sobota, 16 listopada 2013

Rozdział VIII

TROCHĘ WAS CZYTA TE MOJE WYPOCINY, ALE MAŁO KOMENTUJE. PROSZĘ DAJ KOMENTARZ PO PRZECZYTANIU :)  A TERAZ MIŁEGO CZYTANIA :D


- Cześć! Spytam prosto z mostu. Masz siostrę ? - spytałam spokojnie. Zatkało ją. Nie wiedziała co powiedzieć, aż w końcu odezwała się.
- Tak, ale ja ci to wszystko wytłumaczę - powiedziała.
- Czemu ? Czemu mnie okłamywałaś przez tyle lat ? - krzyknęłam. Pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać. Jak ona mogła ?  Zawsze wszystko sobie mówiłyśmy, ale czemu nie mogła powiedzieć, że ma siostrę ? Czy to coś złego ?  Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, ale niestety nie miałam. Mama ciągle pukała do drzwi mówiąc, że wszystko mi wyjaśni. Ale po co ? Ja nie chcę słyszeć tego. Teraz nie wiem, czy to co powie okaże się prawdą. Nie chcę na razie jej słuchać, ale też nie mam na to sił. Spojrzałam na telefon aby sprawdzić godzinę. Było grubo po 23:00. Miałam 10 nieodebranych połączeń od Liama, po 2 od każdego z chłopaków i nawet 3 od Amandy. Nie chciałam z nikim rozmawiać, więc nie oddzwoniłam. Poszłam się umyć, a później próbowałam usnąć. Przez długi czas nie mogłam, aż w końcu nadszedł mój upragniony sen. Obudziłam się jakoś przed 10:00. Nie chciałam wstawać, bo dziś sobota, więc nie ma zajęć, ale także nie chciało mi się. Tak wiem, leń ze mnie. Wolałam poleżeć w ciepłym łóżeczku niż słuchać wyjaśnień matki. Właśnie dzwonił telefon. Niechętnie sięgnęłam po niego. To była Amanda. Postanowiłam w końcu odebrać.
- rozmowa -
- Co ? - spytałam oschle.
- Cześć ! Czemu nie odbierałaś od nas telefonu. Martwiliśmy się o ciebie - powiedziała z troską. No właśnie z troską ! Co jej się stało ? Czyżby postanowiła już nie grać dziewczyny, która jest niemiła i ma wszystko w dupie ?
- Bo nie miałam ochoty - odpowiedziałam.
- Czemu ? Coś się stało ? -spytała zmartwiona. Zaczyna mnie ona przerażać. Jak z dnia na dzień mogła się stać dla mnie milutka. Niedawno było, że chcę jej zabrać ojca i przyjaciół a teraz ?
- Tak, stało się, ale nie chcę gadać o tym - odparłam. - To wszystko ? - spytałam.
- Nie chcesz to nie, pa - odpowiedziała i rozłączyła się.
- koniec rozmowy -
Wiem. Była dla mnie miła i chyba starała się być już inna dla mnie, a ja za to byłam teraz ta niedobra. Po prostu wkurzyła mnie ta wczorajsza akcja i lepiej do mnie nie podchodzić, jeśli nie chce się czegoś niemiłego usłyszeć. Normalnie to byłabym miła, ale nie dziś, może nie jutro, może nawet za tydzień czy miesiąc, ale kiedyś na pewno. Leżałam w spokoju w łóżku, gdy ktoś zaczął dobijać się do drzwi mego pokoju.
- Już mówiła, że  nie chcę z nikim rozmawiać. Jasne ? - powiedziałam i obróciłam się w stronę okna.
- Nawet ze mną ? - spytał Liam, który właśnie stał za mną. Ale jak on tu wszedł ? Przecież drzwi były zamknięte na klucz.
- Musisz mnie straszyć ? A w ogóle jak tu wszedłeś ? - spytałam. - Przecież drzwi były zamknięte na klucz - powiedziałam, a on mi pokazał wsuwkę.
- Mówi ci to coś ? - spytał rozbawiony.
- Taa, w końcu sama tak robię jak chcę się gdzieś dostać i nie mam klucza - powiedziałam, po czym westchnęłam.
- Że co ? - spytał zdziwiony.
- Nic, nic - powiedziałam z uśmiechem.
- Słyszałem - powiedział. - Czemu nie chcesz z nikim rozmawiać ? - spytał zmartwiony chłopak.
- No bo rozmawiałam z mamą i to prawda, ze ma siostrę - powiedziałam.
- A powiedziała ci dlaczego, ukrywała to przed tobą ? - spytał Liam.
- Nie, bo nie chciałam jej słuchać - powiedziała, a Li mnie przytulił.
- Musisz dać jej dokończyć powiedzieć. Może miała ważny powód żeby to zrobić, co nie oznacza że powinna kłamać - powiedział.
- Dobra, ale będziesz przy mnie jak będę z nią rozmawiała ? - spytałam z nadzieją na twierdzącą odpowiedź.
- Na pewno ? Nie chcesz z nią sama porozmawiać ? - spytał.
- Chcę żebyś ze mną był - powiedziałam.
- OK, to idę po Jennifer - oznajmił i wyszedł. Bałam się co mogę usłyszeć. Słyszałam jak szli po schodach. No dobra, dam radę. Weszli do pokoju i zabrałam głos.
- Po pierwsze chcę cię przeprosić za wczoraj - powiedziałam i się do niej przytuliłam. - Po drugie, chcę żeby Liam też był przy tej rozmowie - odparłam z uśmiechem i usiadłam na łóżku razem z Li, a mama usiadła na przeciwko nas, na kanapie.
- Nic się  nie stało. Rozumiem, to ja przepraszam, że nic nie powiedziałam, że mam siostrę, ale nie wiedziałam jak ci to powiedzieć, ale też byłam proszona żeby nie mówić - powiedziała podenerwowana.
- A opowiesz mi czemu nic o niej nie mówiłaś ? - spytałam z uśmiechem.
- Jasne, ale obiecaj mi, że nie będziesz przerywać, tylko wysłuchasz do końca - powiedziała, a ja pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
- Gdy miałaś dwa latka, to uwielbiałaś ciocię Violę, ale niestety pewnego dnia oznajmiła nam, że wyjeżdża i nie mamy do niej dzwonić i nie mamy jej szukać. Violetta powiedziała, że nie mam tobie o niej mówić, bo nie chce żebyś wiedziała, że masz ciotkę, którą już nie zobaczysz. I jak cię spotka, to dopiero wtedy mogę ci o niej powiedzieć i dać ci tą bransoletkę, żeby ona wiedziała, że już o wszystkim wiesz i może normalnie z tobą rozmawiać, jak z siostrzenicą - powiedziała i podała mi obiecaną wcześniej bransoletkę. Była ona śliczna i wyglądała TAK . Od razu poprosiłam Liama, żeby odstawił ją na szafkę, bo nie chciałam jej przypadkiem zepsuć.  A właśnie, Li cały czas siedział i ściskał moją rękę aby dodać mi otuchy. Gdyby nie on. to podejrzewam, że nie wytrzymałabym do końca opowieści. Przytuliłam mamę i oznajmiłam, że idę się ogarnąć i ubrać. Mama wyszła, a Liam oznajmił, że poczeka na mnie. Ubrałam się w TO  i wyszłam z łazienki. Tak jak mówił Li, poczekał na mnie. Pisał coś w telefonie i nie zauważył mnie. Stała w drzwiach jakieś 5 minut, aż w końcu mnie zauważył.  Schował telefon do kieszeni  i wstał.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział z uśmiechem.
- Dziękuję - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
- Chłopcy chcieliby abyś do nas wpadła na noc - powiedział. - Chcesz do nas jechać ? - spytał.
- Oczywiście, tylko spakuję coś do przebrania - powiedziałam i zaczęłam pakować do torby parę rzeczy. W końcu zeszliśmy na dół.
- Jadę na noc do chłopaków - krzyknęłam do mamy z przedpokoju.
- OK, baw się dobrze - odpowiedziała.
- Tylko nie graj z nimi w butelkę - krzyknął Paul.
- Postaram się - powiedziałam i opuściliśmy mój dom. Liam przyjechał samochodem, więc nie musieliśmy iść. Otworzył mi drzwi od strony pasażera, po czym usiadł na miejscu kierowcy. Jechaliśmy około 10 minut, aż dotarliśmy po piękny dom :


Oczy mi się rozszerzyły na sam widok. Ci to mają chatę, ale moja też jest ładna. Liam szybko okrążył samochód aby otworzyć mi drzwi. Wyciągnął rękę w mą stronę aby pomóc mi wysiąść. Po wejściu do domu chłopcy się na mnie rzucili z uściskiem. Niewiele brakowało aby mnie udusili.
- Oh chłopcy, też się za wami stęskniłam, ale jeżeli nie chcecie mnie widzieć w najbliższym czasie w kostnicy, to puśćcie - powiedziałam ledwo. Chłopcy mnie puścili, a ja znów mogłam normalnie oddychać. Widziałam Amandę, siedzącą na kanapie. Była smutna, postanowiłam do niej podejść.
- Przepraszam, że byłam dla ciebie taka niemiła przez telefon, ale byłam wkurzona - powiedziałam i przytuliłam dziewczynę, która odwzajemniła uścisk.
- Nic się nie stało. Przecież, to nie ty byłaś niemiła od początku naszej znajomości - odparła. - Zgoda ? - spytała.
- Zgoda - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Dobra dziewczyny koniec, bo jeszcze się rozpłaczemy. Takie to wzruszające - powiedział Louis udając, że ociera łzę. Chwyciłam leżącą poduszkę na kanapie i rzuciłam nią w Lou.
- Ej! A to za co ? - spytał oburzony.
- Za jajco - odparłam.
- FOCH FOREVER ... - zaczął.
- Na 5 minut - dokończyłam za niego z uśmiechem.
- Nie! Bo na 5 sekund - powiedział i wystawił język. Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy oglądać jakiś program telewizyjny, trochę mnie znudził, a w ogóle nie wiedziałam o co w nim chodzi.
- Jestem głodny, a to co oglądamy jest nudne i nie wiem o co w nim chodzi - odparł Niall.
- Wiem. Nie tylko ty nie wiesz o co w tym chodzi - odezwałam się. - Może ja z Amandą coś ugotujemy, co ? - zwróciłam się do dziewczyny.
- TAK ! - krzyknęli chłopcy.
- A co chcecie ? - spytała Amanda.
- Spaghetti - powiedział Harry.
- Dobra, to wy oglądajcie to coś, a my idziemy zrobić papu - powiedziałam i ruszyłam razem z córką Paula do kuchni. Była ona wielka. No w końcu musiało się tu pomieścić pięciu chłopaków. Każda z nas wyciągnęła potrzebne składniki.
- To ja zrobię makaron, a ty sos, OK ? - spytała.
- Dobra - odpowiedziałam. Trochę nam zajęło przygotowywanie spaghetti, bo były małe problemy.
- ZAYN ! - krzyknęła Amanda.
- Co ? - spytał z salonu.
- Rozłóż talerze, bo zaraz będzie wszystko gotowe - powiedziała. Chłopak przyszedł po talerze i zrobił to co miał. Po chwili wszyscy zajadaliśmy sie spaghetti, które nawet było zjadliwe.
- Dziewczyny, jak ja was kocham za to jedzenie. Uratowałyście mi życie, gdyby nie wy umarłbym z głodu - powiedział z pełnią buzią. Zaśmiałyśmy się z Amandą i uśmiechnęłyśmy się do niego szeroko.
- My zrobiłyśmy obiad, to ktoś z was zmywa - oznajmiłam. Nikt się nie wyrywał się na ochotnika, więc postanowiłam wybrać któregoś z nich. Padło na Louisa i Liama.
- Ale za co ? Miał być jeden - powiedzieli jednocześnie.
- Jakby ktoś sam się zgłosił , to jeden z was by zmywał, a tak robicie to we dwóch - oznajmiła Amanda. Chłopcy niechętnie poszli zmywać naczynia. Za to my wybieraliśmy film, który mamy wspólnie obejrzeć. Wybraliśmy Titanica, bo Harry błagał na kolanach. Przyjaciele szybko uwinęli się z robotą, więc mogliśmy zacząć oglądać. Amanda i Harry płakali, a reszta miała łzy w oczach. Mi ani jedna się nie uroniła i chciałam się z nich śmiać, ale się powstrzymałam. To nie jest normalne. Każdy przy tym filmie płacze, tylko nie ja. Po prostu jestem inna.  Po skończonym filmie Zayn zaproponował pewną grę.
- Może zagramy e butelkę na prawdę czy wyzwanie ? - spytał. Wszyscy przytaknęli oprócz mnie. Patrzyli na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź. Nie wiedziałam czy się zgodzić, w końcu bez powodu Paul nie ostrzegałby mnie przed tą grą z nimi. Raz się żyje.
- Ymm ... Niech wam będzie - odparłam. Chłopcy przesunęli kanapę i stolik, żeby było więcej miejsca, a Amanda poszła po butelkę. Usiedliśmy w kółku i zaczęła się gra. Louis kręcił jako pierwszy. Wypadło na Harry'ego.
- Prawda czy wyzwanie ? - spytał Lou.
- Oczywiście, że wyzwanie - odparł Harry.
- No dobra. Musisz wyjść na ogród i krzyknąć : KOCHAM MOJEGO UKOCHANEGO LOUISKA - powiedział. Harry szybko wstał, wyszedł na ogród i krzyknął, to co miał. Nagle usłyszeliśmy głośne AŁ i krzyk jakiegoś dziadka.
- Dzięki Louis, dzięki tobie sąsiad rzucił we mnie kamieniem i krzyknął : PRECZ GEJOM Z TEGO OSIEDLA - powiedział i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Harry zakręcił i wypadło na Nialla.
- Może na początek pytanie - powiedział.
- Podoba ci się Amanda - spytał na co chłopak spuścił głowę.
- No ... ten ... ymm ... tak - powiedział, na co dziewczyna się zarumieniła. Nialler zakręcił i wypadło na Amandę.
- Wyzwanie - powiedziała.
- Zrób co chcesz - powiedział, na co dziewczyna wstała, podeszła do niego i go pocałowała. Wszyscy patrzyliśmy na to z rozdziawianymi buziami. Dziewczyna z powrotem usiadła i zakręciła. Wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie ? - spytała z uśmiechem. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wszyscy patrzyli na mnie i wyczekiwali odpowiedzi.
- Wyzwanie - odpowiedziałam w końcu.
- Masz ...

-----

No to mamy 8 rozdział. Dziękuję za komentarze i proszę tych co jeszcze nie skomentowali ani razu, aby zostawili po sobie ślad :) Każdy komentarz dużo dla mnie znaczy :D Jak pewnie zauważyliście, ten rozdział jest dłuższy i mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za błędy. Dziękuję za wyświetlenia :* KOCHAM WAS xx

~ Julcia

7 komentarzy:

  1. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham <33
    Rozdział jak zawsze genialny!! *.*
    Czekam na next ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Heuheuheu będzie coś z Liamem, ja to wiem! :D
    Czekam na next! <3 @luv_myy_harreh

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. boski!! nie mogę się doczekać następnego. ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Na jutro ma być kolejny rozdział hahaha @Marylindelrey

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham, kocham twojego bloga. ;* < 3 KOCHAM Cię ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy next ? ;d Twój blog jest MEEGAA ! *.*
    ~Loovee ; * ; * < 3 ! ;d

    OdpowiedzUsuń