wiesz lepsze to, niż byśmy miały rozmawiać o dziewczynach - odparłam.
- Nie, bo wtedy dołączylibyśmy się do tej rozmowy - powiedział Liam.
- Ty na pewno - stwierdziłam, na co przewrócił oczami. Nie lubię tego, a on dobrze o tym wie. Nagle zadzwonił jego telefon. Popatrzyłam na niego. Miał ten sam wyraz gdy dzwoni Sophia. Odebrał.
- Słucham. Jestem z Harrym, Vicą i Laurą. Nie przeszkadzasz. Jasne. Zaraz będę - mówił, a mi coraz bardziej robiło się smutno. Znów. Mamy gdzieś iść, a on do niej pojedzie. Czuję to.
- Muszę jechać, bo Sophia bardzo źle się czuje - powiedział, a ja odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu. Mam dość. Czy ona musi zawsze dzwonić kiedy nie ma ? Wszystko psuje. Najwidoczniej jej się to podoba, że ma go na zawołanie, a mi tym rujnuje życie towarzyskie.
- Laura, co cię ugryzło ? Zaczekaj - mówił, a ja nie miałam zamiaru spełnić jego prośby. Nagle pociągnął mnie za nadgarstki, trochę za mocno, bo wpadałam na niego.
- Co ? - spytałam ze łzami w oczach.
- Czemu tak zareagowałaś ? - spytał zmartwiony. On się jeszcze pyta ?
- Bo do niej jedziesz. Odkąd powiedziała ci, że jest w ciąży, to jesteś na jej zawołanie. Nawet zrezygnowałeś ze świętowania naszych urodzin. Nie mówiąc o tym, że coraz mniej spędzamy ze sobą czasu i oddalamy się od siebie - powiedziałam, a on stał i chyba myślał nad moimi słowami.
- Ja tego nie wiedziałem. Czemu mi nie powiedziałaś - wyszeptał.
- Sora, że się wtrącę, ale my ci to wiele razy mówiliśmy, a jak Laura próbowała ci to powiedzieć, to kończyło się waszą kłótnią - powiedział Hazz. Chociaż ktoś mnie rozumie !
- Nie wiedziałem - powiedział i spuścił głowę.
- Czego nie wiedziałeś ? - spytałam.
- Że to tak bardzo cię rani - powiedział.
- Jak miałeś, jak byłeś zapatrzony w te dziecko - odparłam i zaczęłam oddalać się od chłopaka. Coraz więcej płakałam, nie mogłam powstrzymać łez. Nagle Liam znalazł się obok mnie.
- Przepraszam. Zadzwonię do niej i powiem, że od teraz ma polegać na Jamesie, bo przez to sypie się mój związek z tobą - powiedział. Przytuliłam się do niego mocno.
- Kocham cię i nie chcę, żeby przez Sophię zepsuł się nasz związek - powiedziałam.
- Też cię kocham. Obiecuję, że nic nas nie rozdzieli - odpowiedział, a ja odsunęłam się od niego, jednak nie na długo, bo od razu przyciągnął mnie do ciebie i złożył na moich ustach słodki pocałunek.

-----
Heej ! *.*
Dziękuję za komentarze i wejścia ♥
Nadal mam problem, żeby przekonać niektórych do komentowania. Nie wiem co mam już zrobić. Prośby nie działają, a grozić, to ja nie chcę :) Więc proszę komentujcie !! ♥
Pewnie myślicie, że rozdział jest krótszy. No, ale nie jest, bo jest więcej opisu niż dialogów.



SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I UDANEGO SYLWESTRA KOCHANI !! ♥


~ Julcia

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział XXV

NIE WIEM CZY KTOŚ CZYTA NOTKI POD ROZDZIAŁEM, ALE CHOCIAŻ PROSZĘ, ŻEBYŚCIE RAZ JĄ PRZECZYTALI, BO BĘDZIE TAM WYJAŚNIENIE DOTYCZĄCE OPOWIADANIA :)
MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBA :)MIŁEGO CZYNIA XX
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ 



W pokoju zorientowałam się, że nie mam w co się ubrać. Victoria jest moją jedyną nadzieją. Pierwszy sygnał , drugi, trzeci ... no w końcu.
- Halo - powiedziała.
- Cześć. Potrzebuje twojej pomocy - oznajmiłam.
- Teraz ? - spytała.
- No teraz, niedługo wychodzę z Liamem na kolację i nie mam w co się ubrać, a ty zawsze bierzesz ze sobą super sukienki - powiedziałam.
- No dobra, będę za 15 minut - powiedziała niechętnie.
- Dziękuję ! Jesteś kochana. Do zobaczenie - pożegnałam się i rozłączyłam. Mam nadzieję, że w niczym ważnym jej nie przeszkodziłam, bo niby jest z Harrym. Tak jak dziewczyna mówiła, była u mnie w pokoju po 15 minutach. W ręku trzymała swoją walizkę.
- O której przyjdzie twój książę ? - spytała z uśmiechem.
- Umówiliśmy się na 20 - powiedziałam.
- No to zostało nam niewiele czasu - stwierdziła.
- Nie przesadzaj, zdążymy - pocieszyłam ją.
- Jasne, jasne. Teraz marsz do łazienki, a ja ci wybiorę jakąś kreację - powiedziała pokazała na drzwi łazienki.
- Tak jest kapitanie - powiedziałam z rozbawieniem i poszłam w rozkazane miejsce.  Wzięłam szybki, ale za to porządny prysznic. Po osuszeniu ciała, ubrałam czarną, koronkową bieliznę, na to szlafrok i wyszłam do przyjaciółki. Po całym pokoju walały się różne sukienki. Niektóre długie, niektóre krótkie, czarne, kolorowe, po prostu wszystkie jakie są możliwe.
- Co tu się stało - powiedziałam zdziwiona, ale także rozbawiona.
- Szukam pewnej sukienki - oznajmiła.
- Może jej po prostu nie wzięłaś - powiedziałam, a ona popatrzyła na mnie jak na debila.
- Zawszę ją ze sobą mam, więc nie ma takiej opcji - powiedziała i wróciła do przeglądania ubrań. Pomogłabym, ale nie wiedziałam o jaką sukienkę chodzi, więc wolałam siedzieć po cichu. No, ale chyba będę musiała stać, bo wszystkie fotele, kanapa i nawet łóżko jest w rzeczach Vic. Dziewczyna będzie miała dużo roboty jak wyjdę.
- Mam - krzyknęła i wyciągnęła w moją stronę przepiękną sukienkę.


- Wow - tylko tyle udało mi się powiedzieć.
- Wiem, w końcu to moja - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- Włosy rozpuszczone proste czy pofalowane ? - spytałam.
- Oczywiście, że fale - powiedziała i kazała usiąść mi na fotelu. Zaczęła robić swoje, a ja w tym czasie weszłam na  Twittera. Było tam dużo wiadomości od fanek. Każda pisała coś miłego. Nie widziałam żadnej złej opinii o mnie. Cieszyło mnie, to bardzo. Odpisałam paru i wylogowałam się, po czym weszłam na Facebooka. Za to tam było dużo hejtów. Najwięcej od moich dawnych znajomych. Nie spodobało im się, to że od razu po wyjeździe znalazłam sobie chłopaka i  jakiego. Myśleli, że lecę na jego kasę, a mylili się bardzo. Zawsze podkochiwałam się w nim, a teraz wiem, że mnie kocha i przez opinie znajomych nie mam zamiaru się z nim rozstać. Dziewczyna skończyła. Dziewczyna zrobiła, to bosko ! Nie wiem jak ona, to robi. Jakbym miała zrobić tak sama, to po pewnym czasie zrezygnowałabym z loków. Wiem, że zachwycam się tylko lokami, no ale te były cudowne.
- Dziewczyno jak ja cię kocham - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę najmocniej jak umiałam.
- Hehe, ja ciebie też - powiedziała.
- Nie myślałaś na pójście na fryzjerstwo ? - spytałam.
- Nie, ja chcę w przyszłości tańczyć i przy okazji dobrze się przy tym bawić - powiedziała. Przytaknęłam i poszłam do łazienki ubrać sukienkę. Leżała idealnie. Podkreślała wszystko co miała. Nie wiem jak odwdzięczę się za to Victorii. Makijaż już zrobiłam sama, bo nie chciałam, żeby robiła wszystko za mnie. Nie chciałam jej aż tak wykorzystywać.
- No kochana, Liamowi szczęka opadnie jak cię zobaczy, a to wszystko dzięki mnie - powiedziała z dumą, bo w końcu, to była jej robota.
- Dziękuję, że mi pomogłaś - powiedziałam.
- Ja cię też kiedyś tak wykorzystam - odparła.
- A nie przeszkodziłam ci w czymś jak dzwoniłam ? - spytałam.
- Tylko byłam z Harrym na spacerze - powiedziała.
- Taa tylko, a jak wróciłaś, to uśmiech nie schodził ci z twarzy - stwierdziłam.
- Nie przesadzaj - odparła machając rekom. Gadałyśmy na różne tematy, czyli te co weszły na język. Zauważyłam, że jest już 20:20. Już dawno powinien być tu Liam. Może coś się stało. Spróbuję do niego zadzwonić. Nie odbiera.

Gdzie jesteś ? Coś się stało ?

Niestety nie doczekałam się odpowiedzi. Zamiast niej usłyszałem pukanie do drzwi. Myślałam, że to on, ale niestety była to dobrze znana mi kobieta.

* Liam *

Byłem już gotowy na spotkanie z ukochaną i miałem wychodzić, gdy nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Zdziwiło mnie to, bo ja miałem po nią przyjść. Ruszyłem w stronę drzwi. Gdy otworzyłem drzwi moim oczom ukazała się Sophia. Czego ona tu chce ?
- Cześć. Po co przyszłaś ? - spytałem.
- Hej. Możemy porozmawiać - spytała, uśmiechając się lekko.
- Wejdź - zaprosiłem ją gestem ręki, po czym zamknąłem za nią drzwi.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć - oznajmiła.
- Powiedz wprost, bo nie mam za dużo czasu. Jestem umówiony - powiedziałem oschle. Czemu ? Bo nie miałem zamiaru być dla niej miły. Po tym wszystkim co zrobiła na pewno nie pokaże się od tej lepszej strony.
- Chcę zacząć wszystko od nowa - powiedziała.
- W jakim sensie ? - spytałem, bo nie wiedziałem co ma na myśli.
- No związek. Liam zostaw Laurę. Kocham cię, a ona nie - powiedziała.
- Nawet tak nie mów ! - krzyknąłem. - Ona nie zdradza mnie z jakimś typem, nie to co ty - odparłem już spokojnie.
- Skąd masz pewność ? Nie wiesz co robiła przez ten czas, gdy byłeś tutaj - powiedziała z uśmiechem.
- Nie mam, ale jej ufam - odpowiedziałem.
- Może nie powinieneś. Ale znając ciebie, to tak do mnie wrócisz, bo będziesz chciał zrobić wszystko, aby dziecko miało matkę i ojca - powiedziała.
- Wyjdź, jeśli nie chcesz, żebym wybuchł - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Pa skarbie. Do zobaczenia niebawem - powiedziała i wyszłam. Co za baba ? Nie wierzę jej, że Laura może mieć kogoś innego przecież jakby miała, to nie przyszłaby ze mną porozmawiać i nie chciałaby się pogodzić. Nic już nie rozumiem. Może chce nas rozdzielić ? Nie wiem, ale jeśli tak, to nie pozwolę na to. Usłyszałem dźwięk sms-a.  Wziąłem odblokowałem ekran i przeczytałem wiadomość.

Gdzie jesteś ? Coś się stało ?

O cholera ! Przecież byłem umówiony z Laurą ! Szybko wstałem i ruszyłem do pokoju mojej dziewczyny. A może tak przeniosę się do niej, żeby nie spała sama. U nas śpi Vic, a w ogóle podejrzewam, że moja osoba w porach wieczornych, przeszkadza im w czymś. Po drodze wystukałem do dziewczyny krótkiego sms-a.

Już idę kochanie :) xx


*Laura*

W drzwiach stała Sophia Smith, czyli najgorsza kobieta jaką znam. Nienawidzę jej za to co zrobiła Liamowi. Nie zasłużył na to, ale gdyby nie ten incydent, nie byłabym z Liamem. Tak wiem samolubna ja.
- Czego chcesz ? - spytałam oschle.
- Porozmawiać - odpowiedziała.
- Może ja nie chcę - powiedziałam.
- Wolałabym jednak porozmawiać, chyba że chcesz żyć w kłamstwie - odparła. Nie wiedziała czy mam ją wpuścić. Może powie coś co nie jest prawdą, a ja jej uwierzę ? Zobaczymy.
- Właź masz 5 minut - powiedziałam i ją wpuściła, bo jakieś fanki mogły stać, a nie chciałabym sie przy nich  kłócić. Oczywiście jeśli będzie taka potrzeba.
- Czy twoja przyjaciółka może zostawić nas same ? - spytała.
- Nie mam przed nią tajemnic, więc zostanie - powiedziałam ostro.
- Nie denerwuj się tak, bo ci zmarszczki wyjdą i jeszcze Liam cię zostawi - powiedziała chichocząc.
- Zamknij się i wyjdź jeśli masz zamiar marnować nam czas - powiedziała Vic. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- Wkurza mnie ta baba i chciałabym, żeby jak najszybciej stąd wyszła - powiedziała.
- Ja to słyszę ! - pisnęła panna Smith.
- No widzisz Laura, jednak słuch ma dobry - powiedziała przyjaciółka i zaczęłyśmy się śmiać.
- Możecie przestać  - odparła. Usłyszałam, że mam nową wiadomość.

Już idę kochanie :) xx

- Mów, bo Liam już idzie - odparłam.
- Czyli tak dla niego się wystroiłaś - stwierdziła.
- Nie. Wiedziałam, że mnie odwiedzisz  i dlatego się tak ubrałam - powiedziałam przewracając oczami.
- Jak miło - powiedziała ze słodkim uśmiechem. Za słodkim.
- Mówisz czy wychodzisz - wkurzyła się przyjaciółka.
- Byłam niedawno u Liama i powiedziałam mu, że ma do mnie wrócić, bo go zdradzasz z innym - powiedziała.
- Weź mnie nie rozśmieszaj. Ty go zdradzałaś, to nie oznacza, że ja też - stwierdziłam.
- Chyba uwierzył, bo mina mu zrzedła. Nie chcę widzieć jego miny jak dowie się, że będzie tatusiem - stwierdziła. Tatusiem ? O co jej chodzi ? Chyba nie jest w ciąży !
- O co ci chodzi - powiedziała Vic.
- Jestem w ciąży, a ojcem jest Liam - powiedziała z uśmiechem.
- Co !! - krzyknął Li. Co on tu robi ?
- To co słyszałeś. Jestem w ciąży - powiedziała.
- Spałaś jeszcze z tym Jamesem, więc może on być ojcem - powiedział.
- Zrobiłam test zanim się rozstaliśmy, więc możesz nim być ty - powiedziała.
- Jakim cudem - szepnęłam.
- Liam uświadom swoją dziewczynę jak się robi dzieci, bo chyba nie wie - odparła śmiejąc się pod nosem.
- Wyjdź - powiedziałam.
- Już wychodzę. Skontaktuję się z tobą później - powiedziała do Liama i opuściła pokój.
- Zawsze się zabezpieczałem, więc to nie moje dziecko - powiedział.
- Ja was lepiej zostawię - powiedziała Victoria i wróciła do swojego pokoju.
- Poczekamy, aż się dziecko urodzi - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Dobrze. A co z nami jeśli, to prawda ? - spytał ze smutkiem.
- Nie będzie już nas, bo będziesz musiał się zająć dzieckiem. Musi mieć ojca - powiedziałam.
- James może mnie zastąpić, a pieniądze na wychowanie dziecka będę płacił - oznajmił.
- Nie widzę tego. Proszę nie myślmy już o tym - oznajmiłam.
- Dobrze. To idziemy ? - powiedział wyciągając w moją stronę dłoń.
- Idziemy - odpowiedziałam. Poszliśmy do restauracji. Do końca dnia nie doznaliśmy już żadnych przykrości ani niespodzianek. Po prostu cieszyłam się każdą chwilą spędzoną z moim chłopakiem. Nie wiadomo, może za parę miesięcy nie będzie już mój.


-----
Heej ! 
Jak minęły wam święta ? Co sądzicie o rozdziale ? 
Jestem strasznie szczęśliwa, że zagląda tutaj coraz więcej osób. Jest też mi trochę przykro, że jednak nie udało wam się zebrać 10 komentarzy o które prosiłam. Trudno :c Jak już pisałam jest was coraz więcej, tylko komentarzy mniej. Proszę napiszcie z anonima chociaż "CZYTAM", wtedy wiem, że czytacie, a nie tylko wchodzice, aby zobaczyć jakie głupoty wypisuje kolejna faneczka ;(
Jeśli możecie dodawajcie się do oberwatorów *.*


WYJAŚNIENIE :
Pewnie myślicie, że ten wątek z ciążą pociągnie się jak na innych blogach. Ale nie ! To będzię coś INNEGO, tylko musiałam ten wątek jakoś zacząć. W kolejnych rozdziałach będzię on rozwinięty, ale możliwe, że w następnym trochę ucichnie o tym, ale jeszcze do końca nie wiem. To chyba tyle o tym.

CIESZĘ SIĘ NA KAŻDY KOMENTARZ, NAWET TEN KRÓTKI, WIĘC PROSZĘ WAS : ZOSTAWIAJCIE ŚLAD PO SOBIE :) 

Do następnego. Pozdrawiam xx

~ Julcia



wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział XXIV

RANO WCZEŚNIE SIĘ OBUDZIŁAM I WZIĘŁO MI SIĘ NA PISANIE, A ŻE NIEKTÓRZY ZA BARDZO NIE WIEDZĄ JAKI BYŁ PROBLEM, TO POSTANOWIŁAM WSTAWIĆ ROZDZIAŁ, ŻEBY WSZYSTKO SIĘ WYJAŚNIŁO. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA. MIŁEGO CZYTANIA XX
CZYTASZ ----> KOMENTUJESZ 


Obudziłam się cała zapłakana. Poszłam do łazienki w celu umycia się. Gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, to przestraszyłam się. Cały makijaż był rozmazany i to porządnie. Szybko go zmyłam i weszłam pod prysznic. Myślałam nad wczorajszą sprawą. O co byli wkurzeni moi znajomi. Przecież nic nie zrobiłam. Będę musiała z nimi wszystko wyjaśnić, bo nie umiem bez nich żyć. Tak wiem, to dziwne, ale prawdziwe. Wyszłam z pod prysznica i owinęłam swoje ciało ręcznikiem. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do szafy. Wyjęłam ubrania i weszłam z powrotem do łazienki. 


Szybko je założyłam. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Rzęsy pomalowałam wodoodpornym tuszem. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że mogę się tak pokazać ludziom. Wzięłam torebkę i spakowałam do niej portfel, telefon, słuchawki, chusteczki i okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam z pokoju hotelowego, oczywiście zamykając go i ruszyłam do restauracji hotelowej, aby coś zjeść. Po wejściu do niej zobaczyłam dziewczyny i dosiadłam się do nich.
- Cześć - przywitałam się.
- No cześć - powiedziały razem, na co się zaśmiałam.
- Co ci podać ? - spytała Kate.
- Płatki jak zwykle - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Gdzie jest Victoria ? - spytała Louise.
- Na pewno jeszcze śpi, albo świetnie się bawi razem z chłopakami - oznajmiłam.
- Niby jakimi - powiedziała Mia.
- No z One Direction, a niby z jakimi - odparłam.
- To ona ich zna ?! - krzyknęła Alex. Wszyscy popatrzyli na nią jak na wariatkę.
- Przepraszam państwa, ale koleżanka nie umie się opanować - uspokoiłam wszystkich gości.
- Tak zna, jak nie wierzysz, to popatrz - powiedziałam i wskazałam na drzwi, w których stała piątka dobrze znanych mi chłopaków i dziewczyna. Wszystkie dziewczyny otwarły buzie ze zdziwienia, a ja na ich reakcje przewróciłam oczami. Odwróciłam się w stronę znajomych i zauważyłam, że o czymś zawzięcie rozmawiają. Mieli nadzieję, że mnie nie zobaczą, ale niestety zostałam. Wzięłam się za jedzenie śniadania, bo nie chciałam patrzeć na reakcje dziewczyn. Niedługo zaczną się ślinić na ich widok. Przyjaciele usiedli przy stoliku obok, a dziewczyny jeszcze bardziej były podekscytowane.
- Nie chcę wam przeszkadzać w podziwianiu panów obok, ale jeśli chcecie zjeść, to wejście się za posiłek, bo zaraz musimy zwolnić stolik - oznajmiła ciocia. No nareszcie ktoś powiedział coś mądrego ! Dziewczyny na szczęście posłuchały. Po 10 minutach opuściłam restaurację i poszłam w stronę plaży. Było tam dużo ludzi, ale mi to nie przeszkadzało. Usiadłam na piasku, włączyłam muzykę i rozkoszowałam się pogodą, bo w Londynie zazwyczaj pada deszcz. Po pewnym czasie, nie wiem sama dokładnie z jakiego powodu, zaczęły mi lecieć łzy. Chciałam, żeby już teraz było tak jak na początku mojego przylotu do Londynu, czyli cały czas byłam uśmiechnięta i nie było problemów. Nie chcę już kłótni z Liamem, albo żadnego gwałtu. W Polsce też mi się to przydarzyło. Miało to miejsce rok temu. Pojechałam nad jezioro z przyjaciółmi i moim chłopakiem Kubą. Bawiliśmy się doskonale, ale niektórzy za dużo wypili. Ja na szczęście nie. Gdy mieliśmy iść spać, to Kuba chciał się przejść po lesie. Zgodziłam się bez wahania. Po pewnym czasie zaczął się do mnie dobierać. Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Wtedy mi to zrobił, właśnie w taki sposób straciłam dziewictwo. Chciał jeszcze raz, ale cudem zdołałam mu się wyrwać. Biegiem ruszyła w nieznany mi kierunek. Chciałam być jak najdalej od niego. Niestety gonił mnie. Był pijany, ale nie przeszkadzało mu to, bo świetnie biegał, nawet w tym stanie. W oddali usłyszałam dźwięk jadących samochodów. Przyspieszyłam. W oddali widziałam nadjeżdżającą ciężarówkę. Przebiegłam przed nią w ostatnim momencie. Kuba nie miał takiego szczęścia. Ciężarówka potrąciła go. Kierowca zadzwonił po karetkę. Pojechałam razem z nim. Miał mieć zrobioną operację, ale gdy czekałam aż pielęgniarka przyjdzie go przygotować, chłopak zaczął umierać. Nie zdołali go uratować. Od tego czasu, gdy wchodzę do sali szpitalnej, przypomina mi się on. Dlatego zaczęłam płakać, gdy weszłam do Amandy. A właśnie, muszę zadzwonić do mamy. Szybko wytarłam łzy i sięgnęłam po telefon. Mama odebrała po dwóch sygnałach.
- Cześć mamuś. Jak tam z Amandą ? - spytałam.
- Obudziła się ! - krzyknęła uradowana.
- Naprawdę ? Kiedy ? - spytałam.
- Jakoś przed 5-cioma minutami - powiedziała. Słyszałam w jej głosie radość. Też byłam szczęśliwa, ale nie tak bardzo jak ona. Jakoś 5 minut temu zaczęłam wspominać Kubę. Może, to coś znaczy ? Nie wiem.
- Powiadomisz Nialla - powiedziała.
- Jasne. Wyślę mu SMS-a - oznajmiłam.
- Dobrze. A jak zawody ? - spytała.
- Nie zajęłyśmy żadnego miejsca - oznajmiłam.
- Przykro mi. Następnym razem wygracie - powiedziała.
- Mam taką nadzieję - powiedziałam i uśmiechnęłam się sama do siebie, na widok małej dziewczynki, która próbowała sama wstać, ale niestety jeszcze nie umiała. Podszedł do niej mężczyzna, chyba jej ojciec i wziął ją na ręce i podeszli do kobiety. Wyglądali na kochającą się mocno rodzinę. Sama chciałabym mieć kiedyś taką z Liamem, ale najpierw muszę z nim porozmawiać.
- Dobra kończę, bo muszę iść do lekarza, dowiedzieć się o stanie zdrowia Amandy. Paa - pożegnała się i rozłączyła. Tak jak obiecałam, wysłałam SMS-a Niallowi.

Hej ! Mama kazała przekazać, że Am się obudziła ;)

Huuuuura !! ;) Gdzie jesteś ?

Na plaży

Odpisałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Znów zaczęłam wspominać Polskę, ale od tej dobrej strony. Muszę ją kiedyś odwiedzić, a szczególnie Weronikę. Marysia się zmieniła i chyba znienawidziła mnie, więc wolę nie spotykać się z nią. Było mi smutno, bo znałyśmy się bardzo długo, a jeden wyjazd zmienił wszystko. Rozmyślałam nad naszymi wspólnymi wyjazdami i odpałami, naszymi wybuchami śmiechu i o wszystkim co przypominało mi je - moje pierwsze dwie przyjaciółki. Nagle ktoś dosiadł się do mnie. Zdjęłam słuchawki i zobaczyłam kto to. Tak jak myślałam, był to Niall. Schowałam sprzęt do torebki, ale nie odzywałam się, bo chciałam, żeby odezwał się pierwszy, w końcu przyszedł w jakiejś sprawie. Po chwili ciszy odezwał się. 
- Hej - powiedział.
- No hej - przywitałam się.
- Czemu nie odzywasz się do nas ? - spytał, a ja zrobiłam wielkie oczy.
- Ja ? To wam coś się stało po występie i obraziliście się na mnie - powiedziałam.
- To nie było fair w stosunku do Liama - powiedział.
- Ale co ? - nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
- On się spieszył do ciebie, bo go wezwali do studia na jakieś zdjęcia, a ty w tym czasie flirtujesz z innym - powiedział, a ja walnęłam się w czoło. Wiedziałam, że chodzi o tego palanta.
- Widział jak z nim rozmawiam ? - chciałam się upewnić.
- Widział jak podajesz mu swój numer i uśmiechasz się do niego. Wkurzony wrócił do hotelu - powiedział. No to będzie gorzej niż myślałam.
- Opowiem ci prawdę. Chodziłam w kółko, bo strasznie się denerwowałam. Potrzebowała przytulenia Liama. Nagle wpadłam na tego gościa. W ramach przeprosin chciał, żebym poszła z nim na kawę. Ja nie mogłam, bo po konkursie mieliśmy wracać do Londynu. On też tam mieszka, więc dałam mu swój numer, żebyśmy mogli się umówić na tą kawę - powiedziałam.
- A to po występie ? - spytał.
- Tego, to nie da się wytłumaczyć. Nie wiem co to było - oznajmiłam.
- A w klubie ? - spytał. Kurde Zayn ... Czy ty musisz im wszystko mówić ?
- Ale co ? - udawałam, że nie wiem o co mu chodzi, choć tak naprawdę wiem.
- Spodobałaś mu się - powiedział, na co przewróciłam oczami.
- A on mi nie. Liam jest dla mnie najważniejszy - oznajmiłam.
- No i to chciałem usłyszeć - powiedział. Popatrzyłam na niego jak na debila. Podniósł się i wyciągnął w moją stronę rękę, aby mi pomóc. Wstałam i otrzepałam się z piasku.
- No to teraz idziemy do twojego Romea - oznajmił.
- Ale on nie będzie chciał ze mną rozmawiać, bo wczoraj z lekka pokłóciliśmy się - powiedziałam ze smutkiem.
- Wiem. Jakbyś widziała jaki Liam był wkurzony. A potem padł ze zmęczenia - powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- No to do Liama - powiedziałam. Przez całą drogę Niall mnie rozśmieszał. W połowie zgłodniał, więc poszliśmy coś zjeść. Jak widziałam ile zamówił, to zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia. Wiem, że dużo je, ale żeby tyle ?! Po posiłku w końcu ruszyliśmy do hotelu.
- W pokoju jest tylko Liam czy Hazz też ? - spytałam chłopaka.
- Hazz poszedł gdzieś z Vicą, więc powinien być sam - oznajmił. W końcu byłam pod jego pokojem.
- Trzymaj za mnie kciuki - zwróciłam się do chłopaka.
- Jasne. A teraz idę coś zjeść - powiedział uradowany.
- Przecież przed chwilą jadłeś - powiedziałam.
- No i co z tego - wzdrygnął ramionami i poszedł. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał, więc postanowiłam wejść.
- Nie chcę z nikim rozmawiać - powiedział.
- Nawet ze mną ? - wyszeptałam. Chłopak popatrzył na mnie i uśmiechnął się lekko.
- Usiądź - powiedział poklepując miejsce obok siebie. Zrobiłam co kazał.
- Gadałam z Niallem. Ja z nim nie flirtowałam, a dałam mu numer telefonu, bo chciał pójść na kawę, bo w niego wpadałam z nerwów - oznajmiłam i spuściłam głowę w dół. Nagle moje palce zrobiły się bardzo interesujące, bo zaczęłam się nimi bawić.
- Ohh Laura. Co ja mam z tobą zrobić, jak przyciągasz do siebie facetów - powiedział, na co wzruszyłam ramionami.
- Przepraszam za wczoraj, ale musiałam odreagować - powiedziałam.
- Nic się nie stało, ale ... - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Postawisz mi jakieś warunki, co - powiedziałam zawiedziona.
- Nie, ale żebym ci wybaczył musisz się zgodzić na pójście dzisiaj ze mną na kolację - powiedział i szeroko się uśmiechnął.
- Jasne, że pójdę - powiedziałam. Nagle chłopak złączył nasze usta w słodkim pocałunku. Nie chciałam, aby ta chwila się skończyła, ale musiałam iść się przygotować.
- Widzimy się o 20 - powiedział.
- Paa - powiedziałam i cmoknęłam go w usta, po czym wyszłam. Zaraz zacznę skakać z radości, że już wszystko dobrze.

-----
Heej !! :*
Kolejny rozdział miał być po świętach, ale nudzi mi się, więc wstawiłam dziś. Mam nadzieję, że wam się podoba. To taki mój przezent dla was na święta :)) Mam nadzieję, że wy odwdzięczycie mi się za to i będzie tu 10 komentarzy :D Liczę na was kochani xx

Jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT !!! ♥♥♥

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział XXIII

PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE NA ROZDZIAŁ. WIEM, ŻE JEST BEZNADZIEJNY, ALE NIC LEPSZEGO NIE UDAŁO MI SIĘ WYMYŚLIĆ PRZED ŚWIĘTAMI.
MIŁEGO CZYTANIA :) 
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ


Na konkursie

Zaraz wchodzimy. Boje się. Na szczęście Liam jest na widowni i nie będzie tak źle. Każda z nas się denerwuje na swój sposób. Po niektórych tego nie widać, a po niektórych bardzo. Jedną z tych osób jestem ja. Chodzę w kółko i sobie powtarzam : nie wywalę się, nie potknę się, nie zrobię z siebie idiotki. Nagle wpadłam na kogoś. Był to wysoki brunet o niebieskich oczkach. Na sobie miał ciemne jeansy i białą koszulkę, która podkreślała jego mięśnie. 
- Przepraszam - powiedziałam.
- Nic się nie stało. Widzę, że się strasznie denerwujesz. Nie ma czego, kiedyś też tak miałem. Teraz będziesz się denerwować, a gdy wejdziesz na scenę, twój strach zniknie - powiedział z uśmiechem.
- Dzięki, mam nadzieję, że tak będzie - powiedziałam również z uśmiechem.
- W ramach przeprosin, dasz się zaprosić na kawę ? - spytał.
- Przykro mi, ale po konkursie wracam do Londynu - odpowiedziałam.
- To dobrze się składa, bo też mieszkam w Londynie - oznajmił.
- No to muszę się zgodzić - powiedziałam.
- Cieszę się. Daj mi swój numer, to w najbliższym czasie, skontaktuje się z tobą - powiedział podając mi swojego Iphona. Wystukałam ciąg cyfr i oddałam właścicielowi telefon.
- Teraz moja kolej. Trzymaj kciuki ... - powiedział, ale nie mógł dokończyć, bo nie wiedział jak mam na imię.
- Laura - odpowiedziałam z uśmiechem. Kurde znów się do niego szczerzę, ale to nie moja wina, że on jest taki miły. Nie chciałam patrzeć jak tańczy, bo jeszcze pomyślałby sobie coś. Podeszłam do Vici.
- Wystarczy, że porozmawiasz z jakimś chłopakiem i już się nie denerwujesz, tylko masz uśmiech na twarzy - powiedziała.
- Nie przesadzaj. Po prostu był miły i nie miałam powodu do zmartwień, bo zapomniałam o stresie - odpowiedziałam.
- Jestem ciekawa co powiedziałby na to twój chłopak - oznajmiła.
- A ja nie. Zaraz wchodzimy. Przećwiczymy jeszcze układ ? - spytałam.
- Okej - odpowiedziała. Ćwiczyłyśmy dopóki nie wyczytano nas. Minęłam chłopaka, z którym niedawno rozmawiałam i weszłyśmy z dziewczynami na scenę. Na widowni siedziało dużo ludzi. Na pewno mniej niż na koncercie chłopaków, ale na prawdę było ich mnóstwo. Obejrzałam się wokół i nie widziałam nigdzie chłopaków, mówili że będą. Zrobiło mi się trochę smutno. Nagle w głośnikach zaczęła lecieć muzyka i zaczęłyśmy tańczyć w rytm muzyki. Byłyśmy dobrze przygotowane, tańczyłyśmy równo i bez pomyłek, a co najlepsze, po wejściu na scenę trema zniknęła ! Ciekawe skąd wiedział, że tak będzie. Jak go spotkam muszę mu podziękować i spytać o imię. Muzyka ucichła. Ukłoniłyśmy się i szybko zeszłyśmy ze sceny. Nawet, gdy nas na niej nie było, ludzie klaskali.
- Chyba im się spodobało - powiedziała Kate.
- Na pewno - krzyknęła Mia.
- Gdzie chłopcy ? Nie widziałam ich na widowni - szepnęłam do Vic.
- Nie wiem - odparła. Zrobiło mi się smutno. Obiecali, że będą. Nagle w naszą stronę zaczęła iść czwórka przyjaciół. Nie było Liama. Przed mną nagle zjawił się ten chłopak. Przytulił mnie, a ja stałam jak wryta.
- Byłaś cudowna. Te twoje ruchy. Pozazdrościć tylko - krzyknął i znów zostałam zamknięta w szczelnym uścisku. Przyjaciele patrzyli na mnie zdziwioną miną, więc szybko go odepchnęłam.
- Dzięki. A tak w ogóle jak masz na imię - spytałam.
- Niedługo się dowiesz kochanie - odpowiedział, dał mi buziaka w policzek i poszedł do kolegów. Kochanie ?! Co to ma być. Jakby był tu Liam, to miałabym przerąbane. Podeszłam do chłopaków.
- Hej. Gdzie byliście, bo nigdzie nie mogłam was zauważyć - odparłam.
- Byliśmy za kulisami - powiedział wkurzonym głosem Lou.
- Co ci jest ? - spytałam go.
- Nic - powiedział i wszyscy sobie poszli. Co to miało być ? Co znów źle zrobiłam. Harry podszedł do Vic, powiedział coś jej na ucho i poszli. Dziewczyna posłała mi przepraszające spojrzenie. Nagle podeszła do mnie ciocia.
- Czemu Victoria wyszła z chłopakami ? Przecież jeszcze ogłoszenie wyników - powiedziała.
- Jakbym sama wiedziała, to byłoby dobrze - odpowiedziałam i usiadłam na wolnym krześle. Wyjęłam telefon i napisałam do chłopaka.

Co się stało ?? Nigdzie cię nie ma, a chłopaki są na mnie źli. Co zrobiłam źle ??

Niestety nie doczekałam się odpowiedzi. Smutna poszłam na scenę, bo kazali wyjść wszystkim uczestnikom, aby ogłosić trzy pierwsze miejsca.
- Jury już wybrało zwycięzców. Był to dla nich trudny wybór, bo wszyscy uczestnicy byli wspaniali … - mówił. Taa jasne, stała gadka przed wyłonieniem zwycięzców.
- Ale na szczęście zdołali wybrać najlepszych. Oto oni. Trzecie miejsce grupa Baggy Dance - powiedział i wręczył statuetkę drużynie.
- Drugie Bananas Boys - krzyknął. W tej grupie był ten chłopak, przez którego wszyscy są na mnie źli.
- A zwycięzcą, a właściwie zwyciężczynie to dziewczyny z Little Things - powiedział, a nam zrzedła mina do końca. Nie zajęłyśmy żadnego miejsca. Było każdej z nas przykro. Po zejściu, przytuliłyśmy się jak najmocniej.
- Czemu przegrałyśmy ? Przecież widzom tak bardzo się podobało - łkała Alex.
- Nie wiem dziewczęta - powiedziała ciocia i przyłączyła się do naszego uścisku. Po pewnym czasie puściłyśmy się. Każda wzięła swoje rzeczy i ruszyłyśmy do hotelu. Nie chciało mi się wracać, bo nie wiadomo czy im już przeszło i co mnie tam czeka.
- Dziewczyny, za to że nie zajęłyście żadnego miejsca, zostaniemy w LA parę dni - oznajmiła ciocia. Wszystkie zaczęły skakać ze szczęścia, ale zawsze musi być jakiś wyjątek, czyli w tym przypadku ja. Niby z czego miałam się cieszyć. Po powrocie do hotelu, dziewczyny zaproponowały pójście do klubu. Ja podziękowałam, bo chciałam porozmawiać z Li.
- Może potem do was dołączę - powiedziałam i weszłam do pokoju hotelowego. Weszłam w głąb i zauważyłam małą karteczkę.

Przeniosłam się do pokoju Harry'ego i Liama, bo Hazz bardzo chciał. Zostaję z nimi na dłużej w LA. Nie miej mi tego za złe. Miłego lotu.
Vic xx

 Miłego lotu ?? Ta na pewno, chciałabyś. To było naprawdę miłe z jej strony. Chyba zaraz jej napiszę SMS-a z podziękowaniem. Wkurzyła mnie ta wiadomość. Spróbowałam zadzwonić do Liama. Pierwszy sygnał - nic. Drugi - nic. Trzeci - rozłączył. Tak za każdym razem, gdy do niego dzwoniłam. Wkurzona napisałam SMS-a do Kate.

Jednak idę z wami. Przyjdź po mnie za 45 minut ;)

Okej. Cieszę się, że jednak idziesz :) xx

Podeszłam do torby i wybrałam sukienkę na imprezę. Bardzo mi się spodobała, gdy zobaczyłam ją w sklepie, więc postanowiłam ją kupić. Miała ona być na kolację z Liamem, na którą mieliśmy po konkursie, ale już nie będzie. Ubrałam się w nią i zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle. Mam zamiar dobrze się bawić na tej imprezie i zapomnieć o dzisiejszych zdarzeniach.


Kate przyszła po mnie i ruszyłyśmy do klubu. W klubie zauważyłam tego chłopaka. Chciałam, żeby mnie nie zauważył, ale niestety zawsze jest nie po mojej myśli. Zaczął iść w naszą stronę. 
- No hej piękna. Co tu robisz ? - spytał z uśmiechem.
- Przyszłam o czymś zapomnieć - odparłam. Zauważyłam, że Kate gdzieś poszła i zostawiła mnie z nim. Będę musiała sobie z nią porozmawiać.
- Z chęcią ci pomogę - powiedział i puścił do mnie oczko.
- Nie trzeba. Znajdę koleżanki i z nimi się rozerwę - powiedziałam i odwróciłam się, aby poszukać ich.
- Nalegam - powiedział chwytając mnie za nadgarstek. Wyrwałam rękę z jego uścisku i poszłam. Chciałam znaleźć się jak najdalej od niego. Czy ja muszę znajdować towarzystwo, które moim zdaniem nie jest dla mnie ? Szukałam ich, ale nigdzie ich nie było. Rozpłynąć się nie mogły. Podeszłam do baru, żeby się czegoś napić, bo już nie miałam sił ich szukać. 
- Poproszę coś mocniejszego - zwróciłam się do barmana.
- Już się robi - powiedział z uśmiechem. Podał mi napój i wypiłam go na raz.
- Jeszcze jednego - powiedziałam. Pokiwał głową na znak zgody. Ktoś się do mnie dosiadł. Tym kimś był on. Ja chcę tylko świętego spokoju. Czy to tak dużo ?!
- Widzę, że jednak nie znalazłaś koleżanek - wypalił.
- Jednak na wzrok ci nie padło - odparłam.
- Czemu taka jesteś ? - spytał.
- Jaka ? - spytałam.
- Nie dajesz się lepiej poznać. Spodobałaś mi się, więc chciałbym cię gdzieś zaprosić - powiedział.
- A może ja nie chcę - odparłam.
- Wiem, że chcesz. Każda na mnie leci - powiedział.
- Nie wiem na co. Chyba są ślepe - powiedziałam. Ktoś się do nas dosiadł, ale nie zwracałam uwagi.
- Widziałem jak na mnie patrzyłaś przed występem - powiedział.
- Faktycznie. Jak na debila, który zakrywa do każdej - powiedziałam z udawanym uśmiechem.
- Jeszcze będziesz błagała mnie, żebym się z tobą spotkał - wycedził przez zęby.
- Na kolanach - powiedziałam i odwróciłam się w przeciwną stronę. Obok mnie siedział Zayn.
- Idziemy - powiedział i zaczął ciągnąć mnie, za nadgarstek, w stronę wyjścia. Co oni wszyscy mają z tym nadgarstkiem. Wystarczyło poprosić, to poszłabym z nim.
- Co chcesz od mnie. Ja muszę się napić - odparłam i chciałam się wyrwać, ale na marne.
- Już popiłaś sobie trochę - odparł.
- No i co z tego. Tak mnie macie gdzieś - powiedziałam wkurzona, bo nie chciałam z nim iść.
- Jakbym miał cię gdzieś, to nie przyszedłbym po ciebie - powiedział. Przez resztę drogo już się nie odzywałam. Gdy doszliśmy przed mój pokój, to zauważyłam, że stoi przed nim Liam.
- Co on tu robi ? - spytałam Zayna.
- Czeka na ciebie, bo martwił się o ciebie - odpowiedział.
- Jasne. Dzięki za odprowadzenie - posłałam chłopakowi uśmiech i podeszłam do drzwi. Nie zwracałam uwagi na chłopaka.
- Możemy porozmawiać - spytał.
- Noo - powiedziałam niechętnie i weszliśmy do środka. Usiadłam na łóżku i zdjęłam szpilki.
- Słucham - pośpieszyłam go.
- Gdzieś ty była w takim stroju ? - krzyknął.
- W klubie. Mi się strój podoba. Nie wolno mi wyjść  ?! - również krzyknęłam.
- Nie - powiedział. Zdziwiła mnie jego odpowiedź. Że jestem z nim, nie oznacza, że nie mogę nigdzie wychodzić.
- To masz problem, bo będę - powiedziałam, a on wyszedł wkurzony. Zaczęłam płakać, bo nie chciałam się z nim pokłócić. Kocham go strasznie i nie chcę tego. Położyłam się i płakałam bardzo długo. Nie wiem kiedy zasnęłam.

-----
Heej ! Co tam u was ?? :D 
Dziękuję za komentarze i wejścia !! ♥♥♥
Proszę o komentarze, nawet jak wam się nie podoba. Ja wiem, że nie jest najlepszy i nie obrażę się jeśli będziecie się czegoś czepiać :D
Pamiętajcie o zakładce INFORMOWANI :) tych co już informuje na Twitterze nie muszą :)
Chciałabym, żebyście zostawili mi 10 komentarzy. Zrobicie taki wyjątek na święta ??

WESOŁYCH ŚWIĄT, SPEŁNIENIA MARZEŃ, RADOŚCI, UŚMIECHU NA TWRZY I MIŁOŚCI KOCHANI ♥♥♥ 

TUTAJ ŻYCZONKA OD NASZYCH CHŁOPAKÓW :


A TU OD HAZZY :


KOCHAM WAS !!! ♥♥♥

~ Julcia




środa, 18 grudnia 2013

Rozdział XXII

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA. MIŁEGO CZYTANIA XX
CZYTASZ ----> KOMENTUJESZ


- Laura zaraz lądujemy - powiedziała Vic.
- Yhym - mruknęłam i otwarłam oczy. Po wyjściu z samolotu udaliśmy się po swoje walizki, a później do hotelu. Miałam pokój z Victorią, ale to chyba oczywiste. Słyszałam jakieś krzyki na korytarzu, więc poszłam zobaczyć co się tam dzieje. Wystawiłam głowę i ujrzałam całe One Direction na korytarzu. Jest wiele hoteli w LA a oni akurat musieli zatrzymać się w tym ? Szybko schowałam się do pokoju.
- Vic ! - wydarłam się.
- Co ? - spytała wychodząc z łazienki. Była w samym ręczniku. Ups … chyba przeszkodziłam jej w kąpieli.
- Co się tak wydzierasz ? Nawet umyć ze spokojem się nie da - odparła.
- Chłopaki mieszkają w tym hotelu ! Przed chwilą dziewczyny ich spotkały - krzyknęłam, ale ciszej niż wtedy.
- Co ! - wydarła się.
- Jakbyś nie była w samym ręczniku, to kazałabym ci iść zobaczyć - powiedziałam.
- Jak my teraz będziemy wychodzić. Przedstawiałaś Liamowi ciocię ? - spytała.
- Na szczęście nie - odetchnęłam z ulgą. Nagle do pokoju wpadła Alex z Louise.
- One Direction wynajmują pokoje piętro wyżej ! - krzyknęła Alex.
- Liam jest bardziej seksowny w realu niż na żywo - pisnęła Louise.
- Co ty gadasz ? Harry jest bardziej seksowny - odparła Alex.
- Chciałabyś - powiedziała Louise. Popatrzyłam na Victorię i zaczęłyśmy się z nich śmiać. Dobrze, że my się tak nie kłócimy.
- Możecie kłócić się gdzie indziej ? - spytała Vic.
- Że wy ich nie lubicie, to nie oznacza, że musicie nas stąd wywalać - odparła Alex.
- Oznacza - krzyknęłam razem z Vic. Dziewczyny wyszły wkurzone. Sora, ale nie mam zamiaru wysłuchiwać jaki jest Liam. Wiem to ! Niech się lepiej od niego odczepi. Niech tylko spróbuje mi go podrywać na zawodach.
- Zapowiadają się ciekawe zawody - cieszyła się przyjaciółka.
- Taa, weź idź się ubrać lepiej - odparłam. Nie chciałam tak do niej powiedzieć, ale te dziewczyny mnie naprawdę wkurzyły.
- Jak chcesz - powiedziała i poszła. Zrobiło mi się przykro. Jestem kłębkiem nerwów przez tego palanta i na dodatek wszystko mnie wkurza. Niech mi to lepiej przejdzie do jutra, bo nie chciałabym wyżyć się na Liamie i komukolwiek. Vic wyszła obrażona z łazienki. Muszę ją przeprosić, bo nie chcę żeby była taka.
- Przepraszam. Po prostu już nie wytrzymałam. Po tym wszystkim wszystko mnie wkurza. Bardzo cię przepraszam - powiedziałam i spuściłam głowę. Dziewczyna podeszła i mnie przytuliła. Zdziwiła mnie jej reakcja.
- Nic się nie stało. Rozumiem cię - powiedziała, a ja w zamian uśmiechnęłam się.
- Pójdę się odświeżyć, a potem idziemy zobaczyć LA - zaproponowałam. - Dobra - odpowiedziała. Ruszyłam pod prysznic. Po 20 minutach wyszłam w takim stroju :


- Idziemy ? - spytała.
- Tylko wezmę torebkę - odparłam. Wyszłyśmy z uśmiechem na twarzy z pokoju. Przeszliśmy kawałek i zauważyłyśmy ich.
- Kurde i co robimy ? - spytała.
- Idziemy przed siebie. Nie odwracamy się na boki i w swoje strony. Idziemy prosto aż do wyjścia - powiedziałam, na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
- No to idziemy - oznajmiła. Szłyśmy spokojnie dopóki nie usłyszeliśmy wołanie Liama. Kurde zauważyli nas.
- Laura, Vic ! - krzyczał.
- Udajemy, że nic nie słyszymy - powiedziałam. Zaczęli iść za nami. W ostatnim momencie weszłyśmy do windy.
- O cholera. Mało brakowało - powiedziała Vic.
- Mam nadzieję, że pomyślą, że z kimś nas pomylili - odparłam. Dalej bez problemu wyszłyśmy z hotelu. Postanowiłyśmy iść na zakupy. Ja kupiłam takie rzeczy :


A Vic takie :


Zadowolone z zakupów szłyśmy w stronę hotelu, bo zaczęło robić się ciemno. Jechałyśmy windą i rozmawiałyśmy o występie. Drzwi się otworzyły i ukazało nam się całe One Direction rozmawiające z dziewczynami z grupy tanecznej. 
- Przyjdziecie jutro na nasz występ ? - spytała Kate.
- Jasne mieliśmy to w planie od bardzo dawna - powiedział Niall.
- Tańczycie jeszcze z kimś ? - spytał Zayn.
- Tak. Jeszcze z dwoma dziewczynami, ale teraz ich nie ma w hotelu - powiedziała Mia. Popatrzyłam na Vic i ruszyłyśmy po cichu do naszego pokoju. W połowie drogi zauważyła nas Alex.
- Nie wkop nas - szepnęłam, na co dziewczyna się uśmiechnęła. Szybko weszłyśmy do pokoju.
- Czy oni nie mają co robić, tyko czatują na tym piętrze - odparła Vic.
- Najwidoczniej nie - powiedziałam.
- Niech tylko dziewczyny nie powiedzą naszych imion - powiedziała Vic. Usłyszałyśmy rozmowę przed drzwiami.
- Przed chwilą widziałam jak wchodziły do pokoju. Chcecie je poznać ? - spytała Alex. Co ona robi ? Myślałam, że będzie nas kryła. Chciała się odegrać za, to że wywaliłam ją z Kate, z pokoju ? Żmija.
- Jasne. Czemu nie - powiedział Louis. W tym momencie chciałam go zabić, za to że chętnie by wszystkich poznał. Dziewczyny pukały do drzwi.
- Wycisz telefon - szepnęła przyjaciółka.
- Okej - szepnęłam również. Oby dwie wyciszyłyśmy telefony w ostatnim momencie, bo właśnie dziewczyny zaczęły do nas dzwonić.
- Chyba coś ci się przewidziało - powiedział Zayn.
- Nie prawda. Na pewno wyciszyły telefony, a teraz siedzą cicho w środku - odparła Alex.
- Ale ty mądra jesteś - powiedziałam do Vic. Na moje słowa zaczęła się śmiać. Nie mogła się opanować, więc zaciągnęłam ją do łazienki. Zostawiłam ją tam, a sama poszłam pod drzwi.
- Musimy już iść - powiedział Li. Wiesz jak cię kocham w tym momencie ?! Usłyszałam oddalające się kroki i odetchnęłam z ulgą. Poszłam do łazienki zobaczyć, czy Vic już się uspokoiła. Dziewczyna siedziała na wannie i szczerzyła się do telefonu.
- Harry napisał - stwierdziłam.
- Tak. On jest taki kochany. Po prostu go kocham. Będę musiała z nim o tym porozmawiać - powiedziała.
- No nareszcie to zrozumiałaś - powiedziałam z uśmiechem. Wyszłam z pomieszczenia, aby zadzwonić do mamy.
- Cześć córciu ! Jak minęła ci podróż ? - spytała.
- Cześć. Cały czas spałam. Jak z Amandą ?- odparłam.
- Nadal jest w śpiączce, ale jak u niej byłam, to zdawało mi się, że uścisnęła lekko moją rękę - powiedziała.
- Może nie zdawało ci się. Słyszałam, że ludzie w śpiączce czasami tak robią. Dają do zrozumienia, że niedługo się obudzą - powiedziałam.
- Wiem. Powiedziałam Paulowi co się wczoraj stało - powiedziała, a mi poleciała jedna łza.
- Ale nie powiedział chłopakom ? - spytałam z nadzieją.
- Nie. Powiedział, że jak będziesz gotowa, to sama im powiesz - oznajmiła, a ja odetchnęłam z ulgą.
- To dobrze. Cieszę się, że poznałaś akurat Paula - powiedziałam.
- Cieszę się, że tak uważasz - oznajmiła.
- Dobra muszę kończyć, bo ktoś do mnie dzwoni. Papa - pożegnałam się i rozłączyłam. Osobą dobijającą się do mnie był Liam.
- Słucham - odparłam.
- Hej kotek. I jak tam w Niemczech ? - spytał chłopak.
- Hej. Mamy ładną pogodę - odpowiedziałam mu.
- Naprawdę ? - spytał, jakby mi nie wierzył.
- Tak. A co nie wierzysz ? - spytałam
- Bo właśnie stoję przed pokojem takiej jednej dziewczyny, którą widziałem dziś i była bardzo podobna do ciebie - oznajmił. Kurde, a jednak nas poznał.
- Naprawdę ? No to mam bliźniaczkę - odparłam.
- Która rozmawia z kimś w tym samym czasie co ty - powiedział.
- Może też z kimś rozmawia. Wiesz ile ludzi może teraz rozmawiać z kimś przez telefon - oznajmiłam.
- Jasne. Otwórz lepiej mi te drzwi - powiedział. 
- Jak ? Ty jesteś w LA a ja w Niemczech, a dokładnie Berlinie - powiedziałam.
- Wiesz, że w Berlinie nie ma jutro żadnego konkursu tańca ? - spytał. Kurde wkopałam się. Mogłam najpierw sprawdzić w jakich miastach są jeszcze konkursy tego samego dnia.
- No dobra wygrałeś - powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam otworzyć drzwi, a w nich stał mój kochany chłopak.
- Wejdź - odparłam.
- Też się cieszę, że cię widzę - odpowiedział roześmiany.
- To miała być niespodzianka - powiedziałam smutna. Usiadłam na łóżku, gdy akurat Vic wychodziła z łazienki.
- Laura jest problem. Harry napisał, że Liam idzie pod nasz pokój - powiedziała, a Liam wszedł głębiej do pokoju.
- Trochę ze późno cię powiadomił - powiedział Li.
- Co ty tu robisz ? - spytała z szeroko otwartymi oczami.
- Przyszedłem do mojej dziewczyny, bo dawno jej nie widziałem - powiedział i uśmiechnął się do mnie. Ja w zamian pokazałam mu język.
- Aha. Czyli jak ty wiesz, to ja mogę iść do Harry'ego. Numer pokoju poproszę - powiedziała radośnie.
 - Zanim ci powiem, to cię muszę przed czymś ostrzec - powiedział.
- Dajesz - odparła.
- Harry ma ze mną pokój, więc wiem co teraz robi i raczej nie możesz mu przeszkadzać - powiedział tajemniczo.
- Co, jakaś panienka do niego przyszła ? - spytała. Oczy jej się zaszkliły, chyba będzie płakać.
- Nie, co ty. Czeka na ciebie - powiedział i dostał od mnie z poduszki w ramię.
- No to pa - krzyknęła i już jej nie było.
- A to za co ? - powiedział i zaczął kierować się ku mnie.
- Wystraszyłeś ją i zepsułeś niespodziankę - powiedziałam.
- Przepraszam - powiedział i usiadł naprzeciwko mnie. Patrzyłam w jego piękne oczka i się rozmarzyłam. Nagle chłopak mnie pocałował. Nie byłam mu dłużna i oddawałam pocałunki, które były coraz bardziej zachłanne. W pewnym momencie Liam wsadził rękę pod moją bluzkę. Wystraszyłam się i gwałtownie się od niego odsunęłam. Zaczęłam płakać.
- Przepraszam ja nie chciałem - powiedział i chciał mnie przytulić, ale znów się odsunęłam.
- Nie masz za co przepraszać, to nie twoja wina - powiedziałam i rozpłakałam się na maksa.
- Co się stało ? Ktoś coś tobie zrobił ? - spytał zaniepokojony.
- Ja ... - zaczęłam, ale nie mogłam z siebie tego wydusić.
- Powiedz. Ktoś tobie coś zrobił. Prawda - powiedział, na co pokiwałam twierdząco głową.
- To się stało przedwczoraj - powiedziałam. Nic więcej nie mogło mi przejść przez gardło.
- Ale co ? - drążył temat.
- Ale jak ci opowiem, to nie zostawisz mnie ? - spytałam.
- Nigdy - odpowiedział.
- Wróciłam do domu. Mamy nie było. Ustaliłam z nią, że wróci o 20. Zrobiłam jej spaghetti. Przed 20 zadzwonił dzwonek. Myślałam, że to ona, ale był to Andy. Miał nóż w ręku. Nie zdążyłam zamknąć drzwi. Szedł w moją stronę, aż nie weszłam na ścianę. Chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął w stronę kanapy. Gdy popchnął mnie na nią, to uderzyłam i niej róg i straciłam przytomność. Mama gdy wróciła widziała, że drzwi są uchylone. Zadzwoniła po policję, bo bała się wejść. Gdy weszli, to on … - nie mogłam dokończyć, to za dużo mnie kosztowało. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę co się stało. Płakałam jak małe dziecko. Liam od razu mnie przytulił.
- Cii. Nie płacz. Przepraszam, gdybym wiedział, nie pytałbym, bo wiem ile cię to kosztowało - powiedział. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. Właśnie takiej osoby potrzebowałam w życiu.
- Proszę nie zostawiaj mnie - poprosiłam.
- Nie zostawię. Nigdy - przyrzekł.
- Zostaniesz ze mną na noc, bo tak Vic nie będzie chciała zostawić Harry'ego - to było bardziej twierdzenie, niż pytanie.
- Jasne, tylko pójdę powiedzieć Vic o tym - powiedział i wyszedł. Ja w tym czasie poszłam się szybko umyć. Gdy wychodziłam z łazienki, to Liam wchodził do pokoju.
- Połóż się - powiedział. Weszłam do ciepłego łóżka, a chłopa zaczął ściągać ubrania. Po chwili leżał już obok mnie.
- Mogę cię przytulić ? - spytał. Bał się mnie dotknąć, po mojej wcześniejszej reakcji.
- Nawet musisz - odpowiedziałam. Chłopak zrobił, to co kazałam i już za chwilę obaj zasnęliśmy w swoich objęciach.

-----
Hej !
Zauważyłam, że z komentarzami jest tak : 4 pod jednem, pod następnym 7 lub 8, następny 4 itd. Bardzo proszę o komentowanie, to na prawdę mnie motywuje. Chociaż napiszcie, że czytacie. 
Przepraszam za jakiekolwiek błędy :)

~ Julcia


poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział XXI

ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ @a_misiek :) JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ CI KOCHANA ZA TEN KOMENTARZ. WCZORAJ UŚMIECH NIE SCHODZIŁ MI Z TWARZY :D
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA. MIŁEGO CZYTANIA XX
CZYTASZ ----> KOMENTUJESZ


 - Dobra, no to patrzymy - powiedziałam. Najpierw sprawdziłyśmy Vic. Dostała się. Z tańca miała 4 razy tak, a z testu 78/110. Przytuliłyśmy się ze szczęścia. Teraz ja, gdzie jest te moje nazwisko ... Jest ! Po zobaczeniu wyników zamarłam. Z tańca 4 razy tak, a z testu 110/110 !!
- Jezu jak to możliwe ! - krzyknęłam podekscytowana. Zaczęłam skakać ze szczęścia. Nie wierzę, jak mogłam zdobyć maksymalną ilość punktów.
- Laura, jak ty to zrobiłaś ? - spytała Vic.
- Nie mam pojęcia. Przecież w historii lub biologii na pewno musiałam zrobić błąd, bo to nie realne, żebym na tych przedmiotach nie zrobiła błędu - powiedziałam, zastanawiając się jak ja to zrobiłam.
- Dobry wieczór dziewczęta. I jak tam wyniki ? - spytała nauczycielka, którą widziałyśmy pierwszy raz na oczy.
- Dobry wieczór. Dobrze, a dla Laury wspaniale - powiedziała z uśmiechem Vic.
- To ty jesteś Laura, którą wszyscy nauczyciele, którzy byli na egzaminach, zachwalali - powiedziała kobieta.
 - Naprawdę ? Raczej było widać jakby nie chcieli mnie przyjąć - powiedziałam.
- Nie martw się Jacob zawsze taki jest - powiedziała, a mi zrobiło mi się smutno, bo przypomniało mi się o Kubie. Weź się Laura w garść ! Nie możesz rozpamiętywać przeszłości.
- A tak w ogóle jestem Amelia Palvin i będę was uczyła niemieckiego - powiedziała kobieta.
- A wiadomo kiedy będzie podział na klasy ? - spytała przyjaciółka panią Amelię.
- Powinny być za półtora tygodnia - powiedziała i odeszła w stronę nieznanego nam miejsca.
- Nie mogę doczekać się jutra. Nareszcie go zobaczę - pisnęła Vic.
- Mała nie zapędzaj się. Jutro nie spotkasz się z Harrym, dopiero po występie, bo to ma być niespodzianka - odparłam.
- Ty to umiesz zepsuć humor - powiedziała. Przewróciłam teatralnie oczami i ruszyłyśmy w stronę naszych domów. Tak jak myślałam, mama nadal była u Amandy. Postanowiłam do niej zadzwonić.
- Słucham - usłyszałam głos matki.
- Cześć. Jak tam Amanda ? - spytałam zmartwiona.
- Bez zmian - powiedziała cicho, prawie jej nie usłyszałam.
- Jadłaś coś ? - spytałam rodzicielkę.
- Nie - odparła.
- Proszę cię przyjedź do domu. Powinnaś coś zjeść i się wyspać. Siedzisz w szpitalu już parę dobrych godzin - poprosiłam.
- Nie zostawię jej. Obiecałam Paulowi, że zaopiekuję się nią, więc zostaję - odpowiedziała.
- Dobra, pa - powiedziałam i rozłączyłam się. Tak naprawdę nie miałam jej gdzieś, że tam zostanie. Miałam zamiar po nią pojechać, gdy się spakuję. Weszłam po schodach na górę i skierowałam się do swojego pokoju. Zanim zaczęłam się pakować, wysłałam do Liama SMS-a.

Hej ;* taniec zdałam, a z egzaminu miałam maksymalną ilość punktów ;) chciałabym się teraz do ciebie przytulić

 Brakowało mi go cholernie, ale na samo wspomnienie, że zobaczę go pojutrze, uśmiech wkradał się na twarz. Usłyszałam melodię, która oznaczała, że ktoś do mnie dzwoni. Wzięłam telefon do ręki i ujrzałam, że to mój chłopak. Od razu odebrałam.
- No hej kochanie ! Gratuluję - powiedział.
- Cześć ! Dziękuję. Za ile wracasz ? - spytałam.
- Za tydzień - odparł.
- Yhym. Co robisz ? - oglądam film z chłopakami, bo dziś mas wcześniej wypuścili.
- A jak z Amandą ? - spytał.
- Bez zmian. Nadal nie wiedzą kiedy się obudzi - odpowiedziałam.
- Biedna. Jak Niall się o tym dowiedział, to przestał jeść - powiedział, a ja się zmartwiłam. Ten Niall Horan przestał jeść ?! Naprawdę musi się o nią martwić.
- Martwi się o nią - odparłam.
- I to bardzo. A ty co robisz ? - spytał zaciekawiony.
- Pakuję się na wyjazd, bo musimy polecieć tam wcześniej, bo samolot odwołali. A wy idziecie na ten konkurs, prawda ? - spytałam, bo wolałam się upewnić.
- Tak i obiecuję, że w żadnej się nie zadurzę - powiedział, na co zaczęłam się śmiać. Chyba będzie mu trudno jak mnie zobaczy.
- Z czego się śmiejesz ? - spytał poważnym tonem.
- A nic takiego. Muszę kończyć, bo nie jestem jeszcze spakowana, a mam zamiar pojechać zabrać mamę ze szpitala, bo nie chce opuścić Am - powiedziałam.
- Paa. Kocham cię - powiedział.
- Ja ciebie mocniej. Pozdrów chłopaków - powiedziałam i rozłączyłam się. Kurde co mam spakować. Otworzyłam szafę najszerzej jak się dało i zaczęłam przeglądać ciuchy.
- Chyba po powrocie będę musiała wybrać się na zakupy - powiedziałam do siebie. Pakowanie zajęło mi godzinę. Byłam zadowolona, że tak szybko się uwinęłam. Postanowiłam napisać do mamy.

Proszę cię. Wróć do domu ! W szpitalu nic jej się nie stanie. Jest pod dobrą opieką.

 Wysłałam wiadomość i czekałam na odpowiedź. Poszłam do łazienki załatwić swoje potrzeby, a w między czasie usłyszałam dźwięk SMS-a. Wyszłam z pomieszczenia i odblokowałam telefon, w celu przeczytania wiadomości.

Dobrze, posiedzę u niej do 20 i potem wrócę.

 Uśmiechnęłam się. Posłuchała mnie. Nie myślałam, że pójdzie tak szybko. Zeszłam do kuchni, w celu zrobienia czegoś mamie do zjedzenia. Postanowiłam zrobić spaghetti. Uwielbiała je, tam samo jak ja. Jednak ja wolałam zjeść jabłko. Po skończonej pracy usłyszałam dzwonek do drzwi. Czyżby mama wróciła szybciej ? Poszłam je otworzyć. Moim oczom ukazał się Andy. O cholera co on tu robi ? Trzymał nóż w ręce. Chciałam zamknąć za sobą drzwi, jednak chłopak zdążył położyć nogę pomiędzy nimi. Zaczęłam się gwałtownie cofać. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej. Czy om teraz zrobi mi to co Am ? Tylko, że mnie nikt nie znajdzie na czas, bo mama wróci za 30 minut, a do tego czasu wykrwawiłabym się.
- Nie rób mi krzywdy - powiedziałam.
- Bo co ? Nikt cię nie obroni, bo nie ma tu nikogo oprócz nas - powiedział. Miał cholerną rację.
- Ale zanim to zrobię, to się zabawimy - powiedział i zaczął się zbliżać. Co ? Proszę niech ktoś tu wejdzie. Ja nie chcę. Nie chcę być zgwałcona drugi raz. Bałam się. Chłopak chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął w stronę kanapy. Próbowałam się wyrwać, ale na marne. Rzucił mnie na kanapę. Głową przywaliłam w róg kanapy. Zaczęłam widzieć czarne plamy przed oczami. Po chwili nastała ciemność. Ostatnie co słyszałam, to jego głos, który mówił : śpij dobrze kochana, ja się tobą zajmę.

Następny dzień

 Obudziłam się w środku nocy całą obolała. Nie mogłam się ruszać. Otworzyłam oczy i zauważyłam nad sobą postać płaczącej matki i dwóch policjantów.
- Wszystko mnie boli. Co się stało ? - spytałam, na co mama wybuchła jeszcze większym płaczem.
- Jestem komisarz Night. Złapaliśmy tego Andy'iego, ale niestety za późno go namierzyliśmy - powiedział. O co mu ku*wa chodzi ?
- Co ma pan na myśli ? - spytałam.
- Przykro mi, ale została pani zgwałcona - walnął prosto z mostu, a ja wtedy przypomniałam sobie wydarzenia z wczoraj. Andy z nożem, szarpanie, kanapa, wypowiedziane przez niego zdanie i ciemność. Zaczęłam płakać.
- Pamięta coś pani ? - spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową.
- Proszę mówić - oznajmił. Przepraszam, ja tu zostałam skrzywdzona, po raz drugi w taki sposób, a pan mi karze o tym opowiadać ? Może nie jestem w stanie ? Czy ciebie gościu, to w ogóle interesuje.
 - Niech pani mówi - popędzał. Popatrzyłam na niego smutnym wzrokiem. On nie wiedział jak się czuję.
- Zrobiłam mamie coś do zjedzenia, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, bo myślałam, że to ona. W drzwiach stał on z nożem w ręce. Chciałam zamknąć drzwi ale wsadził mogę pomiędzy drzwi a futrynę. Zaczął iść w moją stronę. Chciał mi zrobić krzywdę, ale powiedział, że najpierw się zabawimy. Pociągnął mnie w stronę kanapy, jak mnie na nią rzucał to przywaliłam głową o róg i straciłam przytomność. Zanim jednak to się stało on powiedział : śpij dobrze kochana, ja się tobą zajmę - powiedziałam i się rozpłakałam. Jak ja mam teraz w takim stanie jechać na zawody ? Nie dość, że nie mogę się ruszać normalnie, to zrył mi całą psychikę. Znów przez pewien czas będę bała się dotyku mężczyzn. Nie chciałam znów przez to przechodzić. Mama przytuliła mnie z całych sił. Nagle do domu wbiegła Victoria. Od razu mnie przytuliła.
- Nic ci nie jest ? - spytała.
- On mnie ... on mnie wykorzystał - powiedziałam łkając.
- Zabiję chuja ! - krzyknęła.
- Proszę się uspokoić - powiedział komisarz. Ją to uspokaja, bo obraża oskarżonego, a ofiarę to ma w dupie ! Palant.
- A macie go chociaż, czy jak zwykle uciekł !? - krzyknęła zdenerwowana Vic.
- Jest przesłuchiwany na komisariacie. My już pójdziemy. Będziemy w kontakcie - powiedział i opuścił dom z kolegą. Płakałam cały czas. Mama zadzwoniła po ciocię. Przyjechała po 15 minutach.
- Boże dziecko, co ci się stało ? - spytała. Czy wy wszyscy musicie się o to pytać. Może ktoś spytała jak się czuję. A czuję się okropnie, jak jeden wielki śmieć, którego znów jakiś facet wykorzystał. Nic jej nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam płakać. Ciocia od razu mnie przytuliła. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie wiem czy to wszystko wytrzymam. Mam słabą psychikę. Nie wiem jak zareaguje Liam jak się o tym dowie. Zostawi mnie ? Wtedy już nie będę miała powodów do życia. Spojrzałam na zegarek na kominku, była 4:30. Jeszcze trochę do wyjazdu.
- Lauro, jedziemy bez ciebie - powiedziała ciocia, oddalając się od mnie.
- Czemu ? - spytałam.
- Ty się pytasz czemu ? Dziewczyno, zostałaś skrzywdzona bardzo brutalnie. Podejrzewam, że nie możesz się ruszać - powiedziała. Miała rację. Ruch był dla mnie wielkim bólem. Ale chyba do jutrzejszego występu przestanie boleć.
- Do jutra powinno przestać - powiedziałam marudząc.
- Coś czuję, że jednak nie - powiedziała.
- Wiesz ciociu rok temu, też zostałam zgwałcona i następnego dnia już nie bolało - powiedziałam szeptem. Kobietę zamurowało.
- Jaak to ? - spytała zdziwiona.
- Nie chce mi się o tym mówić - odparłam.
- Dobrze. Powiesz kiedy zechcesz - powiedziała.
- Zróbmy tak. Pojadę z wami normalnie. Jak nie będę mogła tańczyć, to nie zatańczę a jak tak, to tak - zaproponowałam. Ciocia skinęła głową na tak. Popatrzyłam na mamę, która patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- A jeśli coś ci się stanie ? - spytała zmartwiona rodzicielka.
- Nic mi się nie stanie. Obiecuję. Nie płacz proszę - powiedziałam i chciałam wstać, żeby ją przytulić, ale ból dawał o sobie znać i nie mogłam się ruszyć.
- Nadal chcesz jechać ? - spytała ciocia.
- Tak. Ja nigdy się nie poddaję - powiedziałam i się położyłam, bo byłam senna.
- Widzę, że chcesz spać, więc jadę do siebie i będę po 8:00 po ciebie, abyś się nie męczyła na razie - powiedziała ciocia. Dała mi buziaka w czoło i wyszła. Mama zrobiła to samo i poszła spać do sypialni. Tak naprawdę udawałam przed wszystkimi, że jestem silna, bo w środku jestem słaba. Szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Czułam jak ktoś mnie szturcha. Nie reagowałam.
- Mam rozumieć, że nie lecisz do Los Angeles - powiedziała mama, a ja zerwałam się jak na zawołanie. Jednak pożałowałam tego, bo nagle ból wrócił. Cholera, ale boli. Podniosłam się z kanapy, ale tym razem powoli i poszłam do kuchni w celu zjedzenia płatków, które miały być moim śniadaniem. Po posiłku powoli poczołgałam się pokoju, żeby wybrać ciuchy i umyć się, bo czuję na sobie te łapska tego gnoja. Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam pod prysznic.


Weszłam do środka i odkręciłam wodę. Krople zaczęły spadać na moje ciało, a ja zaczęłam płakać, bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że będę się bała jakiegokolwiek dotyku. Przez cały czas płakałam, próbowałam zmyć brud, który czułam i jego zapach. Niestety po porządnym wyszorowaniu, nadal go czułam. Powoli się ubrałam, po czym zrobiłam koka i pomalowałam się. Weszłam do swojego pokoju i wzięłam walizkę. Zeszłam na dół, bo usłyszałam, że ciocia już jest.
- Jak się czujesz ? - spytała troskliwie.
- Wszystko mnie boli - powiedziałam smutnie.
- Może jednak nie pojedziesz - oświadczyła.
- Jadę, bo nie chcę was zawieść, ale też chcę już zobaczyć Liama i po prostu się do niego przytulić - powiedziałam. Nie byłam pewna tych ostatnich słów, ale wiem, że Liam nie skrzywdziłby mnie.
- Dobrze, ale jak będziesz się źle czuła, to nie tańczysz - oznajmiła. Pożegnałam się z mamą i wsiadłam do samochodu kobiety. Droga minęła nam szybko. Gdy Vica mnie zauważyła, od razu podbiegała i rzuciła mi się na szyję.
- Nadal cię wszystko boli ? - spytała szepcząc na ucho. Pokiwałam głową twierdząco.
- Nikt nie wie co się stało ? - spytałam, patrząc ma dziewczyny.
- Nikt - odpowiedziała.
- I niech tak zostanie - odparłam. Wszyscy poszliśmy w stronę odprawy, bo usłyszeliśmy informacje o wylocie. Po chwili wszystkie siedziałyśmy w samolocie, który przygotowywał się do startu. Siedziałam pomiędzy ciocią a Victorią.
- Kochana prześpij się. Dobrze ci, to zrobi - powiedziała ciotka. Pokiwałam głową, że się zgadzam i już za chwilę spałam.

-----
Hej kochani ! <3
Dziekuję wam za bardzo za komentarze, one mnie mocno motywują. Chciałabym was bardzo przeprosić za błedy, bo źle się czuję i nie mam za bardzo sił, żeby je poprawić. Czekają mnie jeszcze lekcje i nauka na sprawdzian, a bardzo chciałam wstawić ten rozdział i też obiecałam, że wstawie.
KOCHAM WAS :*

~ Julcia