MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA :) LICZĘ I PROSZĘ O SZCZERE KOMENTARZE :D MIŁEGO CZYTANIA XX
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ
Miesiąc później
Dziś jest 1 września, czyli idę na rozpoczęcie roku do nowej
szkoły. Nowi znajomi, nowe otoczenie, nauczyciele też nowi, ale o tym nie
teraz. Przez ostatni miesiąc trochę się działo. Po powrocie prawie codziennie
Sophia dzwoniła do Liama. Chciała się z nim spotkać, przekonać go do tego, że
jest ojcem. Ciąża jest prawdziwa, bo z tego wynika, że jest w trzecim miesiącu
i brzuch już ma większy. Codziennie dzwoni do Liama, że jej słabo, zaraz
zemdleje, wymiotować jej się chce i inne duperele. Oczywiście jak to on, jeździ
do niej. Trochę mi smutno, bo przez to spędzamy mniej czasu razem. Jak nie ona,
to wywiad, próba lub wychodzi gdzieś z chłopakami. Rozumiem, że się o nią
martwi, ale ona jest z Jamesem, więc on też może się zainteresować, w końcu on
może być ojcem. Ale nie, bo po co. Pod koniec wakacji odbyła się rozprawa w
sprawie mojego gwałtu. Oczywiście wygrałam, bo nie było szans na przegraną.
Andy próbował przekonać sędziego, że znalazł się tam przypadkiem, ale zeznania
komisarza były nie do obalenia. Oczywiście jak dowiedział się o wyroku, czyli 5
lat, obiecywał, że się zemści. Na początku trochę się bałam, ale teraz już ani
trochę. Przez resztę wolnego zostałam nękana o spotkanie z tym chłopakiem z
konkursu, ale nadal się nie zgodziłam. Prawie codziennie dostaję sms-y z
propozycją, ale zawsze znajdę wymówkę. Mądra ja. Wracając do Sophii. Ta wredna
żmija wyciągnęła Liama z naszej kolacji z okazji miesięcznicy. Jak usłyszałam,
że musi jechać, to myślałam, że przy najbliższym spotkaniu coś jej zrobię. Na
szczęście od czasu pobytu w LA jej nie widziałam. Skąd wiem, że ma większy
brzuch ? Liam robi jej zdjęcia co dwa tygodnie i pokazuje mi je. Widzę, że przy
tym jest szczęśliwy, więc gdy okaże się ojcem - zerwę z nim. Nie będę mogła żyć
tak jak teraz, czyli Sophia dzwoni i Liama już przy mnie nie ma. Dobra, to
koniec wspominania. Teraz czas wyszykować się do szkoły. Weszłam do
pomieszczenia zwanego łazienką. Ściągnęłam piżamę, czyli majtki i za dużą
koszulkę, po czym weszłam pod prysznic. Od pewnego czasu, właśnie tu zapominam
o problemach. Jestem odprężona i wesoła. Po szybkim myciu ubrałam bieliznę, a
na to czarną sukienkę. Założyłam szpilki tego samego koloru i zeszłam na dół,
aby pożegnać się z mamą i wyszłam z domu.
Pewnie chcecie wiedzieć jak z Amandą ? Otóż dwa tygodnie
temu miała już wrócić do domu, ale w dzień wypisu, serce przestało bić. Lekarze
robili co w swojej mocy, żeby ją uratować. Na szczęście się udało. Lekarze cały
czas szukali przyczyny, ale nie znaleźli. Co to za lekarze ?! Teraz termin jej
wyjścia przypada na 13 września, czyli dzień urodzin Niallerka. Mamy zamiar
zrobić im wspólną imprezę. Dla Nialla urodzinową, a dla Am powitalną. Urodziny
Liama i moje ( mieliśmy połączone, bo ja miałam 20 a on 29 ) niestety nie
wypaliły, ponieważ panienka Smith była oburzona, że jej nie zaprosiliśmy i po
chwili rozpoczęcia imprezy zadzwoniła, że ma problemy z oddychaniem. Wszyscy
próbowali przekonać chłopaka, że dzwoni, żeby zepsuć nam wszystkim zabawę, a
szczególnie mu, ale nie chciał słuchać i pojechał. Nikt nie chciał świętować,
bo ja byłam obrażona na niego, a inni z powodu braku jednego z solenizantów,
zrezygnowali. W końcu nasza impreza skończyła się oglądaniem filmów, a potem
moją kłótnią z Liamem. Następnego dnia pogodziliśmy się, ale obiecałam, że jak
jeszcze raz mnie zostawi i pojedzie do niej, to z nami koniec. Nie jestem
wredna, ale mam już tego dość. Przez te myśli szłam dwa razy szybciej, więc już
dotarłam do szkoły. Muszę poczekać na Vicę, bo jej obiecałam. Nie chciałam tak
stać bezczynnie, więc zaczęłam przyglądać się ludziom. Wszyscy wyglądali na
miłych, ale czy tacy będą ? Zatrzymałam wzrok na jednym chłopaku. Przypomina mi
kogoś. Właśnie odwrócił się w moją stronę i rozpoznałam go. To ten chłopak z
tańców. Cholera. Miałam nadzieję, że już go nie spotkam, a teraz będę go
widywała codziennie w szkole.
- No witam. Kogo moje
piękne oczy widzą - powiedział z uśmiechem.
- Mnie - odpowiedziałam głupio.
- Hehe, ale ty zabawna. Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie
czas po rozpoczęciu - oznajmił.
- Hmm ... No niestety chyba nie - powiedziałam. Zauważyłam,
że podchodzi do nas jakaś dziewczyna. Chyba jest wkurzona.
- Weź się odczep od mojego chłopaka. Tak go nie poderwiesz,
bo on jest tylko mój - pisnęła i odciągnęła go ode mnie. Dziękowałam jej w
duchu, że taka jest. Podeszła do mnie Vic.
- Co to było ? - spytała zdziwiona.
- Dziewczyna tego z konkursu - odparłam. Popatrzyłyśmy na
siebie dziwnymi minami i zaczęłyśmy się śmiać z tej dziewczyny. Po chwili
opanowałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę dziedzińca, gdzie miał odbyć się apel.
Przyjaciółka była ubrana w sukienkę, której dół był biały w czarne paski, a
góra cała czarna.
Apel rozpoczął się. Dyrektorka mówiła o projektach które
chce, żebyśmy zrealizowali, o tym jak będą wyglądały zajęcia i przedstawiała
każdego nauczyciela. Właśnie czytała kto jest z kim w klasie.
- … Victoria Black … i Laura White - przeczytała. Uhh ... i
znów ostatnia w dzienniku. Ale za to cieszyłam się, że będę z przyjaciółką w
jednej klasie. Naszym wychowawcą jest ta miła pani, którą spotkałyśmy, gdy
byłyśmy zobaczyć wyniki. Nazywała się Amelia Palvin i uczy niemieckiego. Zawsze
byłam dobra z tego języka. Wszyscy ruszyli w stronę wyznaczonych klas. Nasza
miała numer 119. Te klasy mają dziwną numeracje, bo jest ich z 20 a numery mają
powyżej 100. No cóż, takie upodobania dyrektorki. Do naszej klasy chodzi ten
chłopak i ta jego piszcząca dziewczyna. Nie wiem jak on z nią wytrzymuje.
Usiadłyśmy z Vic w ostatniej ławce i zaczęłyśmy oglądać ludzi. Zawsze tak
robimy. Zamiast słuchać nauczyciela przypatrujemy się innym i zastanawiamy się,
czy warto ich poznać czy nie. Moje rozmyślania na temat jednego chłopaka
przerwał głos nauczycielki.
- Już nie będę was zanudzać. Widzimy się jutro. Zanim
wyjdziecie, weźcie plan lekcji z biurka. Do zobaczenia - powiedziała z
uśmiechem. Szybko wstałam i ruszyłam po plan. Już chciałam wychodzić, ale
nauczycielka zatrzymała nas, czyli mnie i Victorie.
- Czy ja przypadkiem panienką nie przeszkadzałam ? - spytała
surowo.
- Nie skądże - odpowiedziałam.
- Przez cały czas nie słuchałyście tego co mówię, tylko
patrzyłyście się na uczniów - oznajmiła. Kurde, a jednak widziała. Zawsze
nauczyciele tego nie widzieli. Chyba nie będzie z nią za łatwo.
- Przepraszamy - powiedziała Vic.
- Jak jeszcze raz przyłapię was na nie uwadze, to będziecie
miały kłopoty - ostrzegła.
- Dobrze. Jeszcze raz przepraszamy - tym razem ja
odpowiedziałam.
- Opuśćcie już klasę - powiedziała. Szybko zrobiłyśmy co
kazała. Byłyśmy zdziwione, bo jak ją poznałyśmy, to była miła, nawet trochę za
miła. Teraz przynajmniej wiemy, że trzeba na nią uważać.
- A jeszcze miesiąc temu była milutka - powiedziała
przyjaciółka.
- Była, ale teraz chyba już nie będzie - stwierdziłam. W
czasie drogi do swoich domów rozmawiałyśmy o uczniach. Śmiałyśmy się z niektórych,
bo naprawdę dziwnie zachowywały się te osoby. Nagle zeszło nam na temat
chłopaków.
- A widziałaś tego chłopaka co siedział przed nami. Niezłe z
niego ciacho - powiedziała.
- No nawet całkiem, całkiem - odpowiedziałam. Pożałowałyśmy,
że zeszłyśmy na ten temat, bo za nami szedł Liam z Harrym.
- Nie można zostawić was na chwilę, bo już schodzicie na
takie tematy - zaśmiał się Hazz.
- No wiesz lepsze to, niż byśmy miały rozmawiać o
dziewczynach - odparłam.
- Nie, bo wtedy dołączylibyśmy się do tej rozmowy -
powiedział Liam.
- Ty na pewno - stwierdziłam, na co przewrócił oczami. Nie
lubię tego, a on dobrze o tym wie. Nagle zadzwonił jego telefon. Popatrzyłam na
niego. Miał ten sam wyraz gdy dzwoni Sophia. Odebrał.
- Słucham. Jestem z Harrym, Vicą i Laurą. Nie przeszkadzasz.
Jasne. Zaraz będę - mówił, a mi coraz bardziej robiło się smutno. Znów. Mamy
gdzieś iść, a on do niej pojedzie. Czuję to.
- Muszę jechać, bo Sophia bardzo źle się czuje - powiedział,
a ja odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu. Mam dość. Czy ona musi zawsze
dzwonić kiedy nie ma ? Wszystko psuje. Najwidoczniej jej się to podoba, że ma
go na zawołanie, a mi tym rujnuje życie towarzyskie.
- Laura, co cię ugryzło ? Zaczekaj - mówił, a ja nie miałam
zamiaru spełnić jego prośby. Nagle pociągnął mnie za nadgarstki, trochę za
mocno, bo wpadałam na niego.
- Co ? - spytałam ze łzami w oczach.
- Czemu tak zareagowałaś ? - spytał zmartwiony. On się
jeszcze pyta ?
- Bo do niej jedziesz. Odkąd powiedziała ci, że jest w
ciąży, to jesteś na jej zawołanie. Nawet zrezygnowałeś ze świętowania naszych
urodzin. Nie mówiąc o tym, że coraz mniej spędzamy ze sobą czasu i oddalamy się
od siebie - powiedziałam, a on stał i chyba myślał nad moimi słowami.
- Ja tego nie wiedziałem. Czemu mi nie powiedziałaś - wyszeptał.
- Sora, że się wtrącę, ale my ci to wiele razy mówiliśmy, a
jak Laura próbowała ci to powiedzieć, to kończyło się waszą kłótnią -
powiedział Hazz. Chociaż ktoś mnie rozumie !
- Nie wiedziałem - powiedział i spuścił głowę.
- Czego nie wiedziałeś ? - spytałam.
- Że to tak bardzo cię rani - powiedział.
- Jak miałeś, jak byłeś zapatrzony w te dziecko - odparłam i
zaczęłam oddalać się od chłopaka. Coraz więcej płakałam, nie mogłam powstrzymać
łez. Nagle Liam znalazł się obok mnie.
- Przepraszam. Zadzwonię do niej i powiem, że od teraz ma
polegać na Jamesie, bo przez to sypie się mój związek z tobą - powiedział. Przytuliłam
się do niego mocno.
- Kocham cię i nie chcę, żeby przez Sophię zepsuł się nasz
związek - powiedziałam.
- Też cię kocham. Obiecuję, że nic nas nie rozdzieli -
odpowiedział, a ja odsunęłam się od niego, jednak nie na długo, bo od razu
przyciągnął mnie do ciebie i złożył na moich ustach słodki pocałunek.
-----
Heej ! *.*
Dziękuję za komentarze i wejścia ♥
Nadal mam problem, żeby przekonać niektórych do komentowania. Nie wiem co mam już zrobić. Prośby nie działają, a grozić, to ja nie chcę :) Więc proszę komentujcie !! ♥
Pewnie myślicie, że rozdział jest krótszy. No, ale nie jest, bo jest więcej opisu niż dialogów.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I UDANEGO SYLWESTRA KOCHANI !! ♥-----
Heej ! *.*
Dziękuję za komentarze i wejścia ♥
Nadal mam problem, żeby przekonać niektórych do komentowania. Nie wiem co mam już zrobić. Prośby nie działają, a grozić, to ja nie chcę :) Więc proszę komentujcie !! ♥
Pewnie myślicie, że rozdział jest krótszy. No, ale nie jest, bo jest więcej opisu niż dialogów.
~ Julcia