ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ @a_misiek :) JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ CI KOCHANA ZA TEN KOMENTARZ. WCZORAJ UŚMIECH NIE SCHODZIŁ MI Z TWARZY :D
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA. MIŁEGO CZYTANIA XX
CZYTASZ ----> KOMENTUJESZ
- Dobra, no to
patrzymy - powiedziałam. Najpierw sprawdziłyśmy Vic. Dostała się. Z tańca miała
4 razy tak, a z testu 78/110. Przytuliłyśmy się ze szczęścia. Teraz ja, gdzie
jest te moje nazwisko ... Jest ! Po zobaczeniu wyników zamarłam. Z tańca 4 razy
tak, a z testu 110/110 !!
- Jezu jak to możliwe ! - krzyknęłam podekscytowana.
Zaczęłam skakać ze szczęścia. Nie wierzę, jak mogłam zdobyć maksymalną ilość
punktów.
- Laura, jak ty to zrobiłaś ? - spytała Vic.
- Nie mam pojęcia. Przecież w historii lub biologii na pewno
musiałam zrobić błąd, bo to nie realne, żebym na tych przedmiotach nie zrobiła
błędu - powiedziałam, zastanawiając się jak ja to zrobiłam.
- Dobry wieczór dziewczęta. I jak tam wyniki ? - spytała
nauczycielka, którą widziałyśmy pierwszy raz na oczy.
- Dobry wieczór. Dobrze, a dla Laury wspaniale - powiedziała
z uśmiechem Vic.
- To ty jesteś Laura, którą wszyscy nauczyciele, którzy byli
na egzaminach, zachwalali - powiedziała kobieta.
- Naprawdę ? Raczej
było widać jakby nie chcieli mnie przyjąć - powiedziałam.
- Nie martw się Jacob zawsze taki jest - powiedziała, a mi
zrobiło mi się smutno, bo przypomniało mi się o Kubie. Weź się Laura w garść !
Nie możesz rozpamiętywać przeszłości.
- A tak w ogóle jestem Amelia Palvin i będę was uczyła
niemieckiego - powiedziała kobieta.
- A wiadomo kiedy będzie podział na klasy ? - spytała
przyjaciółka panią Amelię.
- Powinny być za półtora tygodnia - powiedziała i odeszła w
stronę nieznanego nam miejsca.
- Nie mogę doczekać się jutra. Nareszcie go zobaczę -
pisnęła Vic.
- Mała nie zapędzaj się. Jutro nie spotkasz się z Harrym,
dopiero po występie, bo to ma być niespodzianka - odparłam.
- Ty to umiesz zepsuć humor - powiedziała. Przewróciłam
teatralnie oczami i ruszyłyśmy w stronę naszych domów. Tak jak myślałam, mama
nadal była u Amandy. Postanowiłam do niej zadzwonić.
- Słucham - usłyszałam głos matki.
- Cześć. Jak tam Amanda ? - spytałam zmartwiona.
- Bez zmian - powiedziała cicho, prawie jej nie usłyszałam.
- Jadłaś coś ? - spytałam rodzicielkę.
- Nie - odparła.
- Proszę cię przyjedź do domu. Powinnaś coś zjeść i się
wyspać. Siedzisz w szpitalu już parę dobrych godzin - poprosiłam.
- Nie zostawię jej. Obiecałam Paulowi, że zaopiekuję się
nią, więc zostaję - odpowiedziała.
- Dobra, pa - powiedziałam i rozłączyłam się. Tak naprawdę
nie miałam jej gdzieś, że tam zostanie. Miałam zamiar po nią pojechać, gdy się
spakuję. Weszłam po schodach na górę i skierowałam się do swojego pokoju. Zanim
zaczęłam się pakować, wysłałam do Liama SMS-a.
Hej ;* taniec zdałam, a z egzaminu miałam maksymalną ilość punktów ;)
chciałabym się teraz do ciebie przytulić
Brakowało mi go
cholernie, ale na samo wspomnienie, że zobaczę go pojutrze, uśmiech wkradał się
na twarz. Usłyszałam melodię, która oznaczała, że ktoś do mnie dzwoni. Wzięłam
telefon do ręki i ujrzałam, że to mój chłopak. Od razu odebrałam.
- No hej kochanie ! Gratuluję - powiedział.
- Cześć ! Dziękuję. Za ile wracasz ? - spytałam.
- Za tydzień - odparł.
- Yhym. Co robisz ? - oglądam film z chłopakami, bo dziś mas
wcześniej wypuścili.
- A jak z Amandą ? - spytał.
- Bez zmian. Nadal nie wiedzą kiedy się obudzi -
odpowiedziałam.
- Biedna. Jak Niall się o tym dowiedział, to przestał jeść -
powiedział, a ja się zmartwiłam. Ten Niall Horan przestał jeść ?! Naprawdę musi
się o nią martwić.
- Martwi się o nią - odparłam.
- I to bardzo. A ty co robisz ? - spytał zaciekawiony.
- Pakuję się na wyjazd, bo musimy polecieć tam wcześniej, bo
samolot odwołali. A wy idziecie na ten konkurs, prawda ? - spytałam, bo wolałam
się upewnić.
- Tak i obiecuję, że w żadnej się nie zadurzę - powiedział,
na co zaczęłam się śmiać. Chyba będzie mu trudno jak mnie zobaczy.
- Z czego się śmiejesz ? - spytał poważnym tonem.
- A nic takiego. Muszę kończyć, bo nie jestem jeszcze
spakowana, a mam zamiar pojechać zabrać mamę ze szpitala, bo nie chce opuścić
Am - powiedziałam.
- Paa. Kocham cię - powiedział.
- Ja ciebie mocniej. Pozdrów chłopaków - powiedziałam i
rozłączyłam się. Kurde co mam spakować. Otworzyłam szafę najszerzej jak się
dało i zaczęłam przeglądać ciuchy.
- Chyba po powrocie będę musiała wybrać się na zakupy -
powiedziałam do siebie. Pakowanie zajęło mi godzinę. Byłam zadowolona, że tak
szybko się uwinęłam. Postanowiłam napisać do mamy.
Proszę cię. Wróć do domu ! W szpitalu nic jej się nie stanie. Jest pod
dobrą opieką.
Wysłałam wiadomość i
czekałam na odpowiedź. Poszłam do łazienki załatwić swoje potrzeby, a w między
czasie usłyszałam dźwięk SMS-a. Wyszłam z pomieszczenia i odblokowałam telefon,
w celu przeczytania wiadomości.
Dobrze, posiedzę u niej do 20 i potem wrócę.
Uśmiechnęłam się.
Posłuchała mnie. Nie myślałam, że pójdzie tak szybko. Zeszłam do kuchni, w celu
zrobienia czegoś mamie do zjedzenia. Postanowiłam zrobić spaghetti. Uwielbiała
je, tam samo jak ja. Jednak ja wolałam zjeść jabłko. Po skończonej pracy
usłyszałam dzwonek do drzwi. Czyżby mama wróciła szybciej ? Poszłam je
otworzyć. Moim oczom ukazał się Andy. O cholera co on tu robi ? Trzymał nóż w
ręce. Chciałam zamknąć za sobą drzwi, jednak chłopak zdążył położyć nogę
pomiędzy nimi. Zaczęłam się gwałtownie cofać. Moje serce zaczęło bić coraz
szybciej. Czy om teraz zrobi mi to co Am ? Tylko, że mnie nikt nie znajdzie na
czas, bo mama wróci za 30 minut, a do tego czasu wykrwawiłabym się.
- Nie rób mi krzywdy - powiedziałam.
- Bo co ? Nikt cię nie obroni, bo nie ma tu nikogo oprócz
nas - powiedział. Miał cholerną rację.
- Ale zanim to zrobię, to się zabawimy - powiedział i zaczął
się zbliżać. Co ? Proszę niech ktoś tu wejdzie. Ja nie chcę. Nie chcę być
zgwałcona drugi raz. Bałam się. Chłopak chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął
w stronę kanapy. Próbowałam się wyrwać, ale na marne. Rzucił mnie na kanapę.
Głową przywaliłam w róg kanapy. Zaczęłam widzieć czarne plamy przed oczami. Po
chwili nastała ciemność. Ostatnie co słyszałam, to jego głos, który mówił :
śpij dobrze kochana, ja się tobą zajmę.
Następny dzień
Obudziłam się w
środku nocy całą obolała. Nie mogłam się ruszać. Otworzyłam oczy i zauważyłam
nad sobą postać płaczącej matki i dwóch policjantów.
- Wszystko mnie boli. Co się stało ? - spytałam, na co mama
wybuchła jeszcze większym płaczem.
- Jestem komisarz Night. Złapaliśmy tego Andy'iego, ale
niestety za późno go namierzyliśmy - powiedział. O co mu ku*wa chodzi ?
- Co ma pan na myśli ? - spytałam.
- Przykro mi, ale została pani zgwałcona - walnął prosto z
mostu, a ja wtedy przypomniałam sobie wydarzenia z wczoraj. Andy z nożem, szarpanie,
kanapa, wypowiedziane przez niego zdanie i ciemność. Zaczęłam płakać.
- Pamięta coś pani ? - spytał, a ja pokiwałam twierdząco
głową.
- Proszę mówić - oznajmił. Przepraszam, ja tu zostałam
skrzywdzona, po raz drugi w taki sposób, a pan mi karze o tym opowiadać ? Może
nie jestem w stanie ? Czy ciebie gościu, to w ogóle interesuje.
- Niech pani mówi -
popędzał. Popatrzyłam na niego smutnym wzrokiem. On nie wiedział jak się czuję.
- Zrobiłam mamie coś do zjedzenia, gdy usłyszałam dzwonek do
drzwi. Otworzyłam je, bo myślałam, że to ona. W drzwiach stał on z nożem w
ręce. Chciałam zamknąć drzwi ale wsadził mogę pomiędzy drzwi a futrynę. Zaczął
iść w moją stronę. Chciał mi zrobić krzywdę, ale powiedział, że najpierw się
zabawimy. Pociągnął mnie w stronę kanapy, jak mnie na nią rzucał to przywaliłam
głową o róg i straciłam przytomność. Zanim jednak to się stało on powiedział :
śpij dobrze kochana, ja się tobą zajmę - powiedziałam i się rozpłakałam. Jak ja
mam teraz w takim stanie jechać na zawody ? Nie dość, że nie mogę się ruszać
normalnie, to zrył mi całą psychikę. Znów przez pewien czas będę bała się
dotyku mężczyzn. Nie chciałam znów przez to przechodzić. Mama przytuliła mnie z
całych sił. Nagle do domu wbiegła Victoria. Od razu mnie przytuliła.
- Nic ci nie jest ? - spytała.
- On mnie ... on mnie wykorzystał - powiedziałam łkając.
- Zabiję chuja ! - krzyknęła.
- Proszę się uspokoić - powiedział komisarz. Ją to uspokaja,
bo obraża oskarżonego, a ofiarę to ma w dupie ! Palant.
- A macie go chociaż, czy jak zwykle uciekł !? - krzyknęła
zdenerwowana Vic.
- Jest przesłuchiwany na komisariacie. My już pójdziemy.
Będziemy w kontakcie - powiedział i opuścił dom z kolegą. Płakałam cały czas.
Mama zadzwoniła po ciocię. Przyjechała po 15 minutach.
- Boże dziecko, co ci się stało ? - spytała. Czy wy wszyscy
musicie się o to pytać. Może ktoś spytała jak się czuję. A czuję się okropnie,
jak jeden wielki śmieć, którego znów jakiś facet wykorzystał. Nic jej nie
odpowiedziałam, tylko zaczęłam płakać. Ciocia od razu mnie przytuliła.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie wiem czy to wszystko wytrzymam. Mam słabą
psychikę. Nie wiem jak zareaguje Liam jak się o tym dowie. Zostawi mnie ? Wtedy
już nie będę miała powodów do życia. Spojrzałam na zegarek na kominku, była
4:30. Jeszcze trochę do wyjazdu.
- Lauro, jedziemy bez ciebie - powiedziała ciocia, oddalając
się od mnie.
- Czemu ? - spytałam.
- Ty się pytasz czemu ? Dziewczyno, zostałaś skrzywdzona
bardzo brutalnie. Podejrzewam, że nie możesz się ruszać - powiedziała. Miała
rację. Ruch był dla mnie wielkim bólem. Ale chyba do jutrzejszego występu
przestanie boleć.
- Do jutra powinno przestać - powiedziałam marudząc.
- Coś czuję, że jednak nie - powiedziała.
- Wiesz ciociu rok temu, też zostałam zgwałcona i następnego
dnia już nie bolało - powiedziałam szeptem. Kobietę zamurowało.
- Jaak to ? - spytała zdziwiona.
- Nie chce mi się o tym mówić - odparłam.
- Dobrze. Powiesz kiedy zechcesz - powiedziała.
- Zróbmy tak. Pojadę z wami normalnie. Jak nie będę mogła
tańczyć, to nie zatańczę a jak tak, to tak - zaproponowałam. Ciocia skinęła
głową na tak. Popatrzyłam na mamę, która patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- A jeśli coś ci się stanie ? - spytała zmartwiona
rodzicielka.
- Nic mi się nie stanie. Obiecuję. Nie płacz proszę - powiedziałam
i chciałam wstać, żeby ją przytulić, ale ból dawał o sobie znać i nie mogłam
się ruszyć.
- Nadal chcesz jechać ? - spytała ciocia.
- Tak. Ja nigdy się nie poddaję - powiedziałam i się
położyłam, bo byłam senna.
- Widzę, że chcesz spać, więc jadę do siebie i będę po 8:00
po ciebie, abyś się nie męczyła na razie - powiedziała ciocia. Dała mi buziaka
w czoło i wyszła. Mama zrobiła to samo i poszła spać do sypialni. Tak naprawdę
udawałam przed wszystkimi, że jestem silna, bo w środku jestem słaba. Szybko
odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Czułam jak ktoś mnie szturcha. Nie reagowałam.
- Mam rozumieć, że nie lecisz do Los Angeles - powiedziała
mama, a ja zerwałam się jak na zawołanie. Jednak pożałowałam tego, bo nagle ból
wrócił. Cholera, ale boli. Podniosłam się z kanapy, ale tym razem powoli i
poszłam do kuchni w celu zjedzenia płatków, które miały być moim śniadaniem. Po
posiłku powoli poczołgałam się pokoju, żeby wybrać ciuchy i umyć się, bo czuję
na sobie te łapska tego gnoja. Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam pod prysznic.
Weszłam do środka i odkręciłam wodę. Krople zaczęły spadać
na moje ciało, a ja zaczęłam płakać, bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że
będę się bała jakiegokolwiek dotyku. Przez cały czas płakałam, próbowałam zmyć
brud, który czułam i jego zapach. Niestety po porządnym wyszorowaniu, nadal go
czułam. Powoli się ubrałam, po czym zrobiłam koka i pomalowałam się. Weszłam do
swojego pokoju i wzięłam walizkę. Zeszłam na dół, bo usłyszałam, że ciocia już
jest.
- Jak się czujesz ? - spytała troskliwie.
- Wszystko mnie boli - powiedziałam smutnie.
- Może jednak nie pojedziesz - oświadczyła.
- Jadę, bo nie chcę was zawieść, ale też chcę już zobaczyć
Liama i po prostu się do niego przytulić - powiedziałam. Nie byłam pewna tych
ostatnich słów, ale wiem, że Liam nie skrzywdziłby mnie.
- Dobrze, ale jak będziesz się źle czuła, to nie tańczysz -
oznajmiła. Pożegnałam się z mamą i wsiadłam do samochodu kobiety. Droga minęła
nam szybko. Gdy Vica mnie zauważyła, od razu podbiegała i rzuciła mi się na
szyję.
- Nadal cię wszystko boli ? - spytała szepcząc na ucho.
Pokiwałam głową twierdząco.
- Nikt nie wie co się stało ? - spytałam, patrząc ma
dziewczyny.
- Nikt - odpowiedziała.
- I niech tak zostanie - odparłam. Wszyscy poszliśmy w
stronę odprawy, bo usłyszeliśmy informacje o wylocie. Po chwili wszystkie
siedziałyśmy w samolocie, który przygotowywał się do startu. Siedziałam
pomiędzy ciocią a Victorią.
- Kochana prześpij się. Dobrze ci, to zrobi - powiedziała
ciotka. Pokiwałam głową, że się zgadzam i już za chwilę spałam.
-----
Hej kochani ! <3
Dziekuję wam za bardzo za komentarze, one mnie mocno motywują. Chciałabym was bardzo przeprosić za błedy, bo źle się czuję i nie mam za bardzo sił, żeby je poprawić. Czekają mnie jeszcze lekcje i nauka na sprawdzian, a bardzo chciałam wstawić ten rozdział i też obiecałam, że wstawie.
KOCHAM WAS :*
~ Julcia
Rozdział smutny:(Kocham Twojego bloga<3Niestety nic wiecej nie jestem wstanie napisać:( *_*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że nie będzie bać się Liama :( @marylindelrey
OdpowiedzUsuńkurwa mać!
OdpowiedzUsuńale... ale... jak?! jak zgwałcona?!
ten Kuba też ją zgwałcił?!
ja pierdole....
przejebane... ;/
cudowne *o*
czekam na next x @luv_myy_harreh
No hej skarbie ! < 3 BARDZO się cieszę , że zadedykowałaś mi ten rozdział , ale jeszcze bardziej z rozdziału . ; * Smutne , że w takim momencie skończyłaś , jak zawsze z niecierpliwością będę czekać , ale mam nadzieję , że nie za długo . :) Jak weszłam na Twój blog i zobaczyłam nowy rozdział to się strasznie ucieszyłam i zaczęłam go czytać , potem na chwilkę przestałam , bo nie chciałam go szybko kończyć , a jak potem znowu zaczęłam czytać i zobaczyłam , że już koniec zrobiłam się smutna ;CC . Wiem , że trudno jest dodawać regularnie rozdziały , że szkoła , przyjaciele itp. Ale pamiętaj , że masz NAS i z chęcią czytamy Twoje imaginy . Przynajmniej ja czytam je z uśmiechem na twarzy nie wiem , jak inni < 3 .
OdpowiedzUsuńKOCHANIE , PROSZĘ CIĘ O BARDZO SZYBKIE DODANIE ROZDZIAŁU , BO CHCĘ WIEDZIEĆ CO SIĘ STANIE I MAM NADZIEJĘ , ŻE PRZED ŚWIĘTAMI TAK SKOŃCZYSZ , ŻEBYM NIE MUSIAŁA SIĘ ZAMARTWIAĆ CO SIĘ STANIE .. ;3
KOCHAM CIĘ ! < 3 I BAAARDZO NIECIERPLIWIE CZEKAM NA NEXT , KTÓREGO Z RADOŚCIĄ PRZECZYTAM ! ; ** < 3
@a_misiek .
Pisząc ten komentarz słucham właśnie ' MOMENTS ' < 3 I jakoś tak smutno mi się zrobiło . ;CC < 3333 : )) ; ****************************
< 333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 333333333333333333 ! ; 3